

Kompozytor, wokalista, autor tekstów. Tworzy muzykę do filmów i spektakli. Niedawno wydał minialbum "IV!I" – zapowiedź nowego projektu.
Dobrze pamiętam Twój debiutancki album. Był czymś nowym na rynku, eksperymentalnym. Kolejny album, z 2017 roku, charakteryzował się większą melodyjnością, a „Noc” z 2020 roku to był zwrot w Twojej twórczości – zacząłeś śpiewać po polsku. Teraz przed nami kolejne wydawnictwo podzielone na trzy części. Czy ta płyta będzie kontynuacją „Nocy”?
Zawsze dążę do tego, by mieć swoje rozpoznawalne brzmienie. Cenię artystów, którzy są wierni swojemu DNA muzycznemu, ale jednocześnie staram się ciągle rozwijać. Moje zaangażowanie w teatr, film, współprace z innymi twórcami, to wszystko wpływa na moją muzykę. Każdy album to suma moich doświadczeń i inspiracji. Te trzy EPki to kolejny etap tej podróży, jeszcze bogatszy w doświadczenia.
Mówiąc o inspiracjach – jestem ciekawa, czego słuchasz i co Cię interesuje – nie tylko w muzyce, ale też w sztuce czy popkulturze.
Przygotowując co tydzień swoją audycję radiową słucham tak dużo muzyki, że zawsze trudno mi wskazać konkretnych artystów. Zajawki mam różnorodne, ale przeważnie krążę wokół szeroko pojętej elektroniki. To gatunek niezwykle różnorodny, który nieustannie ewoluuje. Szukam w muzyce i sztuce przede wszystkim emocji. Jeśli muzyka jest perfekcyjnie wykonana, ale nie wywołuje we mnie uczuć, to szybko o niej zapominam.
Praca nad różnymi projektami, jak choćby muzyka do filmu „Lipstick on the Glass” Kuby Czekaja, zmusza mnie do wyjścia poza strefę komfortu i próbowania różnych gatunków muzycznych.
A jakie jest Twoje podejście do rapu, który wydaje się dominować na polskim rynku muzycznym?
Nie czuję się specjalnie kompetentny w hip-hopie, ale bardzo go doceniam – to głos pokolenia i ważny element sceny muzycznej. Podobnie jak elektronika ma swoje miejsce i znaczenie, ma swoje wzloty i upadki, ale zawsze będzie obecny i często przenika do innych gatunków.

Twoje teksty wymagają interpretacji odbiorcy. Czy to jest świadome poszukiwanie w języku?
Tak. Staram się pisać teksty, które pobudzają wyobraźnię. Rzadko interpretacje słuchaczy mnie zaskakują, ale cieszę się, że każdy może odnaleźć w nich coś dla siebie. Opowieści słuchaczy o ich doświadczeniach związanych z moją muzyką to dla mnie wielka nagroda.
Opowiedz więcej o nadchodzącym albumie. Wydany będzie w trzech częściach. Skąd taka decyzja?
To zarówno eksperyment, jak i kolejna zajawka. Chciałem, żeby słuchacze mieli czas, żeby dokładnie przyswajać każdą część, zamiast zasypywać ich całą zawartością naraz. To też swego rodzaju przeciwwaga dla szybko konsumowanej muzyki w dzisiejszych czasach. Chcę, aby moje EPki były jak trzy odrębne rozdziały tej samej historii.
Jakie emocje i tematy dominują w nowym materiale?
Będzie bardzo różnorodnie. Od refleksji na temat samego siebie, przez spojrzenie na rzeczywistość, aż do buntu przeciwko pewnym ustalonym normom. Każdy utwór to osobna historia, ale wszystkie razem tworzą pewną całość.

Sporo czasu spędzasz w Madrycie. Czy to była próba ucieczki od obecnej sytuacji w Polsce?
Nie, ucieczka to zbyt mocne słowo. Polska to mój dom i zawsze się tu czuję jak u siebie. Pobyt w Madrycie to był etap w moim rozwoju osobistym. Od dawna miałem marzenie, żeby tam pomieszkać. Wymagało to dużo skupienia i energii, żeby zrealizować ten eksperyment życiowy. Większość mojej pracy muzycznej teraz odbywa się zdalnie, więc zdałem sobie sprawę, że mogę tworzyć z dowolnego miejsca na świecie. Dlaczego więc nie spróbować czegoś nowego, skoro mam taką możliwość?
To tam powstał materiał na płytę. Czy zmiana miejsca pracy, wpłynęła na charakter płyty?
Hiszpania nie wpłynął na moją muzykę w oczywisty sposób, nie znajdziesz tam flamenco, ale miejsce, w którym tworzymy, zawsze wpływa na naszą twórczość. Kiedy słucham materiału, który tam powstał, wracają wspomnienia z tamtego okresu. Ten album to zapis pewnego momentu i miejsca w moim życiu, które na mnie wpłynęło – choć może niektórzy to wyczuwają, inni nie, to subtelne odczucia.
Jak widzisz swoje miejsce na polskiej scenie muzycznej?
Mam nadzieję, że jestem odbierany jako artysta, który nie boi się eksperymentów i który nieustannie poszukuje. Często unikam łatki „muzyka alternatywna”, bo nie chcę być zamknięty w jednej kategorii. Jestem częścią sceny, ale na własnych zasadach.

