Życiorys wokalistki to tragiczna historia, naznaczona nie tylko używkami, ale także głębokim, wewnętrznym bólem. Amy Winehouse zmagała się z wieloma problemami, a dodatkowo brakowało jej kogoś, kto naprawdę dbałby o jej dobro. Film nie do końca oddaje tę rzeczywistość. Widać postać jej ojca, który przewija się przez cały film. Zdaje się wspierać córkę, twierdząc, że nie potrzebuje odwyku. Później, gdy Amy sama o to prosi, zawodzi ją na leczenie.
Realnie jego motywacje były jednak głównie finansowe, a nie emocjonalne. Oglądając film, można odnieść wrażenie, że Mitch Winehouse miał wpływ na produkcję, co może tłumaczyć jego dość neutralne przedstawienie w historii. W efekcie widzowie nie otrzymują pełnego obrazu relacji między ojcem a córką.
Sprawnie jest za to pokazany niezwykle toksyczny związek Winehouse z Blake’iem. Widzimy bohaterkę biegnącą po ulicy i filmowego Blake’a ze śladami zadrapań na twarzy. Wszystko jest bardzo sugestywne, wiemy co się wydarzyło, jednak samej sceny przemocy nie ma.
Wybór głównej aktorki wydaje się być nie do końca trafiony. Marisa Abela na ekranie wypada poprawnie, ale nieco beznamiętnie. Brakuje mimiki i charyzmy, ale z drugiej strony – może dlatego Amy była jedyna?
Należy przyznać, że twórcy w doskonały sposób umiejscowili piosenki Winehouse w filmie, nadając im bezpośredni kontekst. Pomaga to zrozumieć postać i zakamarki jej duszy. „Back to Black” z pewnością zainteresuje tych, którzy chcą dowiedzieć się nico więcej o tragicznie zmarłej ikonie muzyki soul i nieodżałowanym talencie wokalnym.
Film do zobaczenia w kinach w całej Polsce.