W 2017 roku głośno było o atakach wampirów w południowych regionach Malawi w Afryce tuż przy granicy z Mozambikiem. Aresztowano około dwustu pięćdziesięciu mieszkańców wiosek leżących w urokliwych, zielonych dolinach masywu Mulanje, którzy uczestniczyli w masowych samosądach na osobach podejrzanych o czary i wampiryzm. Czterdziestoletnia Jamiya Bualeni zeznała, że obudziło ją jasne światło dochodzące z dachu jej domu. Nie mogła ruszyć się z łóżka, ale poczuła, jak coś kłuje ją w lewe ramię i wysysa krew. Potem straciła przytomność. Podobne doświadczenie przywoływała dwudziestosiedmioletnia Florence, która śpiąc obok męża, ujrzała światło „jasne jak ogień”, a następnie poczuła, jak coś kąsa ją w palec. W regionie zaczęto podejrzliwie przyglądać się przyjezdnym i osobom dziwnie się zachowującym. Doniesienia pogryzionych przez potencjalne wampiry mogłyby wydawać się sennymi omamami i zakończyć na plotkach, gdyby nie przekształciły się w tragiczne w skutkach wypadki. Ludzki strach zrobił swoje. W efekcie zabito dziewięć osób, w tym dwoje belgijskich turystów podejrzewanych o krwiożercze praktyki. Interweniować musiał prezydent kraju Peter Mutharika, który z początku przyznawał, że jeśli ludzie zobaczyli wampiry w regionie, to on im wierzy. Potem wycofał się z tych słów i żeby zapobiec eskalacji przemocy, przekonywał, że wampiry nie istnieją. Policja musiała włożyć dużo wysiłku, aby przywrócić spokój w regionie. Ludzie jednak wiedzą swoje. W 2020 roku w Malawi ponownie zrobiło się niespokojnie i pewien przedsiębiorca oskarżany o wampiryzm ledwo uszedł z życiem przed rozwścieczonym tłumem.
„Ludzie żyją w strachu i śpią w grupach poza domem – mówiła mediom Agnes Zimba. – Boimy się, że nasza krew zostanie wyssana, jeśli będziemy spać sami w domach. Nie wychodzimy nawet do ogrodów, ponieważ boimy się, że zostaniemy zaatakowani w nich przez wampiry”.
Współczesne ataki wampirów nie zdarzają się wyłącznie w dalekich afrykańskich wioskach, gdzie wierzy się w magię i nadprzyrodzone zjawiska. W 2011 roku amerykański serwis prasowy ABC opisał zdarzenie, które wprawiło w osłupienie policjantów z Galveston w Teksasie. Zgłosiła się do nich zakrwawiona kobieta, której udało się uciec z własnego domu po tym, jak włamał się do niego dziewiętnastoletni mężczyzna. Kobieta zeznała, że chłopak przygwoździł ją do ziemi i ugryzł w szyję. Policja rozpoczęła obławę na amatora krwi, który wspiął się na dwa wysokie ogrodzenia, by przed nią uciec. W końcu dopadnięto go na parkingu. Był ubrany jedynie w bokserki, syczał, warczał i krzyczał, że „nie chce żywić się ludźmi”. W trakcie przesłuchania przyznał, że jest pięćsetletnim wampirem.
„Dracula” © 1992 Columbia Pictures Industries, Inc. All Rights Reserved.
Na stronach internetowych opiniotwórczej brytyjskiej gazety „The Guardian” w 2005 roku pojawił się artykuł o mieszkańcach Birmingham, którzy byli przekonani, że po ich mieście grasuje wampir. Według plotek ugryzł mężczyznę idącego ulicą, a potem rzucił się na przechodniów nadbiegających mu z pomocą. Z kolei innej kobiecie miał odgryźć kawałek dłoni. Lokalne media zaczęły przyjmować telefony od zatrwożonych mieszkańców utrzymujących, że zostali pokąsani przy drzwiach wejściowych własnych domów. W miejscowych pubach nie mówiło się już o niczym innym. Wierni radzili się nawet proboszcza katolickiej parafii, co robić, ten zaś rzekł, że w wampiry nie wierzy, a nawet jeśli, to się nie boi, ponieważ ma w domu dużo krucyfiksów. Policja nie odnotowała jednak żadnych zgłoszeń od ofiar ani świadków aktywności demonów. Wcześniej, w 2004 roku, ten sam „The Guardian” donosił o samobójczej śmierci dwudziestotrzylatka w edynburskim więzieniu. Mężczyznę skazano na co najmniej osiemnaście lat po tym, jak zamordował i pił krew swojej ofiary. Rzekomy wampir był zafascynowany filmem „Królowa potępionych” o wybudzeniu się ze snu Lestata, wampira znanego z ikonicznego filmu „Wywiad z wampirem”. Oba filmy powstały na podstawie współczesnych gotyckich powieści Anne Rice. Skazany utrzymywał, że to filmowa wampirza królowa Akasha namówiła go do popełnienia zbrodni. Sądowi biegli psychiatrzy uznali, że mężczyzna jest zdrowy psychicznie. Z kolei we wrześniu 2007 roku w jednym ze szpitali w Hongkongu miał pojawić się ubrany na czarno mężczyzna, który wypił trzy probówki krwi. Przesłuchiwany przez policję stwierdził, że kiedy przebywał w szpitalu z powodu rany odniesionej w wypadku po pijaku, odczuł ogromne pragnienie i sięgnął bezwiednie po fiolki z krwią. Musiała mu bardzo smakować. Został skazany na dwa miesiące więzienia. W mieście Bhopal w Indiach mężczyzna przez trzy lata pobierał krew od swojej nowo poślubionej żony za pomocą strzykawki. Krew regularnie pił ze szklanki, twierdząc, że daje mu ona siłę. Kobieta zgłosiła się w końcu na policję, a mężczyznę oskarżono o znęcanie się.
Współczesne ataki wampiryzmu wydają się być zaskakujące zarówno dla samych predatorów, jak i ich ofiar. Wampiry zwykle nie są świadome swych czynów i nie potrafią powiedzieć, jak ani dlaczego do nich doszło. Tajemniczy wirus, choroba psychiczna, zaćmienie umysłu pod wpływem narkotyków, a może opętanie przez demona?
Gdyby istniały kroniki policyjne z czasów historycznych, podobnych doniesień mielibyśmy zapewne setki tysięcy. W przeszłości przypadki ataków wampirów przekazywano z ust do ust, krążyły między wioskami wraz z wędrowcami, opowiadano je w karczmach i po cichu przy domowym stole. Czasem opisywały je lokalne władze, na ich ślady można natrafić w aktach śledztw lub zapisach kościelnych. W końcu spisali je badacze folkloru.
„Można powiedzieć, że opowieść o wampirach tworzy alternatywną historię ludzkości, w której śmierć i zmartwychwstanie uzyskują własną odrębną wykładnię”, pisze Maria Janion, legendarna polska teoretyczka literatury, w świetnej monografii „Wampir. Biografia symboliczna”.
Wampir a wilkołak
W starych podaniach wampiry często łączono z wilkołakami. Sam hrabia Dracula w słynnej powieści Brama Stokera raz przemienia się w nietoperza, kiedy indziej w wilka. Jak podaje włoski antropolog Alfonso Maria di Nola we wstępie do książki „Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności” autorstwa Erberto Petoii, geneza powstania obu bestii jest jednak różna. Wierzono, że wilkołakiem może stać się dziecko urodzone w sposób feralny, na przykład w noc Bożego Narodzenia lub w czasie innych nocy w szczególny sposób uświęconych w tradycji chrześcijańskiej, jak Trzech Króli, ale także w Sylwestra. Osoby, które urodziły się w te dni, powinny więc bacznie obserwować siebie: czy nie mają ochoty zawyć do księżyca w pełni, czy nie budzą się czasem ze śladami ziemi i krwi na prześcieradłach, co by oznaczało, że nocą dopuścili się morderczych czynów pod postacią wilkołaka? Z wilkołactwem wiązano również lunatykowanie czy epilepsję. Inaczej jest z przemianą w wampira, która towarzyszy momentowi śmierci. Zwykle jest to śmierć nagła i w szczególnych okolicznościach, „śmierć niedobra”, jak gwałtowne zabójstwo, samobójstwo, utonięcie, śmierć nieochrzczonego niemowlęcia, śmierć rodzącej, aby poronić. Serbowie i Chorwaci wierzyli, że nieochrzczone zmarłe dzieci powracają jako ptaki prześladujące żywych. Szczególnie narażeni na zostanie wampirami po śmierci są przestępcy, ludzie zmarli bez światła świecy, księża zmarli w grzechu, chrześcijanie konwertowani na islam, czarownice albo zmarli, których grób został otwarty. Jako krwiożercze bestie powstaną z grobu również ludzie, na których rzucono urok, lub kiedy jakieś zwierzę wskoczy na zwłoki, w szczególności kot, kura, pies bądź szczur. Dlatego tak ważne jest czuwanie przy zmarłym ze świecą i pilnowanie, by żaden domowy pupil ani intruz nie zmąciły jego wiecznego spokoju. Bułgarzy, ale też ludy słowiańskie poddane chrystianizacji, wierzyli, że wampiry powstają z trupów osób, które nie otrzymały ostatnich sakramentów lub nie zostały pobłogosławione krzyżem, nie otrzymują od żyjących ofiar na grób lub, co dziwne, mają tylko jedno nozdrze. Przesądy takie pochodzą z czasów starożytnych i nawet wiara chrześcijańska nie zdołała ich przyćmić.
Czołowy filozof antycznej Grecji, Platon, w dialogu „Fedon” opisywał dusze, które „ze strachu przed tym, co niewidzialne, przed tamtym światem, […] włóczą się koło pomników i grobów, gdzie już nieraz widywano jakieś do cieniów podobne dusz widziadła […] nie są [to] dusze ludzi dzielnych, tylko złych, które się po takich miejscach błąkać muszą, pokutując za pierwsze swoje życie: złe”.
Wampiry są wieczne, możemy je spotkać pod każdą szerokością geograficzną, dlatego warto wiedzieć, jak takiego rozpoznać. Złudne jest romantyzujące przekonanie, że wampir wygląda jak Bela Lugosi, węgiersko-amerykański aktor, który wcielał się w rolę hrabiego Draculi i innych ludzi-potworów w horrorach z lat trzydziestych XX wieku. Podpowiedzi mogą dostarczyć transylwańskie babki, których wiedzę wampirologiczną przekazuje Agnes Murgoci w artykule z 1926 roku zatytułowanym „The Vampire in Roumania” w londyńskim czasopiśmie „Folklor”. W Transylwanii wciąż wierzy się, że w sprzyjających okolicznościach zmarli mogą powstać z grobów i pić ludzką krew. Rumuński przepis na wampira wygląda następująco – stanie się nim:
- dziecko, które umrze zanim zostanie ochrzczone,
- osoba, która oszukuje innych dla pieniędzy (stanie się wampirem w sześć miesięcy po śmierci),
- dziecko, na którego matkę będącą jeszcze w ciąży spojrzał wampir i nie jest ona na jego wzrok uodporniona,
- dziecko kobiety ciężarnej, która wzbrania się przed jedzeniem soli,
- siódme dziecko spośród rodzeństwa tej samej płci (będzie miało mały ogonek i stanie się wampirem),
- dziecko, które urodzi się w owodni (niechybnie stanie się wampirem, zwłaszcza kiedy połknie jej fragment – wtedy za życia będzie rzucać czary, a po śmierci pożerać współmałżonka).
Doświadczone akuszerki, którymi zazwyczaj były stare kobiety, wiedziały, co robić w takich wypadkach – po umyciu i owinięciu dziecka wychodziły na wyższe piętro lub tył domu, trzymały berbecia w rękach i krzyczały: „Słuchajcie wszyscy, narodził się wilk na tej ziemi. Nie jest to wszakże wilk, który pożera ludzi, ale wilk, który będzie pracować i przyniesie szczęście”. Tylko w ten sposób można odwrócić los nieszczęśliwie zrodzonego dziecka i przyszły demonek rzeczywiście będzie przynosić szczęście.
Kadr z serialu „Drakula”, mat. prasowe Netflix
Pochodzenie
Etymologia słowa „wampir” nie jest całkiem jasna, lecz najprawdopodobniej wywodzi się z prastarych indoeuropejskich korzeni. We wspomnianej wcześniej książce Maria Janion pisze: „Jednak Aleksander Brückner uważał, że »pisarze nasi dawni trafnie »upiera«, »upierzycę«, od pierza wywodzili, chociaż mylnie to wykładali; w »upyr« bowiem, albo w »(w)ąpyr« (bułgarskiem), »pyr« to samo co i w nieto-pyrz (patrz »nietoperz«): od pnia »per-«, latać; pierwotny »wampir« miał postać ptaka nocnego, o długim ostrym dziobie, którym krew ofiary wysysał (czerwony jak »upiór«)”.
Erberto Petoia doszukuje się prehistorycznych przodków wampira w świecie mezopotamskim, asyryjsko-babilońskim, czyli około dwóch tysięcy lat przed naszą erą. Związane są one z kobiecym demonem „lilitu”, który służył bogini Isztar i stanowił wyobrażenie pięknej prostytutki. Pierwotnie w kulturze sumeryjskiej „lilu”, „lilitu”, „ardat lili” są prawdopodobnie upostaciowieniami wiatru i huraganu, lecz później w wyniku ich semityzacji zaczynają oznaczać lubieżną rozkosz („lascivia”), która nie służy prokreacji. Szczególnie podatni na uwodzicielskie zakusy lilitu, przedstawianej jako piękna uskrzydlona kobieta o długich włosach, mieli być mężczyźni śpiący samotnie. Demon wnikał w ciało mężczyzny, opętując go, był żądny jego nasienia i czaił się zawsze tam, gdzie mogło ono wystąpić, głównie w pościeli. W tradycji żydowskiej demon nosi już imię Lilith i jest pierwszą żoną Adama. Lilith miała przyprawić rogi Adamowi, zdradzając go z diabłem, którego została jedną z czterech żon. Lilith nienawidziła potomków Ewy, dlatego upodobała sobie dręczenie niemowląt. Aby uchronić potomstwo przed prześladowaniem lub przedwczesną śmiercią, głowa rodziny powinna przytwierdzić na drzwiach, ścianach i łóżku napis: „Adam, Ewa, precz Lilith”.
W kulturze starożytnych Greków również odnajdziemy kobietę demona w orszaku Hekate. Samo pochodzenie tej chtonicznej bogini ciemności nie jest jasne i sięga czasów przedgreckich. Łączono ją z wiarą w czarną magię oraz światem zjawisk i istot nadprzyrodzonych. Dlatego demonica Empuza była pod jej protekcją i mogła wcielać się w różne postaci, między innymi suki, krowy lub pięknej dziewczyny. Jej cel był jeden: uwieść śpiącego mężczyznę i wyssać z niego siły witalne, powodując śmierć. Niekiedy towarzyszką Empuzy była Lamia. Jej legenda pochodzi z Libii, gdzie miała być córką władcy o imieniu Belo. Według mitologii w dziewczynie zakochał się Zeus, któremu urodziła kilkoro dzieci. Jak zwykle zazdrosna Hera nie mogła znieść romansu boskiego męża i zabiła wszystkie dzieci z wyjątkiem Skylli. Zrozpaczona Lamia zamieniła się w potwora. Błądziła w ciemnościach jako złowroga zjawa, która rzucała się na dzieci i wysysała z nich ostatnia kroplę krwi. Według innej legendy Lamia miała być kobiecym demonem krążącym wokół Parnasu. Uwodziła młodzieńców, którzy grali na flecie w południe lub o północy. Jeśli nie chcieli jej poślubić, zabijała ich.
Taktykę uwodzenia przez empuzę opisuje Flawiusz z Filostratos w „Żywocie Apolloniusza z Tiany”. Apolloniusz żył w I wieku i był pitagorejskim filozofem, przypisywano mu zdolności magiczne, a niektórzy nazywali go nawet Chrystusem pogan. Według opowiadania uczniem filozofa był piękny dwudziestopięcioletni atleta Menippos, który zakochał się w pewnej bogatej kobiecie z Koryntu. Apolloniusz od początku wietrzył podstęp i przestrzegał młodzieńca przed taką miłością. Zamroczony uczuciem Menippos postanowił pojąć za żonę tajemniczą kobietę, która poiła go winem i obiecała bogactwa. W czasie uczty weselnej zaproszony Apolloniusz zdemaskował demona i cały czar prysł, puchary z winem się rozwiały, a kobieta musiała przyznać, że „jest wampirzycą oraz tuczyła Menipposa rozkoszami z myślą o późniejszym pożarciu jego ciała, uważała bowiem, iż najlepiej jest karmić się ciałami pięknymi i młodymi, jako że krąży w nich zdrowa krew”.
Dopiero w wiekach średnich w Europie upowszechnił się na dobre mit wampira jako istoty powracającej zza grobu i łaknącej krwi („revenant”). Nieraz historie o nawiedzeniach demonów nocy były spisywane przez klasztornych mnichów, którzy najwyraźniej lubowali się w opowieściach mrożących krew w żyłach bardziej niż w klepaniu pacierzy. W ten sposób kanonik William z Newburgh, zmarły w 1208 roku, opisuje niezwykłe zdarzenia z terenów Anglii w dziele „Historia Rerum Anglicarum”. Ważne jest, że podobne przekazy nie pochodzą od zabobonnego ludu, ale poświadczyć mogą o nich ludzie trzeźwi i światli, dlatego mnich podaje: „Usłyszałem ją od bardzo pobożnego starego księdza, który mieszkał w tych okolicach i cieszył się dużym autorytetem i dobrą reputacją”. Rzecz miała się rozpocząć na opuszczonym zamku w Alnwick, który zasiedlił człowiek prowadzący nieuczciwe i hulaszcze życie. Przestępca ożenił się z miejscową kobietą, którą wkrótce zaczął podejrzewać o zdradę. Pod pozorem podróży w interesach schował się na drewnianej belce nad łożem małżonki. Wkrótce nakrył kochanków, jednak ponieważ był nieostrożny, spadł z wysokości i mocno się poturbował. Bliski śmierci odmówił ostatnich sakramentów. Wyprawiono mu jednak chrześcijański pogrzeb, na jaki nie zasłużył. Z tego powodu duszę jego przejął szatan, a on sam, jak przytacza ksiądz, „nocną porą wychodził z grobu i wędrował po ulicach, błąkając się wśród domów, podczas gdy wokół przez całą noc ujadały i skomlały psy. W całej okolicy zamykano i ryglowano drzwi i między zmierzchem a świtem nikt za żadne skarby nie śmiał wychodzić z domu”. W wiosce wybuchła jednak zaraza, którą rozsiewał błąkający się i śmierdzący trup. Pozostali przy życiu mieszkańcy uzbroili się w zaostrzone rydle i postanowili odkopać zwłoki. Ciało „było nabrzmiałe i spuchnięte, z wystającym brzuchem, twarz o zdrowych kolorach i pucułowata, a chusta, w którą go zawinięto, spocona i obszarpana”. Dwaj młodzieńcy nie przestraszyli się tego widoku i wbili w ciało ostrze rydla, „po czym trysnęły strugi krwi tak ciepłej i czerwonej, że od razu zrozumieli, iż ta pijawka utuczyła się krwią wielu biednych ludzi”. Następnie usypali wielki stos za miastem i spalili zwłoki. Od tej pory zaraza ustąpiła i wampir z Alnwick więcej się nie pojawił. Historia ta jest dość typowym scenariuszem postępowania w przypadku, gdy wampir terroryzuje wioskę: ciało zmarłej osoby podejrzewanej o przemianę w demona należy wykopać, przebić serce kołkiem, najlepiej uciąć głowę i spalić bądź obficie skropić święconą wodą, a potem znów zakopać.
W masowej kulturze wielokrotnie przetwarzana jest historia hrabiego Draculi, którą na podstawie postaci historycznej opisał Bram Stoker w swojej powieści z 1897 roku. Wład III Palownik był do roku 1476 hospodarem wołoskim w Rumunii, słynącym ze swojego okrucieństwa. Jedną z jego ulubionych tortur było wbijanie ludzi na pal. W dużej mierze dzięki Stokerowi upowszechnił się wizerunek wampira jako nobliwego arystokraty. Mniej znana jest legenda francuskiego wicehrabiego de Moriève, któremu udało się przetrwać rewolucyjną pożogę. Opisuje ją między innymi brytyjski autor Jessie Adelaide Middleton w zbiorze „Another Grey Ghost Book” z 1914 roku. Wicehrabia był pięknym mężczyzną, bardzo wysokim i szczupłym, z wysokim czołem, prawie że spiczastym, i wystającymi zębami. Jawił się jako osoba niezwykle uprzejma i dworska. Jeszcze w parę lat po rewolucji traktował dobrze chłopów pracujących w jego majątku. Jednak w pewnym momencie zaczął ich wzywać i przesłuchiwać, kazał ściąć wszystkich, którzy byli związani z linczami na arystokratach. W ten sposób pomścił swoich pobratymców. Sam jednak zginął z ręki chłopa, który odważył się na zamach. Wicehrabiego pochowano. Spokój nie trwał długo, ponieważ wkrótce w wioskach należących do majątku zaczęto znajdować martwe dzieci z widocznymi śladami ukąszeń na szyi. Wampir grasował przez siedemdziesiąt dwa lata, aż tytuł wicehrabiego odziedziczył wnuk zabitego arystokraty. Kiedy młody de Moriève poznał historię dziadka, poradził się księdza, jak można zaradzić sytuacji i przerwać spiralę morderstw. Postanowiono otworzyć grób w obecności władz. Okazało się, że ciało wicehrabiego było zupełnie nienaruszone, bez śladu rozkładu. Twarz była zaróżowiona, a krew krążyła w żyłach i piersi. Nowe paznokcie urosły na rękach i stopach. Znający się na rzeczy człowiek wbił z siłą w serce wampira kołek z głogu. Ten zaczął broczyć krwią i wydawać z siebie wycia i lamenty. Ciało wyciągnięto z trumny i spalono na plaży. Od tej pory dzieci już nie umierały w wyniku utraty krwi. Wnuk wicehrabiego zaczął studiować rodzinne archiwa i dowiedział się, że jego przodek przybył z Persji, gdzie za żonę pojął Hinduskę. Osiedlił się we Francji i przyjął obywatelstwo. Od początku musiał być wampirem.
Jedyny sposób, aby przekonać się, czy zmarła osoba jest wampirem, to ekshumacja zwłok. W niektórych regionach Europy, zwłaszcza w Rumunii, niekiedy masowo otwierano groby, jeśli tylko ktoś zginął w niewyjaśnionych okolicznościach lub inne nieszczęścia spadały na mieszkańców. Wspomniana już Agnes Murgoci podaje, że zwłoki dzieci odkopywano po trzech latach, młode osoby zostawiano w spokoju na trzy lub pięć lat, a starszym dawano czas do lat siedmiu. Jeśli po otwarciu trumny okazywało się, że zwłoki nie noszą śladów rozkładu, to znaczy, że zmarły jest wampirem. Ekshumacji trzeba dokonywać w sobotę, ponieważ w inne dni wampir grasuje poza grobem. Żeby go unieszkodliwić, trzeba wbić mu kołek do pępka lub wyrwać serce i następnie spalić je w ogniu z drzewa. Takie serce można też ugotować lub drobno posiekać za pomocą sierpa. Popiół po spalonym sercu trzeba wyrzucić do rzeki. Doświadczone dobre czarownice, pomagające ludziom, zbierały popiół i mieszały z wodą do picia, która w efekcie miała moc uzdrawiania chorych. Nacierały nią również dzieci i zwierzęta, aby oddalić nieczyste siły. Coraz częściej słyszy się o sensacyjnych doniesieniach z Polski, gdzie archeolodzy odkrywają groby wampirów. Gdy obawiano się, że jakieś osoby zaczną krążyć po miastach i pić krew, chowano je w specyficzny sposób. W Pniu pod Bydgoszczą natrafiono na grób dziecka z XVII wieku pochowanego twarzą do dołu i z niewielką kłódką przytwierdzoną do nogi. Tego rodzaju „zabezpieczenia” miały spowodować, że zmarły nie wydostanie się z grobu.

„Dracula” © 1992 Columbia Pictures Industries, Inc. All Rights Reserved.
Wampir to „obcy, inny, wykluczony”, jak powiedziałaby etyczka i filozofka Magdalena Środa. Wampiryczne mitologie opisują potwory ulepione z ludzkich strachów. W odbiciu lśniących kłów przyglądamy się własnym twarzom wykrzywionym w grymasie przerażenia przed tym, co wydaje się obce i nadzwyczajne. Niekiedy jest to zwierciadło o dwóch obliczach, które reprezentuje także nasze pragnienia – erotyczną żądzę posiadania innej osoby oraz dysponowania nadprzyrodzonymi zdolnościami. Wszakże chęć wzbudzania lęku miesza się z podnieceniem. Wraz z rozwojem cywilizacji kształtują się potwory będące jej mroczną odpowiedzią. Społeczne lincze na rzekomych wampirach w Malawi miały podłoże w przekonaniu, że bogaci przybysze wykorzystują biedujących mieszkańców wsi. Masowe ekshumacje wynikały z lęku przed rozprzestrzeniającymi się zarazami dżumy lub malarii, paradoksalnie się do nich przyczyniając. Wampiry to stworzenia ulepione z fragmentów, na które składają się seksualność, rasa, płeć i przynależność społeczna w różnej konfiguracji. Podobnie jak zwykli śmiertelnicy. Istnieją one jednak poza światem namacalnej codzienności, a kiedy z własnego wyboru lub przymusu wiedzionego instynktem do niego przenikną, wzbudzają strach, którym z kolei sycą się legendy. Podstawowy model wampira jest powielany i dostosowuje się do różnych epok, aby naśladować „zagrożenia”, które mogłoby podważyć idee społeczeństwa zaprojektowanego podług aktualnych wzorców narzuconych przez zależność władzy. Budulec stanowią tutaj elementy takie jak wyzwolona kobiecość, homoseksualizm i queerowość, osoby obce etnicznie i ich zwyczaje kulturowe, ale także klasa panująca i religie inne niż chrześcijaństwo. Przyglądając się wampirom czy wilkołakom z bliska, patrzymy na siebie.