Koniec grudnia to nie tylko czas wszechobecnych podsumowań, to również moment, w którym nasilają się apele obrońców zwierząt o zaprzestanie używania materiałów pirotechnicznych, które wywołują stany lękowe u różnych gatunków zwierząt – zarówno tych, które zamieszkują nasze domy, jak i tych, które są skazane na cierpienie w samotności – w terenach leśnych, bez jakiegokolwiek wsparcia człowieka.
Okres okołosylwestrowy to moment ucieczek przestraszonych psów i panicznego chaosu, w jakim muszą żyć inne zwierzęta. To czas, gdy internet pełen jest zdjęć nieżywych ptaków i dzikich zwierząt, które uciekając, skończyły swój żywot na którymś z okolicznych płotów. Jak widać, zdjęcia nie szokują części społeczeństwa i zatraca się w nas nadzieja, że fotografia ma szansę zmienić sposób myślenia większej części ludności, jaka żyje wokół nas.
„W wielu przypadkach sylwestrowa kanonada kończy się śmiercią przestraszonych zwierząt — umierają na zawał serca, giną pod kołami samochodów czy padają z wycieńczenia”, przestrzegają strażnicy praw zwierząt z Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt.
Wiedza o szkodliwym wpływie fajerwerków na funkcjonowanie zwierząt jest coraz bardziej powszechna, a i tak internetowe fora pełne są komentarzy deprecjonujących dobrostan zwierząt. „Sylwester jest tylko raz w roku”, „to tylko kilka minut”, „trzymaj pimpusia na smyczy, to nie ucieknie”. I nie wiadomo – czy czytamy komentarze w miarę dojrzałych ludzi, czy jednak raz w roku zamieniają się oni w spragnione dość prymitywnej rozrywki dzieciaki, które decydują się wydać niemałe pieniądze na pokaz huku i ulotnych widoków.
Od kilku lat oferty licznych sklepów zapewniają konsumentów, że istnieją fajerwerki, które są „przyjazne dla zwierząt”. Dr Dorota Sumińska rozwiewa wątpliwości i jasno podkreśla – żadne materiały pirotechniczne nie są bezpieczne, a tym bardziej przyjazne i niepowodujące stresu wśród zwierząt.
„Faktem jest, że ciche fajerwerki nie powodują wybuchów, ale w dalszym ciągu wydobywa się z nich mocne światło i głośny syk. Dla psów i kotów nie są to zjawiska normalne, dlatego oczywiste jest, że będą się ich bardzo bały. Określenie »przyjazne zwierzętom« jest tylko i wyłącznie zabiegiem marketingowym, który nie ma nic wspólnego z prawdą”, podkreśla dr Sumińska w rozmowie z portalem Noizz.
Zakaz używania fajerwerków i zachęcanie do przekazania części środków na wsparcie fundacji prozwierzęcych – to ciche marzenie bezbronnych zwierząt, które raczej prędko nie spotka się z szeroką aprobatą społeczną. Jedynie ustawowy zakaz fajerwerków może zakończyć tą sylwestrową „tradycję”, której ofiarami są przede wszystkim zwierzęta, ale również osoby starsze, cierpiące na mizofonię i w obecnym czasie – osoby uchodźcze, dla których pirotechniczny huk jest bezpośrednim przypomnieniem wojennych bombardowań. Czy chwilowa zabawa jest tego warta? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
tekst: Michalina Szczęsna