We Francji średnia wieku osób zapisujących się na portale społecznościowe wynosi zaledwie 8 lat i 6 miesięcy, a ponad połowa dzieci w wieku 10-14 lat już aktywnie udziela się w sieci. Co więcej, 80% rodziców przyznaje, że nie wie dokładnie, co ich dzieci robią w internecie.
„Kto może utrzymywać, że to normalne, że 10-latek ma własne konto na portalu społecznościowym i dąży do jak najskuteczniejszego przykucia uwagi dla swojego zysku? Że rzuca mu się wyzwanie poparzenia sobie palca lub skaleczenia na zawsze policzka? Że jest bombardowany niewiarygodnymi treściami, podczas gdy jego zmysł krytyczny jest jeszcze niewykształcony? Zasady obowiązujące w świecie rzeczywistym powinny obowiązywać także w świecie cyfrowym, który nie może być strefą bezprawia”, uzasadniał inicjatywę ustawodawczą poseł centrowej partii Horizons Laurent Marcangeli w liście otwartym, jak podaje „Gazeta Wyborcza”.
W rozmowie z dziennikiem „Le Figaro” dodał:
Wnioskodawcy ustawy jako kolejne uzasadnienie podają wewnętrzne dokumenty grupy Meta, właściciela Facebooka i Instagrama, według których 32% nastolatek mających kompleksy z powodu wyglądu czuje się jeszcze gorzej po wejściu na Instagram.
„Dziecko pojawia się średnio na 1300 zdjęć opublikowanych w sieci przed ukończeniem 13. roku życia, a połowa zdjęć wymienianych na forach pornografii dziecięcej pochodzi z portali społecznościowych rodziców”, napisano w uzasadnieniu ustawy.
Za nie mniej istotne Francuzi uważają edukowanie rodziców, którzy często nie zdają sobie sprawy z fatalnego zarządzania wizerunkiem swoich dzieci. Do kodeksu cywilnego wpisano już pojęcie życia prywatnego dzieci, a jednym z obowiązków rodziców ma być zagwarantowanie poszanowania praw dziecka do swojego wizerunku. W przypadku rażących nadużyć sędzia będzie mógł powierzyć prawo do wizerunku dziecka komuś innemu niż jego prawni opiekunowie.
„Dużo mówi się o prawach do wizerunku, ale już nie o samej godności dzieci. Tymczasem niektórzy rodzice zarabiają na życie, praktykując pranking, czyli upokarzające żarty kosztem dziecka, takie jak smarowanie ich buzi przecierkami warzywnymi czy straszenie online”, zwraca uwagę na łamach „Le Monde” Thomas Rohmer, dyrektor Obserwatorium Rodzicielstwa i Edukacji Cyfrowej.
To pierwsza tego typu ustawa na świecie, którą psychologowie dziecięcy oraz eksperci od mediów społecznościowych przyjęli z entuzjazmem. W Senacie trwają teraz prace nad rozszerzeniem przepisów. To wciąż nie rozwiązuje problemu obejścia ograniczeń wiekowych przez dzieci, które w swoich danych mogą wpisać dowolną datę urodzenia, lecz jak przyznają sami ustawodawcy – zaczynają od zera.