Advertisement

"I tak cię kocham" to brawurowe love story epoki iPhone'a i Ubera

Autor: Karol Owczarek
12-12-2017
"I tak cię kocham" to brawurowe love story epoki iPhone'a i Ubera
Inteligentna komedia romantyczna o komiku, któremu nie jest do śmiechu

Przeczytaj takze

Wiele osób na zestawienie słów "komedia romantyczna" reaguje alergicznie, spodziewając się ckliwego, łopatologicznego obrazka o perypetiach sercowych zakończonych przewidywalnym od pierwszej sceny happy endem. Film "I tak cię kocham", choć przynależy do tego gatunku, za sprawą inteligentnie poprowadzonej historii, znakomitego aktorstwa i wplecionych istotnych treści społeczno-kulturowych, jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. To dowód na to, że nawet w najbardziej oklepany schemat można wnieść dużo świeżości i wdzięku.
Na wstępie należy zaznaczyć, że główny bohater tego love story epoki iPhone'a i Ubera wcielił się w samego siebie i jako współscenarzysta ukazał własną historię miłości pozornie niemożliwej. Kumail Nanjiani to dziś ceniony komik i aktor, którego kariera i życie osobiste początkowo natrafiały na wiele przeszkód. Jedną z największych było pakistańskie pochodzenie i wszystko, co z tym związane. Jego ortodoksyjna muzułmańska rodzina przy każdym obiedzie aranżowała mu spotkanie z kolejną kandydatką na żonę i naciskała, by znalazł "poważny" zawód, a podczas występów na scenie jako początkujący stand-uper zmagał się z rasistowskimi docinkami. On jednak od tradycji wolał niezależność, choć droga do wolności wymagała wielkich poświęceń.
Przełomem w życiu Kumaila było poznanie Emily (Zoe Kazan) - uroczej, żywiołowej studentki. Niestety, to "zwyczajna" amerykańska dziewczyna, a nie muzułmanka z Pakistanu, co dla rodziców chłopaka jest nie do zaakceptowania. I tak oto w Ameryce XXI wieku, w samym centrum nowoczesnego świata, religia i konserwatywna obyczajowość stają na drodze do szczęścia dwojga młodych ludzi. Kumail zwleka z zaprezentowaniem najbliższym wybranki serca, co okazuje się bolesne dla wszystkich zainteresowanych. By nie zdradzać fabuły, która dość szybko przybiera nieoczekiwany obrót, poprzestańmy na tym, że w krótkim czasie główni bohaterowie zostaną postawieni przed jeszcze większymi wyzwaniami. Główny bohater nawiąże szczególną znajomość z rodzicami Emily (Holly Hunter i Ray Romano), a dla każdego z nich burzliwe okoliczności okażą się bodźcem do zweryfikowania dotychczasowego spojrzenia na relacje międzyludzkie i własne życie.
O tym, jak nietypową i wartościową komedią romantyczną jest "I tak cię kocham", niech świadczą świetnie przyjęcie na festiwalu kina niezależnego w Sundance i nagroda publiczności w Locarno. Błyskotliwe dialogi, które pozostają na długo po seansie w pamięci, przejmująca opowieść i słodko-gorzka aura to tylko część atutów tego filmu. Mimo różnic kulturowych i geograficznych, każdy poszukujący swojego miejsca w życiu wrażliwiec doskonale zrozumie perypetie Kumaila i Emily. Otoczeni nowoczesnymi gadżetami, próbujący wkroczyć w dorosłość, aspirujący do lepszego życia, jesteśmy targani tymi samymi uczuciami - przyciągania i niechęci, miłości i nienawiści. Są takie momenty w życiu, że nawet stand-uper traci humor i płacze na scenie. Zawsze jednak pozostaje nadzieja - o czym twórcy filmu i sam Kumail chcą nas przekonać.
"I tak cię kocham" ("The Big Sick"), reż. Michael Showalter
Obsada: Kumail Nanjiani, Zoe Kazan, Holly Hunter, Ray Romano
W kinach od 5 stycznia 2018 r.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement