W piątek 10 listopada swoją premierą ma „Siostrzeństwo świętej sauny”, więc zróbcie sobie tę przyjemność i zabierzcie się do kina! W dziele Hints, którego nakręcenie zajęło sześć lat, estońska sauna dymna jest świadkiem intymnych spotkań kobiet. Bohaterki wymieniają się wstydliwymi przemyśleniami oraz trudnymi doświadczeniami, tworząc siostrzeństwo, wspólnotę. Sauna, wpisana na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO, daje im poczucie bezpieczeństwa. Jest położona w bujnym, zielonym lesie — z dala od cywilizacji, stereotypów, oczekiwań i podwójnych standardów.
Rozmowy przeplatają saunowe rytuały — bohaterki wypędzają z siebie lęk i wstyd, żeby odzyskać energię do życia. Oprawa muzyczna, będąca wynikiem współpracy islandzkiego kompozytora Eðvarð Egilssona i eksperymentalnego folkowego trio EETER, nadaje temu wszystkiemu niemalże mistyczny wymiar. Momentami przypominają wiedźmy czerpiące z folkowych wierzeń i napędzane siłą natury. „Czarownice z symbolu kozła ofiarnego stały się ikoną feminizmu. Ostatnio sporo mówi się nawet o tym, że przeżywamy renesans archetypu czarownicy i zainteresowania magią” — pisała Zofia Krawiec w swoim felietonie dla Magazynu „Szum”, zatytułowanym „Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie zdołaliście spalić”.
Obraz przez większość czasu jest ciemny, przytłumiony. Często nie widzimy twarzy, lecz raptem półprofil, zarys sylwetki lub zgięte plecy. Widzimy ciała, ale nie takie ciała, którymi jesteśmy karmieni na okładkach magazynów i na Instagramie. Prawdziwe ciała — młode, stare, nierówne, naznaczone bliznami. Podglądanie bohaterek wydaje się niewłaściwe. Te rozmowy są tak intymne, że widz czuje się jak intruz. Tutaj, w saunie, kobiety nie muszą przepuszczać swoich myśli przez żaden filtr. Odsłaniają nie tylko swoje ciała, ale także wszelkie jątrzące się rany, bolączki i traumy. Jedne głębsze, inne płytsze, ale wszystkie składające się na kolektywne doświadczenie bycia kobietą.
Większość widzek odnajdzie w słowach bohaterek echo swoich przemyśleń i doświadczeń. Może też odnaleźć w nich komfort, że nie musimy być w tym wszystkim same.
Jesteśmy uczone rywalizacji, patrzenia na siebie bykiem. Mówi się nam, że musimy ładnie wyglądać i zasłużyć na miłość mężczyzny. „Siostrzeństwo świętej sauny” rozbija te stereotypy. Bohaterki, latami karmione podobnymi bzdurami, odnajdują ulgę we wspólnych spotkaniach z dala od świata. W saunie mogą być sobą, nawet jeśli tylko na kilka chwil. Nie oceniają siebie nawzajem, nie muszą dorastać do żadnych idiotycznych oczekiwań. Po prostu są — trwają, istnieję. I to wystarczy.
Od piątku 10 listopada film „Siostrzeństwo świętej sauny” jest dostępny w polskich kinach. Zobaczcie zwiastun: