Advertisement

Historia jednej piosenki. Jak „Smells Like Teen Spirit” zmieniło oblicze muzyki

Autor: Agnieszka Sielańczyk
20-02-2025
Historia jednej piosenki. Jak „Smells Like Teen Spirit” zmieniło oblicze muzyki
Styczeń 1992. W skostniałych pałacach popu dopijano ostatnie kieliszki szampana, przygotowując się na upadek Rzymu. Ociężała od luksusów arystokracja ze szczytów list przebojów nie była gotowa na nadchodzący sztorm. Ta wiosna miała być wyjątkowo surowa.
Mury twierdzy Michaela i Mariah runęły pod naporem „Smells Like Teen Spirit”, piosenki autorstwa tria z Waszyngtonu, znanego jako Nirvana. W drugim tygodniu stycznia ich drugi album i debiut w dużej wytwórni, „Nevermind”, zdetronizował „Dangerous” Michaela Jacksona z pierwszego miejsca listy sprzedaży. „Teen Spirit”, najpopularniejszy utwór płyty, uderzył w przemysł muzyczny niczym asteroida – każdy szanujący się fan rocka urodzony między 1965 a 1975 rokiem pamięta, gdzie był i co robił, gdy usłyszał go po raz pierwszy.
„Teen Spirit” nie był niczym radykalnie nowym. Przypominał zbiór złożony z zapożyczonych fragmentów „Louie Louie”, „More Than A Feeling” zespołu Boston, szeptano-wykrzykiwanej dynamiki The Pixies oraz ponurych tonów gitary Cobaina, przywodzących na myśl młodzieńczą melancholię The Cure czy Joy Division. Tekst był mglisty i wieloznaczny, lecz zdawał się mieć propozycję dla każdego, kto czuł się poza systemem – w jednej linijce („a mulatto, an albino, a mosquito, my libido”) zawierał lęki związane z dorastaniem, wykluczeniem rasowym, AIDS i seksualnym tabu. Był ironiczny, zabawny i poważny jednocześnie.
Podobnie jednak jak w „My Generation” czy „Anarchy In The UK”, słowa były drugorzędne wobec emocji wywołanych przez wokal. Krzyk Cobaina był autentyczny. Jego głos miał w sobie ten sam wewnętrzny ból co „Mother” Lennona, „Unsatisfied” Paula Westerberga czy „I’ll Never Get Out Of This World Alive” Hanka Williamsa.
Ralph J. Gleason nazwał to „yarragh” – irlandzkim określeniem na wokalny tik, który Cobain mógł odziedziczyć po ojcu, pierwszopokoleniowym irlandzkim imigrancie. Sam Cobain twierdził, że jego krzyk pochodził z tego samego miejsca w brzuchu, w którym odczuwał chroniczny ból żołądka – dolegliwość odziedziczoną po matce Wendy, którą próbował łagodzić heroiną. Te piekące mdłości wspomniał nawet w swoim liście pożegnalnym.
W tamtym czasie ta piosenka tak bardzo wyróżniała się na tle innych i była czymś tak odświeżającym – czymś autentycznym i pełnym pasji, mówił w wywiadach Butch Vig, producent „Nevermind”.
„Pamiętam, że wtedy Madonna była ogromna, C&C Music Factory, cała ta muzyka taneczna – bardzo podobna do tego, co dominuje na światowych listach obecnie. Rockowe zespoły były głównie zespołami glam-metalowymi. A potem pojawił się Kurt – i to było coś zupełnie innego. Jego pasja, gniew, zagubienie – wszystko to, jak czuł się jako człowiek, przenikało do jego muzyki. Można było usłyszeć prawdziwe emocje w jego głosie – to nie było sztuczne, nie miało wygładzonego brzmienia. Można było niemal poczuć drapanie jego strun głosowych. I w pewnym sensie podpaliło to całą scenę muzyczną i otworzyło nową przestrzeń”.
Była to przestrzeń, którą szybko zaczęły wypełniać zespoły, które wcześniej wydawały się mało prawdopodobnymi kandydatami na listy przebojów. Przed „Nevermind”, zespoły z Seattle uważane były za muzyczny margines, ale Nirvanie udało się przebić ich surowe brzmienie w złoto. Świat usłyszał słowo „grunge”.
W kolejnych latach Pearl Jam, Soundgarden, Alice In Chains i chicagowskie Smashing Pumpkins zdobywały pierwsze miejsca na listach przebojów w USA, a zespoły takie jak Sonic Youth, Screaming Trees, Hole, The Breeders czy L7 nagle znalazły się w świetle reflektorów mainstreamu. Wiele z nich błyszczy w nich do dziś.
Kurt Cobain zmarł 5 kwietnia 1994 roku w swoim domu w Seattle. Trzy dni później, 8 kwietnia, jego ciało znalazł elektryk, który przyszedł zainstalować system bezpieczeństwa. Przyczyną śmierci było samobójstwo przez strzał w głowę ze strzelby. W pobliżu znaleziono list pożegnalny, w którym Cobain wyraził swoje zmęczenie sławą i walką z depresją oraz uzależnieniem od heroiny. W liście pożegnał się ze swoją żoną Courtney Love i córką Frances Bean Cobain.
Jego śmierć stała się jednym z najbardziej tragicznych momentów w historii rocka i zapisała się w kulturze jako symbol upadku ikony pokolenia lat 90.
źródło: Hot Press, 2002
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement