Joanna Mudrowska zajmuje się rysowaniem kobiecego ciała. Jest grafikiem i tatuatorką.
Lubi: długie spojrzenia w oczy; wszystko, co czarno-białe; myśleć, że nic nie musi
Nie lubi: kłamstwa; dwulicowości; bezmyślności; nienawiści i gdy ktoś gniecie pełną paczkę chipsów
Książka/płyta/film, które wywarły na ciebie największy wpływ w czasach nastoletniego buntu i których nienawidzili twoi rodzice.
Trudno stwierdzić, ponieważ moi rodzice nie wnikali w to, czego słuchałam i co oglądałam jako nastolatka. Wydaje mi się, że moja mama się denerwowała, gdy oglądałam „Zbuntowanego anioła” (kto nie zna tej wejściówki i piosenki), a dla mnie to było niesamowite. Patrzyłam, jak dziewczyny tańczą i się ubierają. Wydawały mi się takie świadome, pewne siebie, wolne i egzotyczne. Bardzo mnie to otworzyło.
Kto jest dla ciebie hipiską/hipisem XXI wieku?
Jemima Kirke, która pomimo wielkiego sukcesu „Dziewczyn” trzymała się z dala od social mediów. Dopiero niedawna zaczęła udzielać się na Instagramie. Jest artystką i kobietą promującą naturalne piękno. Nie przejmuje się narzuconymi z góry zasadami, które jej nie służą. Uwielbiam jej bezkompromisowość i naturalność.
źr. instagram.com/jmudrowska
Twój pomysł na utopijne państwo?
Ostatnio słyszałam, że trzeba wiedzieć, czyją krytykę brać do siebie, że zwykły hejt należy omijać szerokim łukiem, bo z nim się nie wygra. Marzy mi się państwo, w którym mówiłoby się tylko wartościowe rzeczy. Jeśli ktoś nie ma o czymś pojęcia, jeśli jego słowa nie stworzą niczego dobrego, to milczy. Państwo, w którym krytyka jest tylko konstruktywna, nie ma pustych słów i wypowiedzi mających na celu krzywdzenie kogoś albo wynikających z nienawiści.
Twoja ulubiona część kobiecego ciała?
Linia tułowia, która biegnie od pachy, przez talię, aż do bioder. Jest bardzo skomplikowana i jednocześnie prosta. Choć tak naprawdę cały obrys kobiecego ciała jest piękny, każda linia, na przykład harmonijka fałdek skóry często powstająca na brzuchu podczas siedzenia. Fascynuje mnie to, że kobiety mają zupełnie inne sylwetki i ich ciało „rysuje” zupełnie inne kształty.
Gdybyś mogła ożywić dziewczynę z dowolnego obrazu, kogo byś wybrała?
Chyba wolałabym sama wskoczyć do obrazu niż ożywiać kogoś z niego. Wskoczyłabym do każdego malowidła z końca XIX lub XX wieku i chciałabym poznać Picassa, Klimta, Schiele albo Fridę. Jeśli już miałabym ożywić kobietę, to wybrałabym właśnie Fridę z jej autoportretu z naszyjnikiem. W sumie tylko dlatego, że wydaje mi się bardzo wrażliwą osobą, z którą chętnie bym porozmawiała. Myślę, że mogłabym się od niej sporo nauczyć i wymienić doświadczeniami, a do tego miło spędzić czas.