Myślałem, że zabijając go, stanę się sławny, powiedział Mark David Chapman, który śmiertelnie postrzelił legendarnego Beatlesa.
Zabójca Lennona to postać złożona. Człowiek, który od najmłodszych lat był fanem Beatlesów, przede wszystkim Johna Lennona był niestabilny emocjonalnie – w wieku 22 lat postanowił targnąć się na własne życie. O jego stanie psychicznym może także świadczyć fakt, że jak sam przyznał, chciał pozbawić życia prezentera telewizyjnego Johnny'ego Carsona lub aktora George'a C. Scotta. Ostatecznie jednak za swój cel obrał Lennona, którego zabójstwo miało przynieść mu największy rozgłos.
6 grudnia 1980 roku w jednym z nowojorskich sklepów muzycznych Chapman kupił album Double Fantasy – siódmy album solowy Johna Lennona i zarazem drugi, wydany z udziałem Yoko Ono. Dwa dni później John Lennon, wychodząc z domu, złożył mu autograf na tym właśnie egzemplarzu płyty. Jednemu z fotografów udało się nawet uwiecznić ten moment. Był 8 grudnia 1980 roku, godzina 17. Niespełna sześć godzin później, gdy John Lennon wraz z Yoko Ono wracali do mieszkania, Chapman - czekający pod budynkiem - oddał w kierunku artysty pięć strzałów. Cztery z nich były celne. Mimo szybko podjętej akcji ratunkowej, nie udało się uratować Lennona. Kilka minut po godz. 23 lekarz stwierdził jego zgon.
Chapman był wielkim fanem Beatlesów, jednak w trakcie ich kariery swoją obsesyjną miłośc do zespołu zastąpił maniakalną złością na Lennona, którego uznał za obłudnego i pazernego. Ostatecznie przeprosił Yoko Ono za swój czyn, który nazwał wyjątkowo egoistycznym. Kilkukrotnie ubiegał się o zwolnienie warunkowe – bezskutecznie. Wraził nadzieję, że z artystą spotka się w niebie.