W popularnym show, w którym publiczność jest bogiem, trójka celebrytów walczy o swoje marzenia. Mat (Rafał Maćkowiak) i Celia (Maja Ostaszewska) chcą wygrać pieniądze do produkcji swojego nowego filmu. Yvonne (Paulina Walendziak) planuje otworzyć sierociniec i stanąć na nogi po drogim odwyku. Zadaniem prowadzącej, Kai (Agata Buzek), jest wydobycie z gwiazd ich największych sekretów i uwierzyć im lub nie. Na koniec to publiczność decyduje, czy któremuś z uczestników przyzna pieniądze. W „Konfesjonale Gwiazd” liczy się to, żeby oszukać wszystkich.
„Ja teraz kłamię” Pawła Borowskiego, autora nominowanego do Orłów za film „Zero” to półtoragodzinny blef, w którym nawet kadry mają powodować u widzów problem z określeniem, co jest prawdą. Reżyser próbuje oszukiwać nas nie tylko za pomocą fabuły, lecz także kamery. W efekcie zarówno zdjęcia, jak i montaż robią bardzo duże wrażenie i wysyłają nas w świat sci-fi.
Film został nakręcony w taki sposób, by trudno było stwierdzić, czy aktorzy znajdują się pod ścianą czy na podłodze, czy samochód jest rzeczywiście samochodem, a może jedynie leżącym tuż przed kamerą breloczkiem. Kolejnym walorem wizualnym jest retrofuturystyczna scenografia, odpowiadająca wizjom przyszłości z XX wieku, która sprawa, że „Ja teraz kłamię” dzieje się poza czasem i miejscem. To jeden z głównych powodów, dla których najnowsza produkcja Borowskiego jest tak hipnotyzująca.
Piękne obrazy w „Ja teraz kłamię” dopełnia grupa wybitnych aktorów w wymyślnych charakteryzacjach. Oprócz przebijających się na pierwszy plan Mai Ostaszewskiej, Rafała Maćkowiaka i Agaty Buzek, w filmie pojawiają się także Robert Więckiewicz i Joanna Kulig w rolach agentów. Stonowanego asystenta Kai gra Adam Woronowicz, natomiast Jacek Poniedziałek powraca jako były partner Celii. Obsada aktorska zdecydowanie odpowiada wizualnemu rozmachowi, z jakim reżyser nakręcił swój film.
Najsłabszym elementem „Ja teraz kłamię” okazuje się fabuła, bo chociaż Paweł Borowski próbuje manipulować widzem, wciągając go w wir przeplatających się intryg, wszystko wydaje się mocno naciągane. Twórca nie unika dość banalnych rozwiązań, co sprawia, że opowiadana historia przestaje zaskakiwać, a film zaczyna się dłużyć, mimo niezwykłych kadrów, które od początku do końca cieszą oko widza.
Paweł Borowski pokazuje dobitnie, że w świecie kina i telewizji, i w ogóle w naszej codzienności, trudno stwierdzić co jest prawdą, a co kłamstwem. Tematyka odpowiada duchowi współczesności, kiedy tyle się mówi o postprawdzie i "alternatywnych faktach", infekujących i niszczących ład społeczny. Warto się wybrać na „Ja teraz kłamię”, by samemu się wystawić na próbę zwodniczych chwytów zastosowanych przez reżysera. Bez wątpienia to film o dużych ambicjach, jakiego jeszcze w polskim kinie nie było.