Advertisement

Lista najlepiej zarabiających wokalistek w 2019 roku. Na szczycie Taylor Swift

Autor: Monika Kurek
18-11-2019
Lista najlepiej zarabiających wokalistek w 2019 roku. Na szczycie Taylor Swift

Przeczytaj takze

Co roku magazyn "Forbes" publikuje zestawienie najlepiej zarabiających kobiet w muzyce. Tym razem na jego szczycie znalazła się Taylor Swift, pokonując tym samym Beyoncé, Rihannę, Katy Perry, P!nk i Arianę Grande. Artystka powróciła w sierpniu z 7. studyjnym albumem, zatytułowanym "Lover", który w pierwszym tygodniu po premierze sprzedał się w liczbie 867 tysięcy kopii (wówczas ze szczytu zestawienia Billboard zrzucił piosenkarkę rockowy zespół Tool). Od 2017 roku lepszą sprzedaż odnotowano w przypadku tylko jednego wydawnictwa i co zabawne, również był to krążek Swift, "Reputation". W czym tkwi sekret jej sukcesu?
@taylorswift, Instagram

Najbardziej dochodowa trasa od czasu The Rolling Stones

Taylor Swift nie można odmówić jednego - głowy do interesów, czego dowodem jest przekształcenie zarzutów mediów i fanów w zysk. Kryzys wizerunkowy Swift zaczął się w 2016 roku, kiedy Kanye West wydał kontrowersyjny teledysk do piosenki "Famous", w którym znajdowały się nagie imitacje znanych postaci m.in. Kim Kardashian, Amber Heard czy właśnie Swift. Ta ostatnia potępiła projekt i dała wyraz swojemu oburzeniu w internecie. Wtedy żona Westa, Kim Kardashian, wrzuciła nagranie rozmowy Swift i rapera, w której ta wyraziła zgodę na użycie swojego nazwiska w wersie: I feel like me and Taylor might still have sex. Why? I made that bitch famous. Wówczas przylgnęła do niej etykietka kłamczuchy, a Kim Kardashian uczyniła znakiem rozpoznawczym Swift emotikonkę węża.
W międzyczasie oliwy do ognia dolewały media spekulując na temat konfliktu Swift z Katy Perry, która rzekomo podebrała jej tancerzy. W efekcie Swift zniknęła z social mediów, odwołała wszystkie publiczne wystąpienia, przestała udzielać wywiadów, a paparazzi nie byli w stanie jej namierzyć. Wymowa wydanej w 2017 roku płyty "Reputation" paradoksalnie opierała się na obronie przed plotkami. Rezolutna Swift przekształciła pomówienia w swoją największą siłę: symbolem swojej trasy koncertowej uczyniła węża, w klipie wyśmiała Katy Perry i swoich byłych, sławnych chłopaków, zaczęła śpiewać o paleniu wiedźm oraz byciu "tą złą", a dokument Netflixa na swój temat otworzyła złośliwymi nagłówkami portalów plotkarskich. Przełożyło się to na zyski, a stadionowa trasa "Reputation" odniosła gigantyczny sukces i przyniosła 266 milionów dolarów dochodu. Swift pobiła w ten sposób rekord zespołu The Rolling Stones, który wraz z trasą "A Bigger Bang Tour" zarobił 245 milionów dolarów brutto. Warto dodać, że Swift zagrała zaledwie 38 koncertów, a legendarny zespół ponad 70.
@taylorswift, Instagram

Dwukrotność zeszłorocznych zarobków

Era "Reputation" pozwoliła Swift odzyskać zaufanie fanów oraz sympatię mediów, co przełożyło się na kontrakty i propozycje biznesowe. Dzięki tej znakomitej strategii marketingowej piosenkarka odzyskała kontrolę nad swoim wizerunkiem w mediach i wróciła do pisania piosenek miłosnych. Jak donosi "Forbes", Taylor w tym roku zarobiła 185 milionów dolarów (podana suma jest nieopodatkowana). Za nią znalazła się Beyoncé z 81 milionami dolarów. Swift zarobiła ponad dwa razy więcej niż w 2018 roku, gdy zainkasowała 80 milionów dolarów i wylądowała na drugim miejscu tuż za Katy Perry, która mogła się pochwalić przychodem w wysokości 83 milionów dolarów. Warto dodać, że Taylor i Katy w końcu pogodziły się, a Perry wystąpiła w tegorocznym klipie do 2. singla Swift "You Need To Calm Down".
Choć wydawałoby się, że najlepiej zarabiająca artystka 2019 roku i jej najbliżsi współpracownicy wyciągnęli wnioski ze swoich poprzednich błędów, piosenkarka jest obecnie skonfliktowana z menedżerem Ariany Grande i Justina Biebera, Scooterem Braunem oraz szefem swojej byłej wytwórni, Scottem Borchetą. Swift ma pretensje do Brauna o wykupienie praw do jej muzyki, a ostatnio zarzuciła obu panom zakazanie jej występu z medleyem własnych piosenek podczas gali American Music Awards. O ile sam fakt utraty praw do własnej muzyki jest dość przykry, sprawie towarzyszy wiele niejasności i część artystów zachowuje do niej dystans ze względu na przeszłe tendencje Swift do przyjmowania roli ofiary i przekręcania faktów.
@taylorswift, Instagram
Do powiększenia fortuny Swift przyczynił się także jej lukratywny kontrakt z Universal Music Group oraz dokument Netflixa, za który popularny serwis streamingowy ponoć zapłacił niemałą sumę. Do tego dochodzą zyski z muzycznych streamingów, wpływy z biletów, płyt oraz sprzedaży specjalnych kolekcji ubrań i gadżetów, które Amerykanka udostępnia ekskluzywnie na swojej stronie internetowej. Nawet jej najnowsza płyta "Lover" była dostępna w aż pięciu różnych wersjach.
Warto przypomnieć, że w lipcu 2020 roku Taylor Swift wystąpi na Open'erze i będzie to jej pierwszy koncert w naszym kraju.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement