Advertisement

„OK Computer”. Netlix pokaże dokument o Radiohead

Autor: Agnieszka Sielańczyk
13-03-2025
„OK Computer”. Netlix pokaże dokument o Radiohead
Netflix ogłosił właśnie premierę dokumentu o Radiohead, zaplanowaną na 2026 rok. Informacja ta dotarła do nas z pozornie neutralną etykietą „długo oczekiwanego filmu”. W erze, gdy nostalgia stała się walutą, a archiwa muzyczne przekształcają się w cyfrowe NFT naszej zbiorowej pamięci, warto zastanowić się, czym jest kolejny dokument o zespole, który z definiowania siebie poprzez bunt wobec przemysłu muzycznego uczynił swój znak rozpoznawczy.
Pięciu znajomych z Oxfordu – Thom Yorke, bracia Greenwood, Ed O'Brien i Philip Selway – rozpoczęło swoją podróż w 1985 roku, jeszcze zanim upadł mur berliński, a my zaczęliśmy marzyć o dżinsach z Pewexu. Gdy w 1992 roku wypuścili „Creep”, świat usłyszał przebój o wyobcowaniu, jakich wiele było w erze grunge'u. Zamiast jednak podążyć utartą ścieżką one-hit-wonderów, Radiohead zrobili coś, co dziś wydaje się niemożliwe w przemyśle muzycznym – odrzucili sukces komercyjny na rzecz artystycznej integralności.
„The Bends” z 1995 roku był już sygnałem, że mamy do czynienia z zespołem, który chce być czymś więcej niż tylko wzorem do wlepek na zeszytach nastolatków. Lecz to „OK Computer” dwa lata później okazał się punktem zwrotnym nie tylko dla zespołu, ale dla całej muzyki alternatywnej. W czasach, gdy Internet raczkował, a telefony komórkowe były luksusem, Radiohead stworzyli dźwiękowy manifest technologicznej dystopii, która dziś stała się naszą codziennością. „Paranoid Android” nie był tylko tytułem utworu – był przepowiednią.

Sukces niechciany

Gdyby historia Radiohead zakończyła się na „OK Computer” i tak znaleźliby się w każdym podręczniku historii muzyki. Jednak to, co nastąpiło później – radykalne odejście od gitar na rzecz elektroniki w „Kid A” i „Amnesiac" – było aktem muzycznej apostazji, który dla wielu fanów był nie do zaakceptowania. Radiohead zrobili to, co wydawało się niemożliwe – odrzucili sukces „OK Computer”, by stworzyć coś, co nie miało prawa się sprzedać. Paradoksalnie – sprzedało się świetnie.
Gdy w 2007 roku zespół wydał „In Rainbows” w modelu „zapłać ile chcesz”, media pisały o rewolucji w dystrybucji muzyki. Tymczasem dla Radiohead był to po prostu kolejny eksperyment, kolejna próba zakwestionowania status quo. Dziś, gdy streamujemy muzykę za grosze, a artyści zarabiają na koncertach i merchandise'u, decyzja Radiohead wydaje się prorocza. Ale czy na pewno o to im chodziło? Czy chcieli przewidzieć przyszłość przemysłu muzycznego, czy może po prostu chcieli się od niego uwolnić?

Jak mówić o muzyce?

Netflix obiecuje nam „obszerne spojrzenie na podróż zespołu” z rzadkimi materiałami archiwalnymi i wywiadami z członkami zespołu. Brzmi jak każdy inny dokument muzyczny, ale w przypadku Radiohead, zespołu, który konsekwentnie odmawiał tłumaczenia swojej twórczości, który w wywiadach był powściągliwy do bólu, a w teledyskach nieobecny lub zdeformowany, taka formuła wydaje się niemal groteskowa. Radiohead zawsze sugerowali, że to muzyka powinna mówić sama za siebie – teraz nagle mamy wierzyć, że usiedli wygodnie przed kamerami, by opowiadać anegdotki z tras koncertowych?
A może dokument Netflixa będzie próbą zrozumienia, jak zespół, który rozpoczął karierę od power popowego hitu, stał się głosem pokolenia, które nie wierzy już w nic – ani w kapitalizm, ani w jego alternatywy? Jak Radiohead przeszli od „I'm a creep” do „Idioteque”, utworu, który brzmi jak dźwiękowa transpozycja „Społeczeństwa spektaklu” Guy Deborda?
Paradoksalnie, sam fakt powstania tego dokumentu jest dowodem na to, jak bardzo Radiohead się mylili. Ich muzyka, która miała być antidotum na komercjalizację, teraz sama staje się produktem streamingowego giganta. Ich bunt, który miał podważać struktury przemysłu muzycznego, zostaje wchłonięty przez algorytmy Netflixa, które podsuną film zarówno wiernym fanom, jak i młodszym, którzy „Creep” znają już tylko z TikToka.

2026

W 2026 roku, gdy dokument będzie miał premierę, minie dokładnie 30 lat od wydania „OK Computer”. Trzy dekady od albumu, który ostrzegał przed światem, w którym dziś żyjemy. Światem, w którym bunt jest tylko kolejnym produktem do sprzedania. Światem, w którym nawet Radiohead stają się treścią do streamowania między jednym odcinkiem serialu a drugim.
Może więc zamiast czekać na dokument Netflixa, warto po prostu włączyć „OK Computer” i zastanowić się, czy aby Thom Yorke nie miał racji, śpiewając „This is what you get when you mess with us”. Bo może tym, co naprawdę dostajemy, jest dokument o zespole, który nie chciał być dokumentowany. O buncie, który zostaje udomowiony przez platformę streamingową. O apokalipsie, która staje się rozrywką na niedzielne popołudnie.
Albo może po prostu warto się cieszyć, że nowe pokolenie usłyszy muzykę, która zmieniła świat. Bo nawet jeśli bunt Radiohead zostanie wchłonięty przez przemysł rozrywkowy, to ich dźwięki wciąż mają moc, by zmienić czyjś świat. Na moment. Na album. Na jedno przesłuchanie „Kid A” w słuchawkach, gdy reszta świata znika.
A może o to właśnie chodziło Radiohead od początku?
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement