Przestrzeń wokół Pałacu wydaje się miejscem przeklętym. Od lat panuje tu marazm, mnożą się kolejne pomysły na jego zagospodarowanie, z których niewiele wynika. Jaka jest Wasza recepta?
Arch. Tomasz Grzesik (PIG Architekci): Jestem przekonany, że to nie miejsce jest przeklęte, tylko pomysły są tu nietrafione. Zamiast prześcigać się w wizjach na coraz wyższe szklane wieże, zamierające po zmroku lub wielkie przewymiarowane place bez wyraźnej funkcji, może trzeba po prostu wrócić do korzeni? Do tego co już istniało, funkcjonowało… i to dokładnie w tym samym miejscu. Do centrum Warszawy - tętniącego życiem przez 24 godziny na dobę, wypełnionego usługami, galeriami hotelami i kawiarniami a przede wszystkim - ludźmi.
Czy to szansa, że Warszawa wreszcie będzie miała prawdziwe centrum, jak w każdym europejskim mieście, zamiast rozproszonych wysepek?
TG: Większość dużych miast w Polsce ma swoje centra kondensujące życie kulturalne i towarzyskie mieszkańców. Warszawski rynek jest zlokalizowany na uboczu, ściąga głównie zagranicznych turystów i wycieczki. Z kolei miejsce w samym sercu miasta, które mogło by pełnić taką funkcję (i tak już było przed 1939 rokiem) jest dzisiaj tylko wielkim zaśmieconym parkingiem, betonową pustynią. Nasza koncepcja zakłada częściowe odtworzenie przedwojennej struktury urbanistycznej śródmieścia. W obszarze opracowania mają powstać obiekty mieszkaniowe, biurowe, usługowe, konferencyjne i kulturalne. Obiekty publiczne generujące różnego rodzaju wydarzenia oraz usługi znajdujące się w parterach obiektów mieszkaniowych, co ma na celu przyciągnąć mieszkańców do tego obszaru.
Przestrzeń przed Pałacem to miejsce wielu wydarzeń kulturalnych, a dzięki takim lokalom jak Cafe Kulturalna i BarStudio tętni tu nocne życie. Wasz projekt nie przekreśla imprezowo-kulturalnego charakteru placu Defilad?
TG: Wręcz przeciwnie! Nasza koncepcja zakłada, że pusty parking przed PKiN zamieni się w „prawdziwe” miasto. Powstaną kamienice z restauracjami i kawiarniami w parterach. Przestrzeń przed Pałacem otoczona zabudową nabierze odpowiednich proporcji i skali przystosowanej dla ludzi. Sam plac będzie pełnił funkcję rynku, na którym będą mogły odbywać się różnego rodzaju wydarzenia kulturalne
Na ile wasz plan jest realny? Macie sposób na przebicie się przez opór biurokracji, nacisków i presji społecznej?
TG: Realizacja takiego założenia nie jest łatwa, ale możliwa. Wskazują na to przykłady u naszych zagranicznych sąsiadów - Drezno, Berlin, Frankfurt. Niewątpliwie trzeba zacząć od zmiany zapisów Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Obecny silnie podporządkowany jest działaniom deweloperów, których interesy zazwyczaj nie pokrywają się z założeniami harmonijnego rozwoju centrum miasta, kształtowania różnorodnych funkcji oraz spójnych form zabudowy dopasowanych do skali jednostki. Przedsięwzięcie to jest bardzo obszerne pod względem inwestycyjnym jak i formalnoprawnym. Być może piecze nad nim powinna objąć jakaś duża spółka skarbu Państwa, powołana właśnie w tym celu.