Advertisement

Płatny Facebook? Prywatność kosztuje - wyliczono ile

Autor: Karol Owczarek
17-04-2018
Płatny Facebook? Prywatność kosztuje - wyliczono ile

Przeczytaj takze

Zgodnie ze starym porzekadłem, nie ma nic za darmo. Założony w 2004 roku Facebook na swoje sztandary wyniósł hasło "It's free and always will be", ale z czasem się okazało, że z żadnym przedsięwzięciem charytatywnym nie mamy tu do czynienia. Serwis wyrósł na globalnego potentata i kupczył naszymi danymi na lewo i prawo. Po ostatniej aferze z wykorzystaniem danych 87 mln użytkowników Facebooka przez firmę Cambridge Analytica, Mark Zuckerberg i spółka uderzyli się w pierś i zadeklarowali, że przyłożą większą wagę do ochrony naszej prywatności. Wiadomo jednak, że hajs się musi zgadzać, nadal więc serwis, podobnie jak inni giganci IT, będzie zbierał dane do działań marketingowych, przede wszystkim do profilowania reklam. Ilość informacji dla Zuckerberga na nasz temat, które dajemy w zamian za "darmowe" korzystanie z jego usług, nie śniła się nawet największym dyktatorom XX wieku i zaskoczyłaby Orwella, autora "Roku 1984".
Rozwiązaniem problemu byłaby płatna wersja serwisu, dająca możliwość włączenia pełnej ochrony prywatności. Wspomniała o tym w wywiadzie dla stacji CNBC dyrektor operacyjna Facebooka, Sheryl Sandberg. Nie wykluczył tego też sam Zuckerberg, który podczas zeznań przed amerykańskim Kongresem, stwierdził, że >dziś< jego zdaniem najlepszy jest model bezpłatny, z reklamami. Co nie oznacza, że w przyszłości nie zmieni zdania, skoro o możliwości wprowadzenia dla chętnych abonamentu powiedziała jego najbliższa podwładna.
Sprawa jest jasna - jeśli nie chcemy być produktem na sprzedaż, za usługę musimy zapłacić. Próbą wprowadzenia płatnego serwisu społecznościowego, pozbawionego reklam i chroniącego prywatność, jest Vero, o którym rozpisywały się media na przełomie lutego i marca. Choć ten potencjalny "pogromca Facebooka i Instagrama" daje rozsądną alternatywę, to po początkowych zachwytach, zaczęły się narzekania pierwszych użytkowników na różne mankamenty usługi. Jej twórcy nie wykorzystali też momentu na odpowiednie wypromowanie się podczas szczytu afery z Cambridge Analytica, dlatego też najprawdopodobniej Vero podzieli ona losy projektów typu ELLO i pozostanie w niszy.
Jak na razie, jesteśmy skazani na Facebooka, bo jest "zbyt duży by upaść". Grillowany przez Kongres Zuckerberg w opinii większości obserwatorów wyszedł cało z opresji i kilkoma kosmetycznymi ruchami uspokoił nieco opinię publiczną. Niemniej jednak sprawa płatnego Facebooka pozostaje aktualna. Amerykański serwis Techcrunch wyliczył, ile musiałby kosztować abonament, aby gigant utrzymał zarobki na dotychczasowym poziomie.
W obliczeniach wzięto pod uwagę rynek amerykański i kanadyjski, gdzie Facebook, posiadając w 2017 roku 239 milionów użytkowników, zarobił 19,9 miliardów dolarów. To by oznaczało, że gdyby każdy użytkownik chciał opłacać abonament, jego wysokość musiałaby wynieść ok. 7 dolarów. Zdecydowanie bardziej realny wariant to ten, w którym płacą tylko chętni. Wtedy, jak szacuje Techcrunch, akceptowalna kwota kształtuje się między 11 a 14 dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile Amerykanie płacą miesięcznie za Netflixa. Cena wydaje się dość wygórowana, tym bardziej że Facebook oferuje nam tylko i aż technologię. Sam nie dostarcza nowych, wartościowych treści - robią za niego wszyscy użytkownicy.
Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby w przyszłości wprowadzono wersję abonamentową Facebooka, gdzie nawet jeśli pozostałyby reklamy (choćby z tego względu, że trudno uchronić użytkowników np. przed reklamą natywną, do której przekierowują posty), to nasze dane nie byłyby przedmiotem handlu. Oczywiście, cena abonamentu musiałaby być rozsądna, właściwie symboliczna - niższa niż za tanie serwisy streamingowe w rodzaju Spotify, czyli ok. 5 dolarów, czy u nas - 10 -15 zł.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement