„Nie zamierzamy nikogo zachęcać do tego, żeby porzucił mięso produkowane w sposób tradycyjny. Chcemy podkreślić, że produkcja mięsa komórkowego to jest dawanie ludziom wyboru. Co więcej, produkcja w laboratorium pozwala uniknąć chorób takich jak ptasia grypa, tudzież innych epidemii, które mogą czekać właśnie na tradycyjną hodowlę. Biorąc pod uwagę też standardy laboratoryjne, czyli bardzo wysokie pod względem higieny, nie ma obaw, jeśli chodzi o bezpieczeństwo mięsa komórkowego”, powiedziała Katarzyna Miklaszewska, specjalistka ds. komunikacji
Wszystko zaczyna się od pobrania komórek danego zwierzęcia. Pobrana próbka zostaje poddana testom oraz zostaną wyselekcjonowane z niej komórki, z których później będzie można wyhodować pełnowartościowe mięso. Następnie komórki trafiają do bioreaktora, inaczej kultywatora, gdzie poprzez energię i ciepło wzrastają, tworząc całe struktury. Po kilku tygodniach dostajemy mięso bez kości, skóry czy piór.
Prototypowa partia kurczaka z próbówki niedawno po raz pierwszy trafiła na patelnię. 12 czerwca podczas ProVeg New Food Forum firma zaprezentowała prototyp drobiowego meatballsa, wyprodukowanego w technologii komórkowej. Koszt wyprodukowania 100 g mięsa komórkowego w skali laboratoryjnej w naszym kraju na ten moment wynosi ponad 70 tysięcy złotych.
LabFarm został jednak dostrzeżony przez ekspertów Komisji Narodowego Centrum Badań i Rozwoju i otrzymał grant w wysokości ponad 9 milionów złotych na rozwój mięsa w technologii komórkowej. Ich dotychczasowe działania są z pewnością wielkim osiągnięciem polskiego foodtechu.