W ślad za nimi idą mniej lub bardziej znani czy też zupełnie amatorscy twórcy, jak chociażby Roxy Herve. Dwudziestosiedmioletnia Paryżanka fotografuje obcych ludzi z całego świata w intymnych sytuacjach, tworząc pełne namiętności portrety miłosne. Projekt w niedługim czasie stał się tak popularny, że pary z każdego zakątka globu same zgłaszają się do Herve z prośbą o zapis ich uczuć na kliszy. W podobnym klimacie tworzy pochodząca ze Szwecji Lina Scheynius, z tym że bohaterką jej zdjęć jest ona sama.
Na pozór zwykłe snapshoty wykonane w formacie 35mm składają się na swoisty album zbliżeń i erotycznych uniesień fotografki i jej partnera. Bohaterami tych zdjęć równie dobrze mógłby być każdy z nas. Wszyscy pożądamy, a pożądanie może mieć wiele twarzy. Dla Davida Bellemere istnieje żądza w postaci seksualnego pragnienia, ale również nieodpartej chęci pokazywania piękna światu. Łączy to, fotografując bezimienne bohaterki, którym daleko do gwiazd porno, ale które są nie mniej prowokujące i uwodzące. Ze zdjęć Bellemerego kipi pobudzająca wyobraźnię seksualność. Przede wszystkim jednak są prawdziwe i to jest w nich najbardziej pociągające.
Tak jak fotografie Quentina de Briey, profesjonalnego deskorolkowca z Belgii, który z powodu kontuzji musiał porzucić zawód, a dzisiaj publikuje w takich magazynach jak „Vogue” czy „Rolling Stone”. Jednym z jego projektów jest seria naturalnych zdjęć jego dziewczyny, zrealizowana podczas wspólnych wakacji na Majorce. To album zwyczajnych chwil, którego najjaśniejszą gwiazdą jest skłaniająca do refleksji niczym nieskrępowana wolność.
To ogromne wyzwanie dla dzisiejszej fotografii. W natłoku obrazów trudno zatrzymać odbiorcę na dłużej, ale wystarczy jedno spojrzenie na fotografie urodzonej w Serbii, na co dzień mieszkającej w Nowym Jorku Any Kraš, i trudno się temu oprzeć. Jej czarno-białe zdjęcia przypominające kinowy styl noir, scenografie, kompozycje i wręcz bijący po oczach naturalizm fotografowanych scen sprawiają, że widz zaczyna się zastanawiać: kim jest kobieta, na którą właśnie patrzy, o czym myśli, co robi w tym miejscu. Na tych fotografiach wszystko składa się na osobowość ich bohaterek.
Naturalizm nigdy nie wychodzi z mody. Jego rozmaite przeróbki i pozorne udoskonalenia zwykle wywołują szok, ale nie pozostają w pamięci na długo. Dzisiaj, w dobie internetu, a przede wszystkim Instagrama, często zadajemy sobie pytanie o granice prywatności i prowokacji. Trudno jednak nie zgodzić się ze słowami Testino, że prawdziwą twarz widać dopiero bez przebrania. Czy to prowokacja?