Advertisement

Powstał algorytm, który przerabia obrazy na dźwiękochłonne ścienne dzieła sztuki

30-06-2023
Powstał algorytm, który przerabia obrazy na dźwiękochłonne ścienne dzieła sztuki
Nie jesteście synestetykami, a chcielibyście słyszeć obrazy? Studio designu TURF ma dla was rozwiązanie. Stworzono właśnie algorytm, który tworzy dźwiękochłonne panele na podstawie obrazów, w wyniku czego powstają niepowtarzalne ścienne elementy wpływające dodatkowo na przestrzeń akustyczną. Jak się jednak okazuje, ludzie „tłumaczą" obraz na dźwięk od dekad – i to używając różnych sposobów.

Echo i pogłos

Jak podaje „Design Milk", odpowiedzialne za wspomniane panele studio TURF opatentowało oryginalny algorytm, który w pewnym sensie służy do konwertowania obrazów na dźwięki. Jest on tak zaprogramowany, aby mierzyć intensywność odcieni koloru na danym obrazie i przerabia je na określone ilościowo stopnie głębi, które są potem używane przy odpowiednim cięciu akustycznych paneli. Jako wynik można otrzymać panele, które nie są jedynie ciekawe pod względem estetycznym, ale potrafią także manipulować echem i pogłosem.
Nie jest to pierwszy algorytm, który przerabia dźwięki na obrazy. W 2016 Olivia Jack stworzyła „instrument oparty o wyszukiwarki", PIXELSYNTH, który „tłumaczy" czarno-białe obrazy na dźwięki. Stworzone melodie, jeśli można je tak nazwać, przypominają trochę kakofoniczne, dysonansowe „Święto wiosny" Strawińskiego. Użytkownik może sprawdzić, jak brzmią jego własne zdjęcia lub obrazy, fotografie i grafiki wybrane przez Jack, a także dopasować jasność i kontrast. A to wszystko za darmo!

Dysonans i mistyka

Jednak maszyny lub algorytmy zajmujące się relacją między dźwiękiem, a kolorem, powstawały dużo wcześniej w Rosji. Jak przyznaje Jack, inspiracją do stworzenia PIXELSYNTH był syntezator ANS – „muzyczny instrument fotoelektroniczny" stworzony przez kompozytora Jewgienija Murzina w latach 30. dwudziestego wieku i udoskonalany przez następne dwie dekady. Zasady działania syntezatora ANS były dosyć skomplikowane, ale myślą przewodnią jest to, że instrument jest w stanie czytać narysowany dźwięk – zamiast zapisu nutowego umieszcza się w nimi rysunki. Syntezator zrobił sporą karierę mimo tego, że na świecie istnieje tylko jeden jego egzemplarz. Kompozytor Edward Artemiew swoją słynną muzykę do „Stalkera" Andrieja Tarkowskiego skomponował właśnie przy użyciu tego wynalazku.
To jednak nadal nie koniec historii relacji dźwięku i obrazu. Nazwa „ANS" pochodzi od inicjałów innego rosyjskiego kompozytora, Aleksandra Nikołajewicza Skriabina. Skriabin na początku dwudziestego wieku skomponował „Symfonię V", zatytułowaną „Prometeusz: Poemat ognia". Kompozytor uważał, że jego twórczość to wstęp do rytuału i wierzył, że w widowiskach należy używać jednocześnie dźwięku, zapachu i koloru. Stworzył „fortepian świetlny" – jego klawisze miały uruchamiać wyświetlanie kolorów. Jako pierwszy kompozytor Skriabin używał akordów dysonansowych, które teraz brzmią w PIXELSYNTH, co pokazuje jedynie, jak dawne idee mogą być odkrywcze w nowych czasach.
tekst: Iga Trydulska
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement