Benjamin Christensen w 1922 roku stworzył „Häxan” (duń. „Czarownica”), będący hybrydą dokumentu i fikcji, który śledzi historyczne korzenie i przesądy związane z czarami od średniowiecza po XX wiek. Film ten, kosztujący niemal dwa miliony koron szwedzkich, był najdroższym skandynawskim filmem niemym w historii.
fot. kadr z filmu „Häxan"
Christensen, który sam wciela się w postać Diabła, nie tworzy jedynie akademickiej rozprawy. Młode kobiety w filmie, które ustawiają się w kolejce i całują diabła w tyłek, całują tyłek Christensena. To prowokacyjne podejście – połączenie dosyć szczegółowej analizy z niemal karnawałową obscenicznością czyni „Häxan” dziełem trudnym do sklasyfikowania. Film antycypuje gotycki horror, rekonstrukcję dokumentalną i film eseistyczny, tworząc doświadczenie niepodobne do niczego innego w historii kina.
Słowiański bestiariusz
W kinematografii nordyckiej i słowiańskiej pojawiają się produkcje czerpiące z lokalnego folkloru i mitologii. „The Ritual” (2017) Davida Brucknera przedstawia gigantyczną jötunn „Moder”, pradawną bosko podobną istotę i potomstwo Lokiego, która w zamian za ofiary zapewnia kultowi nieśmiertelność. Film ten, oparty na powieści Adama Nevilla, przekształca szwedzkie lasy w miejsce kosmicznego horroru, gdzie istota inspirowana Jötunn (gigantami) z mitologii nordyckiej ucieleśnia pierwotny strach przed nieznanym czającym się w dziczy.
„Trollhunter" (2010) to norweska produkcja, która przekształca dokumentalną estetykę found footage w narzędzie mitologicznej archeologii. Studenci filmowi tropią w górskich ostępach istoty wywodzące się z nordyckich sag, a sama forma pseudodokumentu staje się pretekstem do rewitalizacji skandynawskiego bestiariusza. Rozmycie granic między fikcją a rzeczywistością pozwala widzowi uwierzyć w istnienie gigantycznych górskich trolli z mitologii staronordyckiej.
Brytyjska unholy trinity
Trzy brytyjskie filmy z przełomu lat 60. i 70. – „Blood on Satan's Claw” (1971), „Witchfinder General” (1968) i „The Wicker Man” (1973) – zostały przez Marka Gatissa w dokumentalnej serii BBC określone jako dzieła definiujące gatunek folk horror.
„The Wicker Man” stanowi szczytowe osiągnięcie tej triady. Robin Hardy konstruuje wizję Summerisle jako wyspy, gdzie chrześcijańska ortodoksja ustąpiła miejsca kwitnącemu kultowi płodności, który mieszkańcy określają mianem „Starej Religii”. Przez pół wieku film magnetyzuje współczesnych pogan swoim przedstawieniem harmonijnej wspólnoty pogańskiej, by następnie brutalnie dekonstruować tę utopię poprzez rytualne spalenie – akt równocześnie sakralny i barbarzyński, który obnaża nierozwiązywalny paradoks między tęsknotą za pradawną duchowością a jej potencjalnie destrukcyjnymi konsekwencjami.
Współczesne reinterpretacje
Współczesne kino kontynuuje eksplorację pogańskiej tematyki, często przez pryzmat folk horroru. „The Witch” (2015) Roberta Eggersa to film nasycony pradawnym folklorem i często przypominający opowieść ludową. Eggers metodycznie odtwarza purytańską Nową Anglię, gdzie pogaństwo staje się ucieleśnieniem nieokiełznanej natury przeciwstawionej chrześcijańskiej ortodoksji.
„The Love Witch” (2016) Anny Biller to wizualna uczta, feministyczna, satyryczna czarna komedia badająca tematy mizoginii, kobiecej siły i seksualności. Film łączy estetykę lat 60. z współczesną świadomością genderową, tworząc dzieło równie prowokacyjne co wizualnie oszałamiające.
Skandynawski minimalizm
„Rare Exports: A Christmas Tale” (2010) to fińska reinterpretacja legendy Świętego Mikołaja przez pryzmat najniegrzeczniejszej wersji jego historii, śledząca brytyjską ekipę badawczą, która podczas wiercenia w paśmie górskim Korvatunturi niepokoi starożytny cmentarz Saami. Film przekształca świąteczną tradycję w pogańską przypowieść o konsekwencjach naruszenia pradawnych tabu.
„Thale” (2012) wprowadza widzów w mitologię Huldry – hybrydę człowiek-Huldra z krowim ogonem, która może komunikować się tylko niewerbalnie. Ta kameralna norweska produkcja dowodzi, że minimalistyczne podejście do mitologicznego materiału może być równie skuteczne co wielkobudżetowe spektakle.
Te mało znane produkcje łączy szczególna wrażliwość na transformacyjną moc rytuału i jego kinematograficzną reprezentację. Nie są to filmy o pogaństwie jako egzotycznym kuriozum, lecz dzieła badające uniwersalne ludzkie potrzeby: kontakt z naturą, poszukiwanie transcendencji, pytania o kobiecość i męskość, życie i śmierć.
Ich wartość nie polega na etnograficznej dokładności – większość z nich swobodnie miesza różne tradycje i mitologie – ale na zdolności do kreowania atmosfery sacrum poza kontekstem chrześcijańskim. Kiedy mainstream Hollywood redukuje pogaństwo do dekoracyjnego elementu fantasy, te filmy przypominają o jego głębszej wymowie: jako systemu wierzeń, który nie rozdziela świeckiego od świętego, natury od kultury, ciała od ducha.