Advertisement

Polski rząd blokuje szczyt klimatyczny w Brukseli – nie chce neutralności klimatycznej, woli palić węglem

Autor: ZG
21-06-2019
Polski rząd blokuje szczyt klimatyczny w Brukseli – nie chce neutralności klimatycznej, woli palić węglem
Na czwartkowym szczycie Unii Europejskiej Polska zablokowała plan redukcji emisji gazów cieplarnianych netto do zera w 2050 roku. Poparły nas tylko Węgry, Czechy i Estonia. To weto oznacza, że Unia pojedzie na szczyt klimatyczny Organizacji Narodów Zjednoczonych z pustymi rękoma.
Rząd polski nie przewiduje odejścia od palenia węglem nawet do 2050 roku – taki komunikat dostała Bruksela od premiera Morawieckiego. Eksperci krytykują tę decyzję jako „nieskuteczną i szkodliwą wizerunkowo”. W rzeczy samej, to fatalny i krótkowzroczny pomysł.
Według kompleksowych i długoletnich badań naukowych na całym świecie, zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych jest naszą jedyna szansą na uchronienie się przed całkowitą katastrofą ekologiczną. 6 maja Organizacja Narodów Zjednoczonych przedstawiła wyniki najbardziej kompleksowego w historii raportu na temat stanu planety. Wnioski? Opłakane – milion gatunków jest obecnie na skraju zagłady. Różnorodność biologiczna Ziemi nigdy nie była tak zagrożona, jak teraz – wszystko przez ludzi. Jednak osiągniecie neutralności klimatycznej to nie tylko szansa na uniknięcie katastrofy, ale też na rozwój. Według wyliczeń Komisji Europejskiej oznacza to większy wzrost PKB, wzrost zatrudnienia (2,1 mln dodatkowych miejsc pracy), ogromny spadek wydatków na import paliwa, wzrost niezależności energetycznej i spadek kosztów leczenia następstw zanieczyszczenia powietrza.
„Przywódcy krajów (blokujących konkluzje - red.) pokazali obywatelom, w tym młodym ludziom protestującym na ulicach, że tak naprawdę nie zależy im na ich przyszłości, ani na jak najszybszym pozyskaniu funduszy na transformację, a na własnych, krótkoterminowych interesach. Czas na działanie kurczy się w błyskawicznym tempie. Polski rząd wykazał się absolutnie skandalicznym brakiem odpowiedzialności w obliczu trwającego kryzysu klimatycznego” – stwierdziła w komunikacie prasowym Anna Ogniewska, ekspertka ds. energii odnawialnej i klimatu w Greenpeace.
Polski plan zakłada, że w roku 2030 60 proc. polskiej energii będzie nadal produkowane ze spalania węgla kamiennego i brunatnego. Jest to oczywiście postęp względem blisko 80 proc. udziału węgla w miksie energetycznym obecnie, ale mimo wszystko dosyć mierny w obliczu tak głębokiego kryzysu. Eksperci podkreślają, że jest to owoc prowadzonej od co najmniej dekady zachowawczej polityki polskich rządów. Niestety dziś nadal brakuje politycznej woli postawienia na gospodarkę niskoemisyjną i odejście od węgla jako głównego źródła energii.
„Komisja Europejska przedstawiła niezwykle rzeczową opinię, z której jasno wynika, które cele polskiej polityki energetyczno-klimatycznej są zbyt mało ambitne. Ale największym problemem planu są nie cele, a brak konkretów w jaki sposób będziemy do nich dochodzić” – podsumowuje Lidia Wojtal, niezależna ekspertka ds. polityki energetyczno-klimatycznej.
Nie od dziś wiadomo, że działalność ekonomiczna ma charakter krótkookresowy, a wszystkie decyzje dla długich okresów odznaczają się wysokim stopniem niepewności. Mimo to, decyzja premiera Morawieckiego jest szokująca. Nauki ekonomiczne, tak cenne przy podejmowaniu krótkoterminowych decyzji, w przypadku których ludzkie potrzeby są ostateczną miarą, nie umieją racjonalnie uzasadnić decyzji, których skutki sięgają daleko w przyszłość. Szczególnie widoczne jest to przy projektowaniu inwestycji dla długich okresów (ponad 20 lat) oraz przy wycenianiu zasobów.
Wynika to w dużym stopniu z mechanizmu nazwanego przez Garretta Hardina „powszechną tragedią”. Kryzys jest nieunikniony, gdyż poszczególni ludzie w warunkach nadmiernej eksploatacji zyskują chwilową korzyść, niekiedy nawet dużą, lecz później cała populacja odczuwa skutki nadmiernego wyczerpania środowiska. Jednak wydawałoby się, że to właśnie obowiązkiem polityków powinno być uchronienie nas przed katastrofą.
Wedle ustaleń ekologów, warunki gwarantujące życie na Ziemi wynikają głównie z wyjątkowo kompleksowych i kruchych równowag między wielkimi cyklami biogeochemicznymi: wodnym, azotowym, węglowym, tlenowym, fosforowym i siarkowym. I choć stabilność biosfery oparta jest na regulacyjnej przemianie jej komponentów, to różnorodność biologiczna jest czynnikiem, który sprawia, że czas, miejsce i skład tej przemiany jest korzystny dla istot żywych.Degradacja środowiska naturalnego postępuje w tempie tak szybkim, jak nigdy dotąd. Trwające 3 lata kompleksowe badania prowadzone przez ponad 450 naukowców ujawniły, że ekosystemy ziemskie nigdy nie były w tak złym stanie, jak teraz. Wedle raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych z 2019 wybiliśmy już 82 proc. dzikich ssaków, a milion gatunków zwierząt i roślin jest zagrożonych wyginięciem – nic dziwnego, bo naturalne ekosystemy straciły około połowę powierzchni.
Rozwiązania kryzysu można by upatrywać tylko w metodach holistycznych i całościowych, które wpływałyby na to, jak ludzie z różnych sektorów gospodarki podejmują te decyzje, tj. myśląc nie tylko o krótkoterminowych korzyściach osobistych, ale też o długoterminowych korzyściach globalnych. Ziemia jest obecnie przeludniona i choć tempo przyrostu spadło, najprawdopodobniej będzie nas jeszcze więcej. Powinniśmy być zobligowani brać pod uwagę to, na jakim świecie przyjdzie żyć przyszłym pokoleniom. Jedynym możliwym wyjściem z tej sytuacji może być wcielenie w życie idei zrównoważonego rozwoju. To jednak wydaje się nie mieścić w głowie ekipie rządzącej.
Dziś pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów odbędzie sięspontaniczny protest klimatyczny.„Pokażmy, że nie ma przyzwolenia, na prowadzenie kraju i świata do katastrofy!” – piszą organizatorzy na stronie wydarzenia.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement