Sabrina Carpenter po raz kolejny znalazła się w centrum kontrowersji. Tym razem chodzi o jej występ w Paryżu, gdzie podczas piosenki Juno zaprezentowała nową, wyzywającą pozę sceniczną. Tym razem padło na pozycję seksualną, zwaną wieżą Eiffle'a. Dwóch tancerzy stanęło naprzeciwko siebie, wyciągając do góry ręce i tworząc piramidę. Pomiędzy nimi wcisnęła się zgięta wpół Sabrina Carpenter. June Pose to już tradycja podczas występów Carpenter. Podczas każdej piosenenki „Juno” artystka wykonuje inną pozycję seksualną.
Viralowe nagrania z koncertu rozgrzały media społecznościowe, a wśród fanów wybuchła dyskusja: czy Sabrina, jako artystka mająca ogromną młodą widownię, powinna bardziej uważać na swój sceniczny wizerunek? Czy może muzyka pop od zawsze była pełna erotycznych odniesień, a oburzenie jest przesadzone?
Nie jest to pierwszy raz, gdy temat seksualizacji w popkulturze budzi emocje. Gwiazdy muzyki pop od dekad balansują na granicy prowokacji, często budując swoją karierę wokół wyzywających choreografii i odważnych tekstów. Madonna, Britney Spears, Christina Aguilera czy Miley Cyrus – każda z nich w swoim czasie mierzyła się z podobną krytyką. Jednak w dobie mediów społecznościowych, gdzie treści rozchodzą się błyskawicznie, a ich odbiorcy często są nieletni, pojawia się pytanie: czy gwiazdy powinny czuć się odpowiedzialne za to, kto ich ogląda?
Prawda jest taka, że kontrola treści konsumowanych przez dzieci i nastolatków powinna spoczywać na ich rodzicach, a nie na artystach. Pop to gatunek skierowany do szerokiego grona odbiorców, a osoby dorosłe mają pełne prawo do wyrażania siebie w sposób, jaki uważają za stosowny. To rodzice powinni decydować, czy ich dzieci mogą uczestniczyć w koncertach czy oglądać określone treści w sieci.
Sabrina Carpenter padła ofiarą podwójnych standardów – jej seksualne pozy na scenie budzą kontrowersje, ale jednocześnie to właśnie one zapewniają jej viralową popularność w internecie. Z jednej strony wymaga się od artystek, by były odważne i wyraziste, z drugiej – krytykuje się je, gdy przekraczają społeczne granice. Czy to Carpenter powinna ograniczyć swoją ekspresję, czy może społeczeństwo powinno zaakceptować, że muzyka pop zawsze będzie prowokacyjna? To pytanie pozostaje otwarte, ale jedno jest pewne: popkultura nigdy nie przestanie szokować.