Camille, nieśmiała dziewczyna mieszkająca z matką na obrzeżach Nowego Jorku, nie widzi świata poza jazdą na deskorolce. W poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi buntuje się przeciw matce i stara się wkupić w łaski nowojorskiego gangu skejterek. Dziewczynie się to udaje, na wstępie otrzymuje nawet taryfę ulgową od bardziej doświadczonych koleżanek, lecz szybko okazuje się, że musi się jeszcze sporo nauczyć. Przerasta ją wielkomiejskie życie. Camille popełnia typowe błędy nastolatki – ślepo idzie tam, gdzie się nią zainteresują, nie zważając na lojalność, ani solidarność z grupą, co sprowadza ją do punktu wyjścia. Znów zostaje sama i zagubiona.
Skate Kitchen to obraz na wskroś współczesny. Kolorowy Nowy Jork, multikulturowość, swoboda seksualna i social media. Każdy w swoim życiu spotkał taką Camille. Główna bohaterka poznaje i bacznie obserwuje tytułową ekipę dziewczyn na Instagramie, a sam film (może ze słabości reżyserki do dokumentu, a może by pokazać odbiorcy, jak bliska mu jest ta historia) przypomina reportaż. Operator równie dobrze mógłby być jedną z dziewczyn na deskorolce, dokumentującą przebieg wydarzeń.