W 1996 roku Larry Flynt zawisł jak Chrystus na łonie kobiety. Jego przyrodzenie zasłaniały majtki z flagi USA
Autor: Redakcja
19-12-2017


A jak to odebrano w małym, katolickim polskim miasteczku?
Felieton „Peryferyjny skandal” ukazał się w KMAG #88 HUSTLER
W 1996 roku żaden film nie zbulwersował publiczności tak bardzo jak „Skandalista Larry Flynt”. Reżyser Miloš Forman postanowił przybliżyć kinomanom postać wydawcy magazynu „Hustler” zaangażowanego nie tylko w popularyzację „swojskiej” pornografii, ale przede wszystkim w walkę o wolność prasy. Nie czas i miejsce, by opisywać całą wspaniałą fabułę filmu oraz grę aktorską Woody’ego Harrelsona i Courtney Love. Jest to zaś dobry moment, by przypomnieć skandaliczny plakat reklamujący produkcję. Woody Harrelson, jako Larry Flynt, unosi się na wysokości bioder opalonego kobiecego ciała i choć jego poza przywodzi na myśl ukrzyżowanego Chrystusa, to nie wygląda na umęczonego cierpieniem zadawanym mu przez ludzkość. Jego Golgotą jest kobiece ciało, na tle którego pozuje z idealnie wymodelowaną fryzurą. Z flagą amerykańską oplecioną wokół bioder spogląda wprost na widza, zamiast w stronę Ojca. W Stanach Zjednoczonych afisz wywołał ogromne oburzenie, a nawet falę protestów. Obywatele poczuli się obrażeni brakiem poszanowania dla religii i flagi USA. W konsekwencji plakat wycofano z obiegu i podmieniono na bardziej stonowany.
Żyjąc w miasteczku liczącym dwadzieścia tysięcy mieszkańców, w wieku dziewiętnastu lat miałem okazję zobaczyć premierę owego filmu i plakat w kinie Jutrzenka. Dzięki telewizji satelitarnej sporo też wiedziałem na temat Larry’ego Flynta. I to nie za sprawą filmów erotycznych, które można było obejrzeć gdzieś w okolicy 1236. kanału, ale dzięki fascynacji CNN. Zastanawiało mnie, jak zawieszony w kinie plakat filmu Formana wpłynie na małe miasteczko. Mogłem go podziwiać codziennie w drodze do szkoły, zresztą kino wciąż znajduje się tuż obok niej. Maszerując na moje ulubione lekcje WF-u i religii, zawsze spoglądałem w stronę kinowych gablot… I nic się nie działo. Tak mocny obraz nie uzyskał frekwencji nawet porównywalnej do filmów wyświetlanych w Jutrzence zarówno przed, jak i po nim. Wtedy tego nie rozumiałem, ale dziś już tak. Nazwałbym to efektem anteny satelitarnej. W tym małym miasteczku najwyższym budynkiem był – i nadal jest – kościół. To on determinował społeczność wraz z jej potrzebami, bo taka jest teoria budynków. Nic się nie zmieniło. Lekcje WF-u były rozpięte między piłką lekarską a zapachem z szatni – i takie pozostały. Edukacja religijna wciąż przebiega w błogosławionej ciszy. Dzięki temu zrozumiałem, jak działają centrum i peryferie, jak funkcjonuje percepcja.

