Kilka milionów użytkowników Facebooka obejrzało spreparowany filmik, mający na celu przekonać wyborców o chorobie Clinton. Jak odniósł się do tego największy serwis społecznościowy? Odmówił ingerencji, pozostawiając ten i inne fałszywe nagrania typu deepfake w serwisie.
Pod koniec maja problem powrócił, gdy sam prezydent Trump udostępnił zmanipulowane nagranie, rzekomo przedstawiające przemowę Nancy Pelosi, jednej z jego politycznych przeciwniczek. Na filmiku Pelosi zachowuje się dziwacznie, przez co wielu komentujących podało w wątpliwość jej trzeźwość. Media skrytykowały zachowanie Trumpa, a nagranie zniknęło z Facebooka, który jednak nie przyznał się do jego usunięcia.
Historia zatoczyła koło parę dni temu, kiedy dwóch artystów - Bill Posters i Daniel Howe - stworzyło i wrzuciło na Instagram przemówienie Marka Zuckerberga, którego treść jest mocno niepokojąca. Post zobaczyło już prawie 100 tysięcy użytkowników, a sprawa odbiła się dużym echem w mediach. Co czujniejsi widzowie zwrócili uwagę na niezgodność dźwięku z ruchem z ust.
- Wyobraź to sobie: jeden mężczyzna z całkowitą kontrolą nad danymi miliardów ludzi - ich sekretami, życiami oraz przyszłością. Wszystko, co mam, zawdzięczam Spectre. Spectre pokazało mi, że ktokolwiek posiada kontrolę nad danymi, posiada również kontrolę nad przyszłością - mówi w wideo fałszywy Marka Zuckerberga.
Spectre to jak wiadomo nazwa organizacji przestępczej z serii filmów o Jamesie Bondzie. Po publikacji nagrania w serwisie należącym do imperium Zuckerberga rozgorzała dyskusja wokół tego, czy to deepfake video wreszcie zmieni politykę Facebooka.
- Potraktujemy ten kontent w taki sam sposób, jak wszystkie inne przykłady dezinformacji na Instagramie. Jeśli ktoś zdecyduje się zgłosić post, zakwalifikujemy go jako fałszywy i przestanie się pojawiać w rekomendacjach oraz znacznikach - powiedział "Guardianowi" rzecznik Instagrama.
Fake newsy i spreparowane materiały są groźnym orężem w walce o informacje w cyberprzestrzeni. Choć niektórzy mogliby określić potencjalną ingerencję Facebooka mianem cenzury, zgoda serwisu na pozostawienie fałszywych treści wydaje się zwyczajnie szkodliwa. Zwłaszcza, że wielu widzów jest przekonanych o ich prawdziwości.