Advertisement

10 tytułów true crime, które wstrząsnęły światem

Autor: Agnieszka Sielańczyk
27-03-2025
10 tytułów true crime, które wstrząsnęły światem
Badacze kryminologii i znawcy gatunku true crime wytypowali dokumenty, które definiują współczesny romans ze zbrodnią. Nie chodzi już tylko o relacje z miejsc kaźni. Chodzi o coś więcej — o współuczestnictwo w akcie.

Dokument jako akt sprawiedliwości

„The Thin Blue Line" Errola Morrisa (1988) ukonstytuował true crime jako gatunek dokumentalny z misją społeczną. Randall Adams, skazany na śmierć za zabójstwo policjanta, został uwolniony rok po premierze filmu, gdy prawdziwy morderca, David Harris, przyznał się do winy przed kamerą. Morris udowodnił, że kamera może być skuteczniejsza niż toga sędziego.
Morris zapoczątkował paradygmat, który naśladują dziś producenci „Making a Murderer" czy „The Jinx". Ten ostatni, dokument o Robercie Durście, dziedzicu nowojorskiego imperium nieruchomości, doprowadził do bezprecedensowej sytuacji — miliarder, zapominając o mikroporcie przypiętym do koszuli, wymamrotał w łazience: „zabiłem ich wszystkich, oczywiście". Ta nieoczekiwana spowiedź zaprowadziła go prosto do więzienia, gdzie zmarł w 2022 roku, odsiadując dożywocie.

Kościół i jego dzieci

„The Keepers" (2017) rozpoczyna się jako opowieść o morderstwie katolickiej zakonnicy Catherine Cesnik w 1969 roku, by stopniowo przekształcić się w mroczny fresk o systemowym wykorzystywaniu seksualnym dzieci w Kościele. Jak zauważa Danielle Slakoff z Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego: „wchodzisz myśląc, że to dokument o zabójstwie zakonnicy, a wychodzisz ze świadomością, że to tylko wierzchołek góry lodowej".
Dokument ten dołącza do szerszego nurtu filmów obnażających instytucjonalną obojętność Kościoła wobec nadużyć władzy i zaufania. Byłe uczennice katolickiej szkoły w Baltimore, gdzie uczyła siostra Cesnik, przekonują, że za jej śmiercią stoi ksiądz, choć sprawa pozostaje nierozwiązana. „The Keepers" bezlitośnie dekonstruuje mechanizm instytucjonalnego tuszowania skandali – hierarchowie kościelni przenoszą problematycznych księży z parafii do parafii, ofiary są uciszane, a sprawcy chronieni przez koterię milczenia.
Serial pokazuje, jak sakralna fasada staje się doskonałą przykrywką dla systemowej przemocy, a ofiary zostają podwójnie zdradzone – najpierw przez oprawców w koloratkach, potem przez instytucję, która wybiera własny wizerunek ponad sprawiedliwość. Dokument nie tylko rekonstruuje zbrodnię sprzed dekad, ale pyta o cichych wspólników – o społeczność, która woli nie widzieć, nie słyszeć, nie mówić.

Detektyw Algorytm

Najbardziej osobliwe w naszej fascynacji prawdziwą zbrodnią jest rosnąca rola „detektywów z fotela" — internautów, którzy rozwiązują sprawy przed policją. „Don't F**k with Cats" (2019) portretuje użytkowników Facebooka, którzy tropią mężczyznę duszącego koty na filmach publikowanych w sieci, by odkryć, że dopuścił się również morderstwa.
Jak ujmuje to kryminolog David Wilson: „detektywi z fotela nie pomogli policji rozwiązać zbrodni. Oni ją rozwiązali i dostarczyli dowody policji". Internetowi śledczy odczytują znaki, interpretują pikselowy szum, analizują metadane. Zbrodnia przenosi się do cyberprzestrzeni, a wraz z nią przenosi się akt sprawiedliwości.

Wykluczeni jako głos

Gatunek true crime, tradycyjnie skupiony na białych ofiarach, ewoluuje w stronę amplifikowania głosów wykluczonych. „Surviving R. Kelly" (2019) pojawił się w momencie, gdy ruch #MeToo dodał odwagi kobietom mówiącym o doświadczeniach wykorzystywania seksualnego. Dokument wzmocnił głos czarnych kobiet oskarżających gwiazdora R&B o molestowanie ich, gdy były nieletnie.
„Time: The Kalief Browder Story" (2017) portretuje 16-letniego chłopca, który spędził trzy lata w więzieniu Rikers Island, w tym dwa lata w izolatce, za kradzież, której nie popełnił. Jego rodzina nie miała pieniędzy na kaucję. W 2013 roku został zwolniony, dwa lata później popełnił samobójstwo. Dokument, wyprodukowany przez Jaya Z, obnaża niesprawiedliwość systemu kaucji, który zamienia ubóstwo w katalizator tragedii.

Rodzinne archiwa

„Capturing the Friedmans" (2003) wykorzystuje nagrania z domowej kamery, która należała do najstarszego syna emerytowanego nauczyciela Arnolda Friedmana. Arnold i jego 18-letni syn Jesse zostali aresztowani w 1987 roku pod zarzutem molestowania dzieci. Jak zauważa Adam Golub z Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego:
„Ta rodzina nagrała godziny filmów, po prostu siedząc, rozmawiając — nawet rozmawiając po początkowym aresztowaniu, przed procesem. Daje nam to wgląd w jej prywatne życie".
Podobnie „American Murder: The Family Next Door" (2020) konstruuje narrację o zabójstwie ciężarnej Shanann Watts i jej dwóch córek przez męża Chrisa z materiałów z jej laptopa, telefonu komórkowego i mediów społecznościowych. Archiwum cyfrowe staje się świadkiem zbrodni.

Szubienica z piwem w ręku

Publiczne egzekucje kolonialnej Ameryki były spektaklem śmierci, który gromadził tłumy pod szubienicą. Dziś szubienicę zastąpił ekran, a dokumenty true crime pozwalają nam uczestniczyć w rytualnym akcie wymierzania sprawiedliwości bez konieczności opuszczania kanapy. David Wilson dodaje:
„True crime jest popularne ze względu na pragnienie społeczeństwa, by zobaczyć triumf sprawiedliwości. Widzowie chcą zobaczyć, jak dobro triumfuje nad złem, jak winni są karani, jak policja łapie mężczyznę lub kobietę".
Sukces „Making a Murderer" (2015-2018) ustanowił Netflixa jako kluczową platformę dla true crime. Ponad 180 000 osób podpisało petycje wzywające ówczesnego prezydenta Baracka Obamę do ułaskawienia głównego bohatera Stevena Avery'ego, choć prezydent nie może ułaskawić kogoś skazanego za przestępstwo stanowe. Avery odsiedział 18 lat w więzieniu za napaść na tle seksualnym i został zwolniony w 2003 roku, gdy badania DNA udowodniły jego niewinność. Ale dwa lata później został uznany za winnego innego morderstwa i skazany na dożywocie. Prawdopodobnie także bez należytych dowodów.
„O.J.: Made in America" (2016) to niemal 8-godzinny dokument o wzlocie i upadku O.J. Simpsona, który przeszedł od sławy w NFL do bycia oskarżonym (i uniewinnionym) za brutalne zabójstwo swojej byłej żony. Jak zauważa Tanya Horeck, autorka „Justice on Demand":
„Dokument true crime jest najlepszy, gdy zmusza nas do myślenia o szerszym kontekście społecznym, a nie traktuje tych przypadków jako izolowanych incydentów".
Kolonialne broszury z opisami morderstw ewoluowały w złożone produkcje dokumentalne, które badają nie tylko zbrodnie, ale również kontekst społeczny, ekonomiczny i kulturowy, w którym się wydarzyły. Od jarmarcznego widowiska do cyfrowego świadectwa — nasza fascynacja zbrodnią pozostaje niezmienna, choć jej formy ewoluują wraz z technologią.
Katherine Polzer, kryminolog z Chrześcijańskiego Uniwersytetu Teksańskiego, przypomina jednak: „Musimy pamiętać, że te drastyczne zbrodnie są wciąż bardzo rzadkie". W epoce, gdy algorytmy Netflixa serwują nam kolejne odcinki true crime, warto wziąć to pod uwagę, zanim zaczniemy wielokrotnie sprawdzać, czy drzwi są dobrze zamknięte.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement