Advertisement

12 najlepszych zagranicznych płyt pierwszej połowy 2023 wg redakcji K MAG

24-08-2023
12 najlepszych zagranicznych płyt pierwszej połowy 2023 wg redakcji K MAG
Pierwsza połowa roku obfitowała w nowości muzyczne i zagraniczne.
Jak na pasjonatów popkultury przystało, śledzimy wszystko na bieżąco i mamy swoje przemyślenia. W redakcji gusta są podzielone, w związku z czym często dochodzi do różnych dyskusji i sporów. Aby tego uniknąć, podczas tworzenia zestawienia najlepszych zagranicznych płyt pierwszej połowy 2023, przyjęliśmy bardzo prostą strategię. Każdy wybrał po dwie płyty, dzięki czemu udało nam się stworzyć różnorodną i zaskakującą listę.
Left Arrow
1/12
Right Arrow
Wybór Mikołaja Komara: Soft Kill – Metta World Peace
Wybór Mikołaja Komara: Soft Kill – Metta World Peace
Mało znany szerokiej publice amerykański zespół postpunkowy, nagrywający trochę w duchu Joy Division, na nowej płycie poszerzył znacznie swoje muzyczne horyzonty. I wyszło im to na dobre! Gitarowe riffy, rytmiczna, taneczna elektronika, hip-hopowe sample i mocne wokale urzekają. Momentami słyszymy echa The Cure („Behind the rain”, „Molly”), czasami elektroniki spod znaku Chromatics albo posępności The Smiths. Mrok tańczący z nadzieją... Oby wyszli na szersze wody!
Wybór Mikołaja Komara: Christine and the Queens – Paranoia, Angels, True Love
Wybór Mikołaja Komara: Christine and the Queens – Paranoia, Angels, True Love
Istny czarodziej, jego głos hipnotyzuje i roztacza magię. Na nowym trzyczęściowym albumie przez ponad 90 min przenosi nas w świat zainspirowany słynną sztuką i serialem „Anioły w Ameryce”. Seks, ból, samotność, tęsknota i miłość. Mocna, czasami wręcz pełna patosu niczym zbiór „hymnów”, muzyka, która zafascynowała samą Madonnę (obecną zresztą na albumie). Mistyczna, wprowadzająca w trans!
Wybór Karoliny Bordo: Depeche Mode – Memento Mori
Wybór Karoliny Bordo: Depeche Mode – Memento Mori
To chyba najbardziej dojrzały i spójny album w dyskografii legendarnej grupy z Basildon. Choć na przestrzeni 40 lat Depeche Mode przyzwyczaiło odbiorców do raczej dystopijnych tekstów nieraz ubranych w zgoła odmienne melodie, na „Memento Mori” – obecnie – duet zdaje się pogodzony ze sobą i światem, a przy tym celebruje życie (mimo że tytuł sugeruje inaczej). Warto również docenić nową współpracownicę grupy, Martę Salogni odpowiedzialną za mixing albumu. Włoszka tworzyła m.in. z FKA twigs, The xx czy Frankiem Ocean.
Wybór Karoliny Bordo: Yves Tumor – Praise a Lord Who Chews but Which Does Not Consume; (Or Simply, Hot Between Worlds)
Wybór Karoliny Bordo: Yves Tumor – Praise a Lord Who Chews but Which Does Not Consume; (Or Simply, Hot Between Worlds)
Najnowszy album Yves Tumora, niebinarnego artysty, którego eksperymenty z wizerunkiem są nie mniej olśniewające od muzyki, zdaje się osiągać wyżyny ambicji (to czwarty LP w dorobku twórcy). Idealnie balansuje pomiędzy noise'em a melodyjnymi dźwiękami, zabarwionymi dobrym alt-rockiem, elektroniką i R'nB. Lekko zachrypnięty głos wokalisty jedynie podbija wrażenie.
Wybór Aleksandry Stefaniak: Caroline Polachek – Desire, I Want to Turn Into You (Olcia)
Wybór Aleksandry Stefaniak: Caroline Polachek – Desire, I Want to Turn Into You (Olcia)
Nie ma większej muzycznej miłości (piszę to z pełnym przekonaniem) niż moja do Caroline Polachek. Po wydaniu albumu „Desire, I Want to Turn Into You” wpadłam w obsesję na punkcie tej zjawiskowej artystki. Rozkoszowanie się jej melodyjnym głosem w połączeniu z eksperymentalnym popem to jedna z lepszych rzeczy, jaka przytrafiła mi się w tym roku i z pewnością zostanie ona ze mną na dłużej. Dodatkowo teledyski i jej występy na żywo to prawdziwa wizualna uczta dla oczu. Caroline po prostu chce się słuchać i chce się na nią patrzeć, rozbudzając w sobie coraz większe pożądanie.
Wybór Aleksandry Stefaniak: Yaeji – With a Hammer
Wybór Aleksandry Stefaniak: Yaeji – With a Hammer
„With a Hammer” to płyta, która kompletnie zaskoczyła mnie swoją nieoczywistością. Yaeji w swoim pierwszym pełnoprawnym albumie przeskakuje z gatunku na gatunek, wyrażając swój wewnętrzny gniew i wściekłość. Efekt jednak nie przygniata agresywnością i sama płyta ma bardziej refleksyjny wydźwięk. Jest jak powiew świeżego, chłodnego powietrza.
Wybór Loli Charzewskiej: Travis Scott – Utopia
Wybór Loli Charzewskiej: Travis Scott – Utopia
Powrót Scotta nie mógł odbyć się bez kontrowersji. Nie zapomnieliśmy jeszcze o tragedii Astroworld, gdy artysta zapowiedział premierę nowego wydania gigantycznym spędem fanów rapu pod egipskimi piramidami. Dodatkowo „Utopia” nieźle zalatuje twórczością Ye („808 & Heartbreak”, „Yeezusem”, a nawet „Dondą”). I może wcale nie powinno nas to dziwić, skoro Travis przewija się w creditsach albumów Kanye, a sam West przyczynił się do powstania nowego krążka Scotta. Zresztą cała „Utopia” zdominowana jest przez naprawdę mocnych gości – od Beyoncé, przez Drake'a, po Kida Cudiego. W 19 utworach dostaliśmy to, na co cierpliwie czekaliśmy 5 lat: mix gatunków, powroty do przeszłości, produkcję na najlepszym poziomie, sporo cringe'owych tekstów (w końcu to Travis) i apetyt na więcej. Efekt? Mimo wszystko TOP.
Wybór Loli Charzewskiej: Lil Uzi Vert – Pink Tape
Wybór Loli Charzewskiej: Lil Uzi Vert – Pink Tape
Uzi nieźle się w tym roku napracował. „Pink Tape” to aż 26 tracków prezentujących przekrój umiejętności i muzycznych kompetencji amerykańskiego rapera. Chwytliwe melodie, mix gatunków, nieprzeciętna nawijka. Nic więc dziwnego, że to właśnie Uzi wreszcie wepchnął rapowy album na pierwsze miejsce listy Billboard 200. Czekaliśmy na to aż 20 lat.
Wybór Agnieszki Sielańczyk: King Krule – Space Heavy
Wybór Agnieszki Sielańczyk: King Krule – Space Heavy
Marshall ma 28 lat, jest ojcem czteroletniej dziewczynki i wiele piosenek z jego czwartego albumu napisanych jest w C-dur. Wciąż jest smutny i zły, że wciąż jest smutny. Niepowtarzalny głos i generalne wyobcowanie – coś znajomego, co sprawia, że czuję się bezpiecznie.
Wybór Agnieszki Sielańczyk: Fever Ray – Radical Romantics
Wybór Agnieszki Sielańczyk: Fever Ray – Radical Romantics
„Radical Romantics” jest w zasadzie zbiorem notatek o miłości. Miłość – czy to seksowna, przytłaczająca czy mściwa – łączy ze sobą motywy powtarzające się w katalogu Fever Ray: ciekawość i eksploracja, rodzina z urodzenia i ta wybrana, wolność seksualna i przyjemność. Pop w bardzo interesujących i nieoczywistych strukturach. Wybitna osobowość sceniczna, przez co słuchanie tej płyty jest jeszcze większą przyjemnością.
Wybór Moniki Kurek: boygenius – The Record
Wybór Moniki Kurek: boygenius – The Record
Choć nazwisko Phoebe Bridgers przewijało się w redakcji wielokrotnie, odpaliłam jej muzę dopiero po obejrzeniu na YouTubie programu Amelii Dimoldenberg „Chicken Shop Date”. Zbiegło się to mniej więcej z pierwszymi zapowiedziami nowego krążka queerowego girlsbandu boygenius i... przepadłam. Głosy Lucy, Julien i Phoebe tworzą niezwykłą kompozycję i przekazują milion emocji naraz – smutek, miłość, nostalgię, nadzieję, melancholię, tęsknotę. Bystre i głębokie teksty, huragan uczuć i uzależniająca muzyka. „In another life, we were arsonists” (ang. „W poprzednim życiu byliśmy podpalaczami” to zdecydowanie mój ulubiony cytat z tego krążka.
Wybór Moniki Kurek: Labrinth – Ends & Begins
Wybór Moniki Kurek: Labrinth – Ends & Begins
Labrinth to zdecydowanie jeden z najbardziej utalentowanych gości w branży muzycznej. Stworzył super grupę LSD z Diplo i Sią, jest odpowiedzialny za soundtrack do „Euforii”, a także produkował i pisał piosenki dla artystów takich jak Rihanna, Beyoncé, The Weeknd, Ed Sheeran, Eminem czy Kanye West. Nowa płyta to popis zdolności producenckich oraz dokumentacja jego wrażliwości, co doskonale słychać w duetach z Billie Eilish czy Zendayą. Cały album przypomina marzycielską podróż po przestworzach, ale nie brakuje również nieco bardziej gangsterskich momentów, jak np. genialne „Power Couple”. Czapki z głów, panie Labrinth.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement