W lutym tego roku Oher odkrył, że nigdy nie został formalnie adoptowany przez rodzinę Tuohy. Dokumenty, które podpisał po skończeniu 18 roku życia, dotyczyły opieki kuratorskiej. Gdy je podpisywał, był przekonany, że jest to część procesu adopcyjnego. Przybrani rodzice mieli go zapewnić, że kuratela to praktycznie to samo co adopcja. Nie jest to jednak prawda. Oher był pod opieką kuratorską, a więc formalnie nie był członkiem rodziny.
Mężczyzna twierdzi ponadto, że Leigh Anne i Sean Tuohy wykorzystali go finansowo. Każdy członek rodziny miał otrzymać 225 tys. dolarów oraz 2,5 proc. zysków netto (film na całym świecie zarobił ponad 300 milionów dolarów). Jak twierdzi sportowiec, on sam nie zobaczył z tych pieniędzy ani grosza.
Sprawą zajęły się największe media na całym świecie, a internauci zaczęli zastanawiać się, czy Sandra Bullock, odtwórczyni roli Leigh Anne, powinna oddać swojego Oscara. Tak zresztą twierdzi również małżeństwo Tuohy. W obronie gwiazdy stanął Quinton Aaron, filmowy Michael Oher.
„To nie ma sensu. Sandra Bullock nie ma nic wspólnego z prawdziwą historią, która teraz wychodzi na jaw. Dała wspaniały występ. I nie powinno się tego zszargać przez coś, na co ona nie miała żadnego wpływu”, powiedział w rozmowie z TMZ Sports.