Advertisement

3. sezon "Domu z papieru" to intensywna jazda bez trzymanki. Zabawa się skończyła [recenzja]

Autor: Monika Kurek
24-07-2019
3. sezon "Domu z papieru" to intensywna jazda bez trzymanki. Zabawa się skończyła [recenzja]

Przeczytaj takze

Kiedy ostatni raz widzieliśmy Profesora i jego współpracowników, właśnie wzbogacili się o 2,4 miliardów euro. Po zakończonym sukcesem napadzie na hiszpańską Mennicę w 2. sezonie "Domu z papieru", przyszedł czas na zasłużone wakacje. Beztroskie wylegiwanie się na plaży sprawiło, że niektórzy zapomnieli o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Parę chwil nieuwagi doprowadziło do ujęcia Rio, który jest poddawany torturom w nieznanym miejscu. Gang spotyka się ponownie, by odzyskać kolegę i przeprowadzić kolejny, widowiskowy napad. Rzekomo tym razem chodzi o rodzinę. Oglądając 3. sezon szybko przekonujemy się, że bohaterami kierują o wiele bardziej egoistyczne pobudki. Co więcej, dzięki temu lubimy ich jeszcze bardziej.
Profesor rozpoczyna nową rozgrywkę od zyskania sympatii społeczeństwa. Jest to o tyle kluczowe, że całemu przedsięwzięciu przyświeca idea walki z system. Złoto znajdujące się w sejfie Banku Hiszpanii, w którym toczy się główna akcja tego sezonu, jest tylko dodatkową korzyścią. Charakterystyczne maski Salvadora Dalego, przywodzące na myśl grupę Anonymous, stają się dla mieszkańców Madrytu symbolem niezgody wobec niesprawiedliwości na świecie.
Paradoksalnie im bardziej społeczeństwo jest przychylne gangowi, tym bardziej zawzięta wobec niego jest policja. Pojawienie się nowej dowodzącej, ciężarnej Sierry, wywraca wszystko do góry nogami i wprowadza powiew świeżości. Dotychczasowa przewaga Profesora opierała się doskonałym wykorzystaniu kruczków prawnych oraz tym, że policja postępuje zgodnie z regułami. Sierra błyskawicznie to wychwytuje i również zaczyna grać nieczysto. Zabawa się skończyła, nadszedł czas wojny.
Sierra to niejedyna nowa postać. Do gangu dołączają Bogota i Marsylia, a Profesorowi towarzyszy Lizbona, czyli pani inspektor z poprzednich sezonów. Najciekawszym wątkiem jest pojawienie się Palermo, który przejmuje dowództwo po Berlinie, choć duch charyzmatycznego psychopaty towarzyszy nam przez cały czas, gdyż to właśnie on jest pomysłodawcą napadu na Bank Hiszpanii. Klimatyczne retrospekcje zgłębiają braterską wieź Berlina i Profesora oraz rzucają zupełnie nowe światło na życie byłego lidera.
Wartkiej akcji towarzyszą humorystyczne dialogi oraz nieoczekiwane zwroty wydarzeń. Prawie każdy odcinek kończy się cliffhangerem, co sprawia, że nie możemy oderwać się od ekranu. Najmocniejszą stroną serialu jest ponownie autentyzm i wielowymiarowość bohaterów. Momentami można odnieść wrażenie, że Profesorowi bardziej zależy na pomszczeniu Berlina, aniżeli pomocy Rio, a Sierra zręcznie zamienia największy atut Profesora w słabość. Ciekawym zabiegiem jest pokazanie wpływu dochodzenia na policjantów: stres, schorzenia, brak życia osobistego oraz apatia. To powoduje, że ściągamy różowe okulary i widzimy sprawy takimi, jakimi są w rzeczywistości. Napad to nie zabawa, wszystkie działania gangu Profesora mają poważne konsekwencje.
Na duże uznanie zasługuje muzyka. Powraca przede wszystkim słynne "Bella Ciao", będące hymnem poprzednich dwóch sezonów. Tym razem usłyszymy je dwukrotnie - raz w w wersji humorystycznej i raz w wersji żałobnej. Podczas jednej z wielu wspólnych biesiad następuje również odśpiewanie doskonale znanego "Maria, Mi Vida, Mi Amor" autorstwa Paco Tous & Jaime Lorente. Rodzinne obiady przeplatają z pieśniami o śmierci, którym towarzyszy lejący się litrami alkohol oraz typowa dla Hiszpanów i Włochów serdeczność. La Dolce Vita, jak mawiają Włosi. Groteskowa fabuła pokazuje bohaterów pragnących korzystać z życia i goniących za mocnymi doznaniami, co prawdopodobnie skończy się dla nich tragicznie.
Czy 3. sezon "Domu z papieru" ma jakieś wady? Owszem. Geniusz Profesora wydaje się nie mieć granic, akcja toczy się trochę za szybko, nowi bohaterowie nie są wystarczająco zarysowani, a sam plan napadu na Bank Hiszpanii jest mało realistyczny. Nie psuje to jednak w żaden sposób przyjemności oglądania. Wniosek po zakończonym seansie jest dość oczywisty. Nadszedł czas zapłaty. Właśnie dlatego 4. sezon może okazać się dla nas wszystkich dużym ciosem.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement