Advertisement

„Challengers”: tenis i trójkąt. Zendaya wymiata w najgorętszym filmie roku [RECENZJA]

26-04-2024
„Challengers”: tenis i trójkąt. Zendaya wymiata w najgorętszym filmie roku [RECENZJA]
Gem, set i mecz. Chaotyczny trójkąt miłosny, sportowa rywalizacja i pulsujący soundtrack Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Mówi się, że na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone. W tym przypadku należałoby jednak powiedzieć: „W tenisie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone”.
Nowy film Luki Guadagnino przenosi nad do magnetycznego świata tenisa, gdzie bohaterami żądzą pasja i obsesja, a stawki są wyższe niż kiedykolwiek. Włoski reżyser sięga po swoje ulubione chwyty takie jak iskrzący homoerotyzm czy sugestywne sceny z jedzeniem, ale także przedstawia nowe, czego świetnym przykładem jest intensywna sekwencja meczowa, nakręcona z perspektywy gracza, która sprawia, że widz czuje się, jakby grał w symulator tenisa. Żeby było jeszcze ciekawiej, za scenariusz odpowiada Justin Kuritzkes – partner Celine Song, czyli reżyserki „Poprzedniego życia”, innej opowieści o trójkącie miłosnym.
„Challengers” zaczyna się i kończy na korcie, gdzie obserwujemy intensywny mecz pomiędzy dawnymi przyjaciółmi Patrickiem i Artem. Pomiędzy nimi, na widowni, siedzi Tashi Duncan – kiedyś złote dziecko tenisa, dziś trenerka i żona Arta. W międzyczasie dowiadujemy się, jak bohaterowie się poznali; co ich połączyło i co ich poróżniło. Jest intensywnie, elektryzująco i niesamowicie gorąco.
My poznajemy ich wyłącznie poprzez pryzmat tenisa oraz łączącej ich relacji. W aroganckiego Patricka, którego zadziorny uśmiech potrafi stopić niejedno serce, wciela się Josh O’Connor, znany m.in. z serialu Neflixa „The Crown”. Nieco bardziej ułożonego Arta gra Mike Faist, znany z „West Side Story”. Karty rozdaje jednak Tashi Duncan – absolutny geniusz tenisa, której świetna passa zostaje przerwana przez kontuzję.
Cała trójka ma doskonałą chemię, dzięki czemu cała historia posuwa się do przodu niczym doskonale naoliwiona maszyna. Błyszczy zwłaszcza Zendaya, dla której jest to pierwsza główna rola na dużym ekranie. Guadagnino zrobił dla niej to samo, co dla Chalameta – uczynił z niej prawdziwą gwiazdę filmową.

W pajęczynie uczuć

„Tenis jest jak związek”, mówi Tashi.
Bohaterowie „Challengers” są okropni, ale trudno ich nie lubić. To nie jest typowy trójkąt miłosny, w którym dwójka gości rywalizuje o dziewczynę. Cała trójka jest zaplątana w siatkę uczuć, rozgrywając grę zarówno na korcie, jak i poza nim. Relacje bohaterów są równie skomplikowane, co ich relacje z tenisem i zaspokajają różne ich potrzeby oraz pragnienia. Być może dlatego nie potrafią się od siebie uwolnić. Kto jest zakochany w kim? Kto jest zazdrosny o kogo? Czy to tylko przyjaźń, czy już kochanie? Czy pasja może być silniejsza niż miłość romantyczna? Czy pasja jest jak miłość romantyczna? Czy jesteśmy gotowi spłonąć w imię pasji? Czy chodzi wyłącznie o zwycięstwo?
Mówimy, że »Challengers» to »Codependency: The Movie», zdradziła Zendaya w jednym z wywiadów.
Na tym zakończę, żeby nie psuć frajdy związanej z samodzielnym odplątywaniem pajęczyny łączącej bohaterów. „Challengers” to doskonałe widowisko, które trzyma w napięciu niczym rasowy thriller, głównie za sprawą obłędnego soundtracku autorstwa Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Serwowane przez Guadagnino widowisko jest tak stylowe i efektowne, że łatwo przymknąć oko na momentami nierówne tempo czy mało zaskakujący finał. To o to tutaj jednak chodzi, ale o pasję i emocje. A to Guadagnino wychodzi świetnie.
FIlm można obejrzeć w kinach od 26 kwietnia.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement