Pamiętasz moment, kiedy spotkałaś Davida Lyncha po raz pierwszy?
Nigdy nie zapomnę tego, kiedy po raz pierwszy wchodziłam po schodach do jego studia. To te same schody, które pojawiają się w filmie „Zagubiona autostrada”. David otworzył mi drzwi i przywitał ciepłym uściskiem. W ustach niedbale wisiał mu papieros. Było w tym wszystkim dużo czułości i sympatii, od razu poczułam, że polubię tego gościa.
W jaki sposób zaproponował ci rolę w „Twin Peaks”? Zgodziłaś się od razu, czy miałaś wątpliwości?
Propozycja padła, kiedy byliśmy już w końcowej fazie nagrywania EP-ki „Somewhere In The Nowhere”. Na początku był bardzo tajemniczy, po protu powiedział „chyba jest dla ciebie rola w moim nowym projekcie. Ale zanim z jego strony pojawiły się konkretne propozycje minęły miesiące.
Jak wspominasz to aktorskie doświadczenie?
Cieszyłam się z każdej minuty spędzonej na planie, choć jednocześnie przerażał mnie mój brak doświadczenia. Gdyby pojawił się nowy, interesujący projekt z pewnością bym to powtórzyła.
Twój najnowszy album „We Dissolve” jest pierwszym, którego nie współtworzył David Lynch. Został również nagrany w Wielkiej Brytanii, a nie w USA. Na czym polegały różnice?
Pracując z Davidem muzyka sama się pisze. Mamy gotowe melodie jeszcze zanim wejdę do studia w słonecznym Hollywood. Ale faktem jest, że to powolny proces, nasz pierwszy album powstawał przez blisko dekadę. „We Dissolve” powstawał wraz z Chrisem Smarem, twórcą tekstów. Przez ponad rok nagrywałam demo w upalnym San Antonio w Teksasie, by potem przenieść się do pochmurnego Bristolu. Mając u steru niepowtarzalnego Johna Parisha nagraliśmy cały materiał w 17 dni.
W jakich okolicznościach najlepiej ci się tworzy?
Uwielbiam pisać piosenki podczas samotnych przejażdżek po autostradzie. Zdarza mi się to dosyć często.
Czy któryś z utworów z nowej płyty szczególnie sobie upodobałaś?
„Half Asleep” i „We Dissolve”. Poruszają temat kręgu życia, jego nieskończoności, cyklu narodzin, śmierci i odrodzenia umysłu oraz duszy. Te tematy są mi bardzo bliskie.
Podobno David Lynch zaproponował ci udział w swoim projekcie medytacji transcendentnej. Czy możesz powiedzieć coś więcej na temat samej praktyki?
Wycisza niepokój i żal tak jak woda gasi pragnienie. Pomaga się wyciszyć i znaleźć ukojenie. To bardzo proste narzędzie, które jest niesamowicie efektywne. Pomaga mi w codziennym funkcjonowaniu czyniąc pewne rzeczy prostszymi. To ogromny dar. Metafizyka i duchowość są dla mnie niezwykle ważne i mają duży wpływ na moją kreatywność.
Jakie są twoje następne plany?
Za moment wchodzę do studia w Teksasie, by nagrać parę nowych utworów na nadchodzącą EP-kę. Jestem tym niesamowicie podekscytowana i jednocześnie zestresowana, ale w pozytywnym znaczeniu. Niezwykle ciekawi mnie to, jak nowa muzyka zostanie odebrana. Tym bardziej, że teraz będziemy pracować nad czymś innym. Przygoda trwa.