Advertisement

„Co ta biała Polka może wiedzieć o czarnoskórych dziewczynach?" – o filmie „Silent Twins" rozmawiamy z reżyserką, Agnieszką Smoczyńską

Autor: Agnieszka Sielańczyk
27-10-2022
„Co ta biała Polka może wiedzieć o czarnoskórych dziewczynach?" – o filmie „Silent Twins" rozmawiamy z reżyserką, Agnieszką Smoczyńską
Pokazywany premierowo na festiwalu w Cannes, nagrodzony Złotymi Lwami dla Najlepszego Filmu na FPFF w Gdyni 2022 „Silent Twins”, to najnowszy film twórczyni „Córek dancingu” i „Fugi” – Agnieszki Smoczyńskiej. Baśniowy, pięknie zrealizowany film, opowiada prawdziwą historię sióstr Gibbons, które przestały komunikować się ze światem, obiecując sobie milczenie.
Sprośród tysiąca niezwykłych historii, Twoją uwagę przykuła ta jedna – o siostrach Gibbons. Dlaczego?
Poruszył mnie scenariusz Andrei Siegel. Zaczęłam czytać więcej na temat June i Jennifer Gibbons, punkt widzenia Andrei bardzo mnie zaciekawił. To jest zupełnie inny sposób opowiedzenia filmu biograficznego czy opartego o czyjś życiorys. To, że próbowała wejść w świat bohaterek i przedstawić dysonans między tym, jak budowały swój świat – bogaty, nieprzeciętny, pełen poczucia humoru i miłości, a jednocześnie mroczny, niepokojący, przemocowy, wymykający się granicom dobra i zła.
I to jest niezwykłe w tej historii – jak siostry Gibbons uciekając i izolując się od tego, co w prawdziwym świecie było dla nich trudne, ostatecznie budują dla siebie wzajemnie taki sam, pełen miłości i nienawiści, przemocy i rywalizacji.
Tak, dokładnie. I to, że w pewnym momencie zrozumiały, będąc już w szpitalu psychiatrycznym, że nie uwolnią się z tego wszystkiego, jeśli się nie uwolnią się od siebie.
To bardzo trudne.
Trudne, ale jednocześnie bardzo piękne. Poświęcenie i cała emocjonalna droga, którą przechodzi Jennifer. To, co powiedziałaś o odtworzeniu historii, w jednym z wywiadów mówił też reżyser, który zrobił o nich film dokumentalny. Powiedział, że zrozumiał w pewnym momencie, że one z tego pokoju z łóżkami piętrowymi przeniosły się do celi, gdzie miały te same niemal łóżka piętrowe. Podobnie w szpitalu psychiatrycznym. To potwierdza teorię, że ludzie powtarzają przez całe życie znajome z domów sytuacje. Nawet, jeśli były one pełne przemocy. Są dla nich znajome, przez co również bezpieczne.
Wiem, że zmieniłaś scenariusz tak, by perspektywa widza była pozbawiona dystansu fotel w kinie – głowa June i Jennifer.
Tak. To scena z Radio Gibbons, kiedy poznajemy świat małych dziewczynek, które są bardzo rezolutne, inteligentne, zabawne. Jesteśmy w stanie natychmiast się w to włączyć, bardzo wiele z nas nagrywało w dzieciństwie swoje opowiadania. Pamiętasz swój pierwszy kontakt z magnetofonem?
Oczywiście.
Ten moment w scenariuszu wydał mi się idealnym do wejścia w ich świat, wniknięcia w ich wnętrze i jednocześnie doskonale ustawiający ich relacje ze światem zewnętrznym.
W filmie jest jeszcze jeden zabieg, dzięki któremu poznajemy świat June i Jennifer. Animacje są znakomitym, a jednocześnie pięknym narzędziem do poznania niuansów tej historii. Ale to inna animacja niż te, do której przyzwyczaiło nas mainstreamowe kino amerykańskie.
Autorką animacji jest Basia Rupik. Ma niezwykłą wrażliwość, jest bardzo oryginalna w tym co robi. Bardzo mi to pasowało do świata Jennifer. Fragmenty, które widzimy na ekranie to fragmenty jej książki „Pięściarz". Jest tam sporo mroku, brutalności, ale i ogromna czułość, którą Basia świetnie wkomponowała w animowane postaci. Dla Jeniffer te powieści były ogromnie ważne. Nie mogła ich wydać, a walczyła o to przez cały czas – do końca swojej historii.
Jak Letitia Wright i Tamara Lawrence zareagowały na to, że biała reżyserka z innej części świata będzie opowiadała historię o czarnoskórej społeczności z lat 60.?
Letitia opowiada w wywiadach, że pierwsze pytanie, które sobie zadała otrzymując propozycję roli brzmiało właśnie – co ta biała dziewczyna z Polski może wiedzieć o czarnoskórych dziewczynach? Chciała się ze mną spotkać. Spotkałyśmy się, zaczęłyśmy rozmawiać i wtedy zrozumiała, jak chciałabym opowiedzieć tę historię – bardzo uczciwie, z ogromna atencją i respektem dla bohaterek. A Letitia i Tamara stały się moimi przewodniczkami po tym świecie. I tak naprawdę to nie jest tylko mój głos, moja historia, ale także ich. Na premierze w Nowym Jorku Letitia powiedziała na scenie: „Zastanawiacie się pewnie, co ta biała kobieta robi obok mnie, ale kiedy zobaczycie film i sposób w jaki wszystko jest opowiedziane, zrozumiecie."
Film miał premierę w Cannes. Tamtejsza publiczność jeńców nie bierze. Był stres?
To prawda, to publika bardzo bezwzględna. Ma tyle filmów do obejrzenia, że bez żadnego problemu wychodzi z kina w połowie seansu, który im się nie podoba. To były spore emocje. Wyszło lepiej niż się spodziewaliśmy.
Siłą „Silent Twins" jest również jej uniwersalność. Kilka dekad temu dwie siostry uciekły do wyobrażonego świata, obecnie pandemia wyizolowała nas wszystkich, potęgując narastający dystans między ludźmi.
Dziewczyny zamknęły się najpierw w swoim pokoju, pozostając w kontakcie ze światem zewnętrznym jedynie poprzez kuriera, który przynosił im korespondencję z wydawcami, mediami, mężczyznami. Werbalnie wycofały się ze świata, pozostając z nim jednak w specyficznym kontakcie. Jednocześnie bardzo chciały być zauważone – wołały wręcz o atencję i sławę. Boleśnie to przypomina teraźniejszość. Zoom, Skype, dostarczanie pod drzwi, media społecznościowe. Pragnienie bycia zauważonym poprzez swój profil na Instagramie czy TikToku. I faktycznie narastający dystans.
„Silent Twins" to Twój pierwszy film anglojęzyczny. Jakie to doświadczenie?
Bardzo wymagające ode mnie i oczywiście wiązało się z ogromnym stresem. W jaki sposób będę mogła dotrzeć do aktorów, aktorek przede wszystkim. Teraz myślę, że artystyczne porozumienie jest jednak czymś więcej niż sama znajomość języka. Pierwsze dni zdjęciowe były trudne, dalej było już tylko lepiej.
Na koniec jeszcze słowo o muzyce. W filmie słyszymy te same piosenki, których prawdopodobnie słuchały June i Jennifer.
Paweł Józwuk przekopał naprawdę bardzo dużo muzyki z tamtego okresu. Wybierał również pieczołowicie te radiowe fragmenty – co radio grało w tamtym czasie? Jakie były hity na playlistach? To było ważne wiedzieć, przy jakiej muzyce dziewczyny dorastały, przy jakiej się kochały, kłóciły. Praca Pawła z muzykami i Zuzką Wrońską i Marcinem Macukiem i sound designerem Marcinem Lenarczykiem była bardzo ważna, by ta historia nabrała wyjątkowości, która należała się jej bohaterkom.
To Twój kolejny film o kobietach, o siostrzeństwie o więzi między kobietami. Czy dla Ciebie ważny temat?
Ważny bardzo, ale nie jest tak, że ja celowo wybieram te historie z kobietami. Ta wydała mi się wyjątkowa, interesująca, niepokojąca i piękna zarazem. Nie chcę się zamykać na taką perspektywę. Chętnie opowiem także o świecie mężczyzn, jeśli będzie odpowiednia okazja.
„Silent Twins” zobaczyć można w kinach w całej Polsce.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement