To dość mocne stwierdzenie. Moim zdaniem nie tyle seks, co jego otoczka – tolerancja, edukacja, świadomość. Bardziej stawiamy na delikatność i pobudzanie różnych zmysłów, niż zwierzęcość.
Jakie są obecnie trendy beauty? Czy podczas tworzenia kampanii modowych i beauty wciąż liczy się atrakcyjność modelek i modeli?
Jeśli chodzi o trendy, zdecydowanie króluje indywidualizm, co uwielbiam. Duży nacisk kładzie się na pielęgnację, piękną skórę, make up/no make up. Coraz częściej już nie marki makijażowe, tylko skin care zostają sponsorami fashion weeków i pokazów mody. Na backstage’ach dba się nie tylko o wygląd, lecz przede wszystkim o skórę. Mam nadzieję, że ten trend zostanie z nami na zawsze. Można również zaobserwować powrót do świetlistej skóry, metalicznych cieni. Oscylujemy między takim spojrzeniem w przyszłość a stylem lat dwutysięcznych, osiemdziesiątych. Mnie szczególnie jednak cieszy podkreślanie indywidualizmu modelek i modeli. Można się inspirować Instagramem, trendami, sesjami, ale trendy nie powinny dominować w wizerunku. Szczególnie w beauty.
Myślisz, że marki komercyjne też się tym kierują? Na co zwraca się uwagę przy castingu i wyborze twarzy do kampanii?
Tutaj również kładzie się nacisk na indywidualność i różnorodność. Chociażby w Londynie można znaleźć mnóstwo osób androgynous, z trudną do określenia płcią, co paradoksalnie pozwala markom dotrzeć do większego grona odbiorców. Stawia się na emocje, seks także jest traktowany emocjonalnie, co powoduje, że spektrum jego postrzegania jest szersze. Kiedyś na porządku dziennym był wulgaryzm seksualności, współcześnie liczą się uczucia z niej płynące. W złym guście byłoby dzisiaj zestawienie mężczyzny w garniturze z nagą kobietą. Niedawno Balenciaga poszła w seksualne skrajności, za co spadło na nią morze krytyki. Marketing mnóstwa marek bazuje obecnie na edukacji w zakresie seksu. Ten temat nie powinien być tabu. Ważne, by o nim mówić i nie traktować seksu jako coś złego, lecz podchodzić do niego w sposób zdrowy, tolerancyjny. Seksualność dzisiaj jest ciepła, dobra, niesie ze sobą pozytywne przesłanie pozbawione agresji i uprzedmiotowienia.
Poruszyłaś kwestię garnituru i nagich kobiet, co powoduje, że przed oczami stają zdjęcia Helmuta Newtona. Jak postrzegasz erotyzm na jego fotografiach?
Newton był geniuszem, a kobiety w jego ujęciu silne. Podobnie jest w przypadku kampanii Yves Saint Laurent czy modelek takich jak Anja Rubik. Jest w tym seksapil i sensualność, lecz podszyte ogromną pewnością siebie. Tak powinno być.
W Polsce modelki rzadko pozują nago, zwykle z uwagi na wszechobecny wstyd i społeczne piętnowanie. Za granicą jest inaczej. Jak to postrzegasz?
Wydaje mi się, że wiele zależy od fotografa. Sama często pracuję z Sonią Szóstak, która niesamowicie fotografuje kobiety. W obiektywie takiej artystki kobieta może czuć się bezpiecznie zarówno nago, jak i w ubraniu. Moim zdaniem najważniejsze są umiejętności i podejście fotografa.
Wiele trendów wizerunkowych rodzi się na TikToku czy jeszcze do niedawna na Instagramie. Jak to się ma do twojej pracy?
Raczej nie bierze się tego pod uwagę. Trendy social mediowe są bardzo ulotne, rzadko mają przełożenie na kampanie.
Są jednak tiktokowe bądź instagramowe „it girls”, które te trendy powielają, a w ślad za nimi idą rzesze odbiorców.
To prawda, choć nie odczuwam, żeby w mojej pracy miało to znaczenie. Nie zdarzyło mi się, żeby dyrektor artystyczny podszedł do mnie ze zdjęciem z Instagrama czy TikToka, sugerując, bym zrobiła coś takiego. Podczas tworzenia kampanii kierujemy się opowiedzeniem historii, wychodzimy od muzy, czyli modelki, którą obudowujemy stylizacją, opowieścią. Faktycznie nie można jednak odmówić social mediom wpływu na branżę beauty. Osobiście dotknęło mnie to kilka lat temu, ponieważ reprezentuję nurt naturalnej urody, od której można przejść do zabawy makijażem i ekspresji osobowości, dodać pewności siebie i podkreślić to, co już mamy. W pewnym momencie na sile przybrał natomiast trend mocnego konturingu i odrysowanych brwi, stało się to swoistą ikoną. Przykro patrzyło mi się na piękne dziewczyny z piegami nakładające masę makijażu na twarz, by wyglądać jak ktoś zupełnie inny. Na szczęście to chyba się przejadło. Gwiazdy mediów społecznościowych również kładą większy nacisk na pielęgnację niż przebranie. Sama pracuję nad książką, by szerzyć ideę pokochania siebie i naturalności.
A co z modą na medycynę estetyczną?
To kolejny niebezpieczny efekt mediów społecznościowych, szczególnie dla młodego pokolenia. Osoby urodzone w latach 80-tych czy 90-tych mają do tego większy dystans, ponieważ znają inną kulturę, natomiast młodsze pokolenie kieruje się social mediami będącymi stricto jego narzędziem. Młodzi ludzie od dziecka funkcjonują w świecie internetu. Nie ma nic złego w zabiegach medycyny estetycznej, jeśli robimy je dla siebie i swojego komfortu. Francja jest dobrym przykładem, gdzie medycyna estetyczna jest bardzo popularna, ale nie przerysowana i drastyczna. Tutaj z założenia pragnie się podkreślić swoją urodę, kobiecość, naturalny efekt. Chodzi o pozbycie się kompleksów i dodanie pewności siebie. Ważne, by wybrać odpowiedniego doktora, obejrzeć jego prace, sprawdzić, czy reprezentuje efekty, jakich oczekujemy. Poddawanie się zabiegom medycyny estetycznej tylko dlatego, że szereg osób w mediach społecznościowych tak zrobił, jest niebezpieczne. W wizji młodych ludzi wytwory AI stają się kanonami piękna. Do tego stopnia, że już nawet social media odchodzą od filtrowania rzeczywistości.

Backstage, zdjęcie dzięki uprzejmości rozmówczyni
Jakbyś miała wskazać twórców i marki modowe oraz beauty, które twoim zdaniem „robią to dobrze”, tj. odnajdują się we współczesnych trendach i rzeczywistości, kogo byś wymieniła?
Nensi Dojakę, projektantkę, która szybko wystrzeliła w branży. Tworzy przepiękne ubrania o formie bielizny. Takie dzieła sztuki, w których kobieta czuje się cudownie. Cenię też Yves Saint Laurent za grę z pewnością siebie kobiet – prześwitami, zabawę męskimi i kobiecymi formami. Anję Rubik, która niesamowicie wspiera społeczeństwo w temacie edukacji seksualnej. To było bardzo potrzebne. Z delikatnym przymrużeniem oka i sympatią natomiast obserwuję Gwyneth Paltrow produkującą rozmaite gadżety związane z seksem i seksualnością. Robi to humorystycznie, a przy tym oswaja odbiorcę z tematem, stworzyła na przykład świece o zapachu orgazmu.
Dariia Day – makijażystka oraz założycielka marki byDariiaDay.com z jedwabnymi produktami dedykowanymi urodzie i przeznaczonymi dla naszego komfortu. W jej kolekcji znajdziecie jedwabne szlafroki, maski na oczy, poszewki oraz jedwabną pościel. Jako 18-latka wyjechała do Stanów Zjednoczonych, po czym na stałe osiadła w Paryżu. Współpracuje z najlepszymi markami beauty i współtworzy sesje do międzynarodowych magazynów, m.in. „Vogue France”, „Vogue Italia”, „Numéro”, „Muse”.