Advertisement

Dziecko – kontent. Czy macierzyństwo dla lajków ma granice?

Autor: Agnieszka Sielańczyk
04-08-2025
Dziecko – kontent. Czy macierzyństwo dla lajków ma granice?
Anastasia Wiernikowska balansowała na garnku z niemowlęciem na rękach. Dla 200 tysięcy wyświetleń. To zdanie brzmi jak absurd, ale w rzeczywistości TikToka stało się faktem. „Psychodietolobogini” – jak sama siebie nazywa – właśnie udowodniła, że niektóre influencerki gotowe są poświęcić bezpieczeństwo własnego dziecka dla kilku sekund uwagi.
Najnowszy filmik influencerki, która zebrała na swoich profilach niemal 210 tysięcy obserwujących, sparaliżował internautów nie dlatego, że zaprezentowała kolejną rewolucyjną metodę odchudzania. Tym razem Wiernikowska postanowiła wziąć udział w Nicki Minaj Pose Challenge – viralowym trendzie nawiązującym do charakterystycznej pozy raperki z teledysku „High School” z 2013 roku.
Challenge polega na odtworzeniu balansu na szpilkach na niestabilnych przedmiotach – od garnków, przez puszki, po hantle. Sam w sobie ryzykowny, ale gdy do równania dodamy niemowlę na rękach, zabawa staje się mało rozrywkowa.
Wiernikowska, stojąc na jednej nodze na garnku umieszczonym na wysokim stole, trzymała w jednej ręce swojego synka Leona, w drugiej kubek z napojem. Do tego buty na obcasie i prawdopodobnie świadomość, że jeden falstart może oznaczać upadek z wysokości około metra z dzieckiem na rękach. O sprawie napisała w poście na X Maja Staśko:
To nie pierwsza sytuacja, gdy zachowanie influencerki wzbudziło kontrowersje związane z opieką nad dzieckiem. W Internecie zrobiło się głośno o nieodpowiedzialnym zachowaniu Anastasii Wiernikowskiej. Tiktokowa mama podała swojemu niespełna rocznemu synkowi ciasto z alkoholem. Choć sama zaprzeczała obecności procentów w deserze, restauracja potwierdziła, że tiramisu zawierało rum.

Kidfluencing na pełnej

Przypadek Wiernikowskiej to tylko wierzchołek góry lodowej zjawiska, które Netflix obnaża w dokumencie „Zła sława: Ciemna strona kidfluencingu”. Trzyodcinkowa produkcja, która zadebiutowała w kwietniu, pokazuje brutalne kulisy funkcjonowania dziecięcych influencerów, ukazując, jak za idealnym obrazem życia w sieci kryje się przemoc emocjonalna, fizyczna i seksualna.
Historia Piper Rockelle, nastoletniej gwiazdy YouTube'a, której karierą zarządzała własna matka Tiffany Smith, brzmi znajomo. W 2022 roku, 11 dziecięcych influencerów złożyło pozew przeciwko Tiffany Smith, oskarżając ją o niewłaściwe traktowanie, w tym wykorzystywanie emocjonalne, fizyczne, a w niektórych przypadkach nawet seksualne. To pokazuje, że Wiernikowska nie działa w próżni – funkcjonuje w systemie, gdzie popularność i pieniądze stają się ważniejsze niż dobro dzieci.
Dokument ujawnia także niepokojący fakt: wbrew pozorom obserwatorami kidfluencerów nie są ich rówieśnicy. 90% obserwatorów stanowią dorośli mężczyźni. To dane, które każdy rodzic produkujący content z udziałem dzieci powinien mieć wyryty w pamięci.

Follow me

Wiernikowska pozycjonuje się jako specjalistka od psychodietetyki. Na Instagramie reklamuje się hasłem:
„Ludzie chudną tylko obserwując mnie”.
Jej metody wzbudzały kontrowersje już wcześniej – zarzucano jej promowanie niebezpiecznych praktyk odchudzających oraz posługiwanie się wątpliwymi certyfikatami. Teraz jednak nie chodzi już tylko o dorosłych obserwatorów decydujących świadomie, czy chcą ryzykować swoje zdrowie. W grę wchodzi bezpieczeństwo dziecka.
Smutną prawdą jest jednak, że platformy społecznościowe nagradzają treści kontrowersyjne. Film z narażaniem zdrowia dziecka zalajkowało ponad 700 osób. Platformy społecznościowe dają takim treściom widoczność i algorytmiczne pierwszeństwo – rolka ma prawie 200 tys. wyświetleń. Zdecydowanie więcej niż inne rolki Wiernikowskiej.

Prawna pustka

Obecnie obowiązujące w Polsce regulacje prawne nie odnoszą się wprost do zjawiska sharentingu. Przepisy dotyczące naruszenia prywatności dziecka, ujawnienia jego wizerunku, naruszenia dóbr osobistych czy zasad wykonywania władzy rodzicielskiej są rozproszone w kilku aktach prawnych. To oznacza, że przypadki takie jak Wiernikowskiej funkcjonują w prawnej szarej strefie. Eksperci ds. mediów społecznościowych podkreślają, że wykorzystywanie wizerunku dziecka do celów zarobkowych powinno podlegać szczególnym regulacjom, podobnie jak praca dzieci w tradycyjnych mediach czy reklamie.
Tymczasem Francja jako pierwszy kraj świata poważnie zmierza się z tym problemem. W 2023 roku Zgromadzenie Narodowe przegłosowało przepisy, według których sąd rodzinny mógłby nawet pozbawić jednego z rodziców praw opiekuńczych w przypadku rażącego nadużywania prawa do publikacji zdjęć dzieci, szczególnie gdy dzieje się to w celach zarobkowych lub wizerunkowych.
Według badań, wizerunek przeciętnego dziecka we Francji jest udostępniany w sieci 1300 razy przed ukończeniem 13. roku życia. 91 procent rodziców i opiekunów wrzuciło zdjęcie dziecka do sieci, zanim ukończyło ono pięć lat. W Polsce statystyki są niemal identyczne – około 40% rodziców dzieli się w internecie zdjęciami i filmami, na których są dzieci. Rocznie wrzucamy do sieci średnio 72 zdjęcia i 24 filmy ze swoimi pociechami.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement