Advertisement

Świeża wdowa na stos – szokujące, słowiańskie obrzędy sprzed stuleci

29-03-2024
Świeża wdowa na stos – szokujące, słowiańskie obrzędy sprzed stuleci
Wielkanoc kojarzymy z popiołem, święconką i lanym poniedziałkiem. Dawno temu nie było tak miło. Przyglądamy się tradycjom i obrzędom, które (na szczęście) już nie funkcjonują. Ile pozostało w nas słowiańskiej duszy?
Kultura, obrzędy i tradycje słowiańskie pozostają wciąż pewnego rodzaju enigmą, gdyż nie posiadamy zbyt wiele informacji na ich temat z oczywistych powodów. Słowianie byli niepiśmienni do przyjęcia chrześcijaństwa, dlatego głównymi źródłami wiedzy są zapiski z epoki już post-pogańskiej oraz relacje arabskich kupców, podróżujących przez Europę. Niemniej, żadne z dostępnych źródeł nie wyczerpuje tematyki wierzeń naszych przodków na tyle, abyśmy mogli poznać je dogłębnie. Mimo ograniczonej wiedzy można jednak stwierdzić, że niektóre z dzisiejszych tradycji, takich jak przystrajanie choinki czy malowanie jajek, mają korzenie w kulturze pogańskich Słowian.

Dziady, te z Mickiewicza

Koszmar każdego ucznia liceum – opisany przez Adama Mickiewicza obrzęd słowiański – Dziady. Jedno z najważniejszych świąt naszych przodków. Obchodzono je dwa razy do roku. Wiosenne i jesienne, których daty uzależnione były od faz księżyca. Tego dnia dusze przodków miały schodzić na ziemię i nawiedzać wsie i domy żywych członków rodziny. Uważano, że ich przychylność ma wpływ na płodność, urodzaj i zdrowie, dlatego starano się ugościć ich jak najlepiej. Po środku wsi rozstawiano stoły, a na nich misy z jedzeniem i piciem oraz mocnym alkoholem. Często były to kasza, kutia, chleby, jajka, miody i oczywiście wódka. Święto to było dla Słowian również świetną okazją do biesiadowania. Po skończonej uczcie, stołów nie sprzątano. Pozostawiano resztki na noc, aby przybyłe dusze mogły się najeść.
Najważniejszą formą przyjęcia zmarłych dusz podczas Dziadów było ich nakarmienie i napojenie. Posiłki stawiano także na grobach. Tradycyjnie wylewano zawsze kieliszek wódki na ziemię, aby napoić przybyłe na Dziady dusze. Powszechnie rozpalano także ogniska, które miały wskazać zmarłym drogę do domu rodzinnego, jak i dać szansę im się ogrzać. Swoją rolę w Dziadach odgrywali żebracy. Wierzono, że to właśnie oni mają możliwość kontaktu z zaświatami. W drodze na biesiadę obdarowywano ich jedzeniem i piciem, często były to ulubione posiłki zmarłych z rodzin, by zyskać wstawiennictwo ulicznego dziada. Stąd wzięła się nazwa święta.

Jare Święto, dawna Wielkanoc

Jare Święto, przypadało na 21 marca i symbolicznie obchodziło odradzanie się przyrody po okresie zimy. Dla uczczenia tego dnia istniało wiele rytuałów. Niektórzy ubierali słomianą kukłę, Marzannę, w białe szaty oraz koronę z gałęzi głogu, aby następnie prowadzić ją wokół wioski przy dźwiękach grzechotek, a później spalić lub utopić, co miało symbolizować pożegnanie zimy, śmierci i choroby.
Inni zaś zdobili jajka, wyrażając w ten sposób symbol odradzania się życia. Wzory na skorupkach tworzyli, używając do tego roztopionego wosku, a barwnik brązowy lub czerwony uzyskiwali, zanurzając jaja w roztworze z łupinami cebuli lub ochry. Zwyczaj wywodzi się z Persji, gdzie jajka miały właściwości lecznicze i były używane do zdejmowania uroków.

Dziecko – przybysz z zaświatów

Narodziny dziecka w rodzinie, podobnie jak w innych kulturach, było dla dawnych Słowian powodem do stworzenia licznych związanych z nim obrządków. Charakterystycznym było witanie nowo narodzonego członka rodziny, jako powracającą duszę, która niegdyś żyła już na ziemi. W celu uroczystego przywitania nowej duszy, matka chrzestna rozwijała niemowlę z powijaków i nagie kładła na progu lub pod stołem, skąd podejmował je ojciec.
Miało to wydźwięk przyjęcia obcego. Ktoś przybył, a głowa rodziny uznaje go i przyjmuje do rodu. Dla Słowian miało to głęboki sens magiczny. Do nich przywędrowała nieznana dusza i to wprost z zaświatów i prosi o możliwość zamieszkania w rodzinie. Osobą władną takiej zgody udzielić był ojciec. Podnosił nagie dziecko z podłogi i kładł obok lub na napoczętym chlebie na stole. Miało to w przyszłości zapewnić dziecku dostatek. Dodatkowo chleb jako łącznik między ziemią a niebiosami sankcjonował decyzję ojca. Następnie ojciec podejmował ponownie dziecko, kołysał, całował i unosząc, wypowiadał jego imię oraz ogłaszał światu, że jest to jego syn, bądź córka.

Obowiązkowe samobójstwo wdowy

Nasi przodkowie traktowali obietnice składane podczas ślubu dosłownie. Kiedy żona stawała się wdową, znajdowała się w trudnej sytuacji. Miała wybór: mogła popełnić dobrowolne samobójstwo, by udowodnić swoją miłość lub pozostać wdową, dla której mąż wcale nie był tak ważny. Przed spaleniem lub pochówkiem zmarłego przygotowywano dla niego niezbędne rzeczy oraz jego osobiste przedmioty. W zaświatach, podobnie jak i w świecie żywych, taka żona mogła być postrzegana jako istotny element wyposażenia mężczyzny. Jeśli jednak wdowa pochodziła z zamożnej rodziny, miała trzecią opcję. Mogła zostać wymieniona na nałożnicę – niewolnicę zmarłego, której zadaniem było zaspokajanie jego potrzeb w zaświatach. Przed docelowym spaleniem razem ze zmarłym na stosie, musiała być odpowiednio przygotowana. Była upijana, gwałcona przez ośmiu mężczyzn, dźgana przez „Anioła Śmierci” i duszona. Po tym makabrycznym obrządku była gotowa dołączyć do swojego zmarłego „męża” w zaświatach i zostać spalona wraz z nim.

Nowe życie trzeba chronić!

Kolejny obrzęd powitania nowego członka rodziny. Narodziny dziecka były wielkim świętem rodzinnym, lecz miłość nie była jedynym, co czekało niemowlę. Na słowiańskiego potomka czaiły się niebezpieczne demony. By uniknąć ich ingerencji w życie dziecka, stosowano wiele sprawdzonych metod. Przy kołysce zawiązywano czerwone wstążeczki, chroniące przed rzuceniem uroku, pod łóżkiem – ostre narzędzia (by dziecko mogło się obronić), wokół okien ciernie, pokrzywy, sól i czosnek. Jedną z innych, skutecznych metod ochrony było także wspólne udawanie, że niemowlę zmarło.
tekst: Kacper Ryszkowski / Agnieszka Sielańczyk
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement