Po sporym sukcesie „Uciekaj!” (Oscar za najlepszy scenariusz oryginalny) Jordan Peele wraca na ekrany kin z „To My” i choć wciąż utrzymuje się w klimacie horroru niezależnego, reżyser po raz kolejny przykuł uwagę masowej publiczności – szczególnie tej w Stanach.
Początek „To My” wprowadza nas w błogi klimat. Afroamerykańska rodzina zamierza spędzić razem kilka dni w domku na plaży. Wypełniona żartami i bujaniem się w rytm muzyki podróż wygląda jak scena z wielu komedii, które mieliśmy okazję już widzieć w kinie. Wszystko zmienia się, kiedy bohaterów odwiedzają ich sobowtóry. Jordan Peele – tak jak robił to przy okazji „Uciekaj!” – przeplata spokojne i komiczne elementy ze scenami grozy i niepokoju, wywołując u widza stan wręcz przygniatającej nerwowości.
Również tym razem reżyser podszył swój film socjologicznym przesłaniem o nierównościach, chociaż w porównaniu do „Uciekaj!”, zdecydowanie je poszerzył, dotykając nie tylko aspektów rasowych, ale także ekonomicznych, historycznych i psychologicznych.
„To My” pokazuje, że wyobraźnia reżysera wskoczyła na wyższe obroty również w postrzeganiu kina jako sztuki wizualnej, co zwłaszcza w tym gatunku odgrywa sporą rolę. Wprowadził rekwizyty, takie jak czerwone kombinezony, rękawiczki i nożyczki, które zostają w głowie na długo po obejrzeniu filmu. Są tym, czym choćby dla „Lśnienia” były niebieskie sukienki dziewczynek, maszyna do pisania i drzwi.
Peele wygrywa przede wszystkim umiejętnością tworzenia ciekawych i zaskakujących historii. Do tego dochodzi gra aktorska, obok której nie da się przejść obojętnie. Aktorzy dosłownie się rozdwajają, wcielając się w role szczęśliwych członków rodziny oraz ich odczłowieczonych sobowtórów.
Fani kina niepokoju prawdopodobnie wyłapią też w filmie kilka momentów, w których Jordan Peele puszcza do widza oczko, czerpiąc z Gaspara Noe czy Douglasa Cheeka. To, co na pewno będzie dzieliło publikę, to ostatnia scena filmu. Peele'owi trzeba oddać jedno – potrafi zarówno bawić, uczyć, jak i straszyć, a w dodatku zamknąć to wszystko w jednej, sprawnie poprowadzonej historii.