Advertisement

„Gdyby to był Harry Styles...”. Awantura o klip Sama Smitha, czyli homofobia i podwójne standardy

Autor: Monika Kurek
07-02-2023
„Gdyby to był Harry Styles...”. Awantura o klip Sama Smitha, czyli homofobia i podwójne standardy
Teledysk Sama Smitha „I'm Not Here To Make Friends”, promujący krążek „Gloria”, wywołał w sieci niemałe kontrowersje. Problem nie polega jednak na tym, co dzieje się w klipie, lecz na tym, że w 2023 roku podwójne standardy wciąż mają się dobrze.

Seksualność osób queerowych

Sam Smith wysiada ze złotego helikoptera. Ma na sobie spektakularną różową kreację i złote kolczyki. Wkracza do luksusowej willi i zaczyna się impreza.
W kolejnym ujęciu Sam stoi na pianinie, ciskając w ludzi butelkami szampana. Ma na sobie czarną, suknię i wielki, czarny pióropusz. Dalej robi się jeszcze goręcej. Sam wchodzi do pokoju. Ma na sobie kusy gorset ze srebrnymi frędzlami, naklejki na sutki, srebrne majtki i srebrne dodatki: tiarę, kolczyki i rękawiczki. Towarzyszy mu armia tancerzy, ubranych w obcisłe kostiumy z wycięciem w kształcie serca na pupie. Wykonują seksowny układ, a w pewnym momencie zewsząd pryska woda. Sam i tancerze otwierają usta, co budzi skojarzenia z golden shower.
W międzyczasie warto skupić się na tekście. „Nie przyszedłom tutaj, aby zawierać przyjaźnie. Potrzebuję kochanka” – skanduje Sam w refrenie. Dostajemy kolejne przebitki. Sam w złotym kostiumie na żyrandolu, tancerze w skórzanej bieliźnie wijący się na łóżkach. No i grand finale – kolejna zmiana stroju i ostatnia sekwencja taneczna. Na końcu klipu Sam odjeżdża w noc, siedząc na limuzynie. Żegna go tłum. Kurtyna.

O co cały ten szum?

W sieci zawrzało. „Seksualizacja!”, „Wulgarność”, „Okropność” – krzyczały komentarze. Niektórzy krytykowali estetykę teledysku, inni domagali się, aby był on dostępny wyłącznie dla osób, które ukończyły 18 lat. Zaraz, co? Mamy za sobą „I Want to Break Free” Queen, „Dirty” Christiny Aguilery, „Blurred Lines” Robina Thicke'a i Pharrella, „S&M” Rihanny, „Wrecking Ball” Miley Cyrus, „Anacondę” Nicki Minaj, „WAP” Cardi B. i Megan Tee Stallion, „Fade” Kany'ego Westa. Mamy ze sobą wybryki Madonny, która latami przecierała szlaki i przesuwała granicę. Mamy za sobą szaleństwa Lady Gagi w erze krążka „The Fame”. Czy klip do kawałka „I'm Not Here To Make Friends” naprawdę jest aż tak pikantny? Czy obecny styl Sama naprawdę jest aż tak kontrowersyjny?
Odpowiedź brzmi: nie. O co więc chodzi? Sam Smith popełniło największy, niewyobrażalny grzech: podjęło walkę o bycie sobą na oczach świata. A to, jak wiadomo, wkurza konserwatystów i fałszywych sojuszników („Nie mam nic przeciwko osobom LGBT+, ale może mogliby w końcu przestać się tak obnosić?”).
Kolejne pytanie brzmi: dlaczego Sam Smith jest krytykowany za swoje wybory modowe, a Harry Styles nie?

W poszukiwaniu siebie

Sam jest gejem. Gdy Sam miało 10 lat, zrobiło coming out przed przyjaciółmi i rodziną. Powiedziało o tym światu w 2014 roku, po premierze swojego debiutanckiego krążka „In the Lonely Hour”, który opowiadał o miłości do mężczyzny hetero. W tamtym okresie swojego życia Sam uczyło się, jak być „pełnoprawnym gejem”. Czasem zdarzało mu się coś palnąć, a media, jak wiadomo, potrafią być bezwzględne.
W wieku 27 lat poinformowało na swoich profilach w mediach społecznościowych, że identyfikuje się jako osoba niebinarna. Dojście do tego wniosku było długą i wyboistą drogą.
Czasem czuję się bardziej mężczyzną, a czasem kobietą. Największy smutek dopada mnie jednak w trakcie zmiany, ponieważ nie wiem, kim jestem, gdzie jestem i co robię. Nie jestem w stanie zrozumieć tego, co czuję. Później dotarło do mnie, że to przez to, że nie wpasowuje się w żadną kategorię, zdradziło Sam w rozmowie z GQ, dodając, że zastanawiało się nad korektą płci.
Choć bliscy i fani byli bardzo wspierający, Sam spotykało się z homofobią na ulicach rodzinnego Londynu. Zdarzały się zaczepki i obelgi. Kilka razy ktoś próbował Sama... opluć. „Jeżeli zdarza się to mnie, a jestem popularną gwiazdą popu, to wyobraźcie sobie, co muszą czuć queerowe dzieciaki. To takie smutne, że mamy 2023 rok i to wciąż się dzieje. To wyczerpujące” — skomentowało w rozmowie z Zane Lowe dla Apple Music.
Kolejna rzecz jest taka, że Sam wciąż uczy się kochać swoje ciało. Od lat opowiada w wywiadach o swojej walce z nadwagą. „Od kiedy byłom młody, jedzenie miało nade mną kontrolę. Jadłom, gdy coś poszło nie tak w szkole. Jadłom, gdy moja muzyka nie osiągała takich wyników, na jakie liczyłom. Jadłom, gdy czułom się samotny” — powiedziało Sam podczas wizyty w „60 Minutes Australia” w 2018 roku.
Kiedy kręciłom moje pierwsze klipy, nie byłom zadowolony z tego, jak wyglądam, więc próbowałom kontrolować kamerę. Miałom obsesję. Ciągle patrzyłom w lustro, dotykałom swojej talii, ważyłom się. Teraz w końcu dotarłom do miejsca, w którym pokochałem swoje rozstępy i po prostu cieszę się swoim ciałem, oceniło Sam w rozmowie z Sarah Jessicą Parker dla „V Magazine” z 2018 roku.
Dziś Sam Smith jest po premierze swojego czwartego krążka studyjnego „Gloria”, który wypełniony jest tanecznymi bangerami, a także refleksjami na temat miłości i samoakceptacji. Nową erę otworzył elektryzujący numer „Unholy” z Kim Petras, który błyskawicznie stał się jednym z największych hitów zeszłego roku. Ostatnio zgarnął Grammy, dzięki czemu Kim Petras stała się pierwszą otwarcie transpłciową artystką, która otrzymała nagrodę.
Nowa era upływa Samowi pod znakiem eksperymentów modowych oraz... miłości do samego siebie. Doskonale widać to po klipach do „Unholy”, „Gimme” czy właśnie „I'm Not Here To Make Friends”.
Funkcjonowanie w tym biznesie wiąże się z pytaniem: »Jak powinna wyglądać gwiazda pop?«. Kiedy miałem 25 lat, wracałom z trasy i byłom wykończony. Ciągle skupiałom się na tym, jak wyglądają inni. Zawsze, gdy szedłom na basen, czułom niepewność. Zmuszałom się, żeby zdjąć koszulkę. Teraz wiem, że było warto. To, co czuję teraz, to przeciwieństwo dysmorfofobii. Wyglądam wspaniale. W końcu mogę się opalać. Opalam się w miejscach, w których nigdy wcześniej się nie opalałom, wyznało Sam w wywiadzie dla „The Sunday Times”.
Niektórzy komentujący zwracają uwagę, że istnieje wiele podobieństw pomiędzy stylem Sama Smitha i Harry'ego Stylesa. Oboje eksperymentują z ubiorem i lekceważą normy płciowe. Styles nigdy jednoznacznie nie wypowiedział się na temat swojej orientacji seksualnej, lecz dotychczas publicznie umawiał się wyłącznie z kobietami. Muzyk nigdy nie był hejtowany za swoje wybory modowe. Obrywało mu się tylko i wyłącznie za querbaiting. A czym jest queebaiting? To technika marketingowa polegają na sugerowaniu, że dana gwiazda należy do społeczności LGBT+ bez ostatecznego potwierdzenia tego.
Spójrzmy prawdzie w oczy: wiele osób wciąż ma problem z seksualnością osób queerowych. A zwłaszcza takich, które wychodzą poza utarte standardy. Zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu — korzenie hejtu na Sama Smitha tkwią w homofobii, queerfobii i fatfobii. I to jest coś, o czym powinniśmy rozmawiać, bo, hej!, osoby queerowe mają prawo do widzialności.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement