Advertisement

„Holy Spider” – potwór o wielu twarzach [RECENZJA]

Autor: Agnieszka Sielańczyk
01-03-2023
„Holy Spider” – potwór o wielu twarzach [RECENZJA]
„Holy Spider” to fabularyzowany dramat kryminalny oparty na prawdziwej historii irańskiego robotnika budowlanego Saeeda Hanaei, nazywanego w prasie „Spider Killer”, który w 2001 roku został aresztowany za zamordowanie 16 osób świadczących usługi seksualne w północno-wschodnim mieście Meszhed w Iranie.
W „Holy Spider” martwe kobiety nie mają nazwisk. Są kolejnym ciałem znalezionym na ulicach świętego miasta, o które nikt nie zapyta. Zdawkowa historia rodziny jednej z nich, w zasadzie pogłębia tylko ich anonimowość i nieprzydatność społeczną. Jednak z każdą kolejną ofiarą reżyser rzuca fragment światła na prawa kobiet i ich rolę w irańskim społeczeństwie. Akcję napędza znakomita kreacja dwójki głównych bohaterów – Mehdiego Bajestaniego jako mordercy i Zar Amir Ebrahimi, filmowej Rahimi, dziennikarki śledczej relacjonującej sprawę.
To napięty, klimatyczny film z tak mocnymi obrazami przemocy, że część widowni przesłaniała oczy. I faktycznie – w sposobie filmowania scen morderstw można doszukać się lubieżności. Kamera zachłannie zbliża zniekształcone, okaleczone twarze umierających prostytutek. Fakt, że jedynym pogłębionym rysem kobiecej postaci jest wyłącznie osoba wyzwolonej dziennikarki z dużego miasta, mimowolnie zdaje się wspierać pogląd, że życie pewnych kobiet jest tu więcej warte niż innych.
Wyrywki z ponurej egzystencji pracownic seksualnych są poruszające, jednak całość trzyma się raczej hollywoodzkiego scenariusza, skupionego na zabójcy. Tytułowy potwór to w „Holy Spider” nie tylko seryjny zabójca kobiet, ale w szerszym kontekście cały problem mizoginii we współczesnym Iranie i nie tylko.
Saeeda Hanaei, weteran wojny iracko-irańskiej, to postać mało skomplikowana – radykalny szyita, wierny bogu, rodzinie i zasadom lokalnego imama, jest coraz bardziej sfrustrowany faktem, że służy sprawie w sposób niewystarczający. Nie jest ani bohaterem, ani męczennikiem. Ostatecznie znajduje ujście dla narastającej pogardy wobec siebie, wykonując „świętą misję” oczyszczenia miasta z nieczystych kobiet. „To dla Imama Rezy”, powtarza w sądzie.
Poruszająca jest fala protestów zwolenników działań Saeeda Hanaei, którzy gratulują jego żonie i wykrzykują słowa uznania pod budynkiem, w którym toczy się przeciwko niemu proces. Warto dodać, że ostatecznie Hanaei istotnie stał się ludowym bohaterem religijnej prawicy.
Wiele jest tu symboli – począwszy od chust mordowanych kobiet, które Pająk wiąże w podwójny supeł, wykonując fatwę na „upadłych”, po scenę w celi więziennej, w trakcie której Hanaei zostaje oczyszczony deszczem, który w islamie stanowi boże błogosławieństwo.
Minusem filmu może być dla amatorów thrillerów kryminalnych postać fikcyjnej dziennikarki śledczej, która ryzykując własne życie i stając w walce z całym patriarchalnym systemem szybko i sprawnie doprowadza do ujęcia sprawcy. Jest mocno uproszczona i osobom wychowanym na „Siedem” czy „Zodiaku” sytuacja wyda się po prostu naiwna. Całość stanowi jednak obraz ciekawy, wielowymiarowy i pięknie sfilmowany.
Zdjęcia do „Holy Spider” były realizowane w Jordanii. Władze Iranu nie wydałyby pozwolenia na realizację kontrowersyjnego ich zdaniem projektu w świętym mieście Meszhed. Reperkusje ze strony irańskiego reżimu dosięgnęły zresztą twórców filmu tuż po canneńskiej premierze. Mieszkającym na co dzień w Iranie osobom zaangażowanym w projekt grożono ciężkimi konsekwencjami. Zar Amir Ebrahimi otrzymała dziesiątki pogróżek w związku z jej udziałem w projekcie. Ali Abbasi, twórca filmu, mówił w rozmowie dla portalu Cineuropa:
„Mój montażysta otrzymał nakaz sądowy i nie wrócił już do Iranu. Jeden z moich asystentów był przesłuchiwany. (...) Kiedy nie dostaliśmy pozwolenia na kręcenie w Iranie, próbowaliśmy w Turcji, ale po naciskach Iranu Turcy nam odmówili. Władze skontaktowały się z nami, prosząc o obejrzenie filmu, »żeby uniknąć ewentualnych konsekwencji«. Zaproponowałem przyjazd do Niemiec i obejrzenie filmu tam. »To skomplikowane«, odpowiedzieli."
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement