Justin Bieber nie musi wydawać żadnej muzyki by zrobić w okół siebie mnóstwo szumu. Ledwo w zeszłym tygodniu kanadyjski gwiazdor ogłosił zawieszenie swojej kariery by skupić się na sprawach rodzinnych.
Nie minął tydzień, a wokalista wywołał dużą większą burzę. Tym razem jednak zamiast głosów wsparcia, w jego stronę powędrowały słowa krytyki, z którą w dodatku nie poradził sobie zbyt zgrabnie.
1 kwietnia Bieber zamieścił na swoim Instagramie zdjęcie z badania USG, które miało być dowodem na to, że razem z Hailey Baldwin, którą poślubił w zeszłym roku spodziewają się pierwszego dziecka.
Piosenkarz szedł w zaparte w następnym poście za sprawąfotografii przedstawiającej Hailey podczas badania. Tysiące komentarzy i wiadomości z gratulacjami okazały się jednak przedwczesne. Bieber przyznał się w końcu, że to oczywiście prima aprilisowy psikus.
Części internautów mocno nie spodobało się to zachowanie, co demonstrowali w komentarzach takich jak ten:
"Mam nadzieję, że ani Ty ani Hailey nigdy nie będziecie musieli mierzyć się z bezpłodnością lub stratą nienarodzonego dziecka. Jeśli mielibyście takie doświadczenia za sobą, takie żarty by was nie śmieszyły"
Inni komentujący powoływali się z kolei na "potworne uczucie jakim jest patrzenie na kolejne negatywne wyniki testów ciążowych".
Ciężko powiedzieć, że Bieber przyjął krytykę z pokorą.
W oświadczeniu na Instagramie napisał między innymi:
"Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą obrażeni lub tacy, którzy nie znają się na żartach. Jestem pranksterem, a to było Prima Aprilis. Nie chciałem jednak być nieczuły w stosunku do ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci"
Gwiazdor przeprosił ostatecznie tych, którzy poczuli się urażeni, ale porównał także całe zajście do sytuacji, w której wysmarował swoją młodszą siostrę tortem, który chciała zjeść.