To była intensywna przygoda. Każdy odcinek wywoływał burzliwą dyskusję w internecie oraz wysyp memów. Poniedziałkowe zrywanie się o świecie, 24-godzinna ochrona antyspoilerowa, emocje godne spraw najważniejszych. "Gra o tron" to coś więcej niż "cycki i smoki". Przedostatni odcinek serialu osiągnął zawrotną oglądalność - "The Bells" obejrzało prawie 19 milionów widzów. Chociaż 8. sezon spotkał się z dużym sceptycyzmem (czego dowodem petycja o remake, która zebrała ponad milion podpisów), zakończyła się pewna era. Po internecie krąży ciekawa teoria, według której niechęć do ostatniego sezonu jest produktem emocji związanych z końcem dystrybucji serialu. Dorastaliśmy wraz z bohaterami i dzisiejsze rozstanie nie należy do łatwych. Słodko-gorzkie zakończenie jest zakończeniem na które zasługują mieszkańcy Westeros. Ciężko jednak stwierdzić, czy jest to rozwiązanie, na które zasłużyliśmy my - widzowie.
Warto przypomnieć początek konfliktu o Żelazny Tron. Robert Baratheron zajął Żelazny Tron po wygranej z wojskami Szalonego Króla (Aerys Targaryen), ojca Deanerys, Viserysa oraz... Rhaegara. Szalonego Króla zabił Jaime Lannister, zyskując przydomek Królobójcy. Przyczyną walk między Robertem a Aerysem było porwanie Lyanny Stark przez Rhaegara. Jak się okazało po wielu latach, młodzi pobrali się z miłości, a całe przedsięwzięcie ukartowali razem. Mało tego, mają nawet syna - Aegona, którym jest Jon Snow. Podczas rebelii Roberta, Rhaegar zginął z ręki Baratheona. Przez nienawiść Roberta do Targaryenów Ned Stark przygarnął Jona i przedstawił go jako swojego bękarta. Deanerys i Viserys zostali przeszmuglowani za granicę, gdzie przyszła Smocza Królowa zaczęła snuć marzenia o tronie.
Tak naprawdę jednak zaczęło się od Littlefingera, który rozgoryczony nieodwzajemnionym uczuciem Catelyn Stark, uwiódł jej siostrę, Lysę. Littlefinger i Lysa razem otruli jej męża, Jona, a następnie wysłali list do Catelyn, zrzucając winę na Lannisterów. Jon był prawą ręką Roberta Baratherona, poślubionego Cersei Lannister. Jego śmierć doprowadziła do sprowadzenia Neda Starka - męża Catelyn, do Królewskiej Przystani oraz przejęcia roli Namiestnika. Podczas śledztwa Ned Stark dowiedział się o kazirodczym związku Cersei Lannister z bratem Jaimem. Syn Catelyn, Bran, przyłapał rodzeństwo podczas stosunku, a Jaime wypchnął go z wieży. W efekcie Bran zapadł w śpiączkę, a oskarżenia spadły na Tyriona, brata Cersei i Jaimiego. W zemście, Catelyn Stark uwięziła Tyriona za domniemane targnięcie na życie jej dziecka. W międzyczasie Cersei pozbyła się swojego męża, Roberta, a na Żelaznym Tronie zasiadł jej syn, Joffrey. Poskutkowało to egzekucją Neda Starka, co dało początek oficjalnej wojnie między Lannisterami oraz Północą. Pogłoski o tym, że Joffrey jest dzieckiem Cersei i Jaimiego spowodowały roszczenia do tronu ze strony braci Roberta (Stannisa i Renly'ego), Robba Starka i Balona Greyjoy'a.
Od śmierci Roberta Bartheona Żelazny Tron należał do Lannisterów. Cersei znalazła się najbliżej utraty władzy, gdy intryga przeciwko Margeary Tyrell obróciła się przeciw niej samej. Szybko jednak znalazła na to sposób i wysadziła Sept. Zajęta Królewską Przystanią, zlekceważyła wrogów zewnętrznych, czyli nadchodząca Daenerys. Królowa Smoków zyskała wielu przyjaciół i systematycznie zbliżała się do Siedmiu Królestw. Ostateczne starcie między Dany i Cersei opóźniła armia Nieumarłych.
Pokonanie Nocnego Króla umożliwiło Daenerys wyruszenie do Królewskiej Przystani. Prawo Snowa do Żelaznego Tronu stało się kością niezgody między kochankami, a ich historia przekształciła się w kolejną tragiczną historię w serialu. Po egzekucji Missandei na rozkaz Cersei Lannister, Królowa Smoków wydawała się zmierzać w objęcia przepowiadanego jej szaleństwa. Varys, który przewidział nadchodzące kłopoty, został stracony za zdradę. Ogar zginął w bratobójczej walce z Górą, a Cersei i Jaimiego spotkała szekspirowska śmierć pod gruzami zamku. Starcie ze Złotą Kompanią i siłami Cersei mogłoby się skończyć inaczej, lecz Daenerys - pomimo kapitulacji - wyrżnęła całą tamtejszą ludność.
Cersei zginęła w zgodzie ze swoją zasadą, którą podzieliła się z Nedem Starkiem w 1. sezonie ("Gry grasz w grę o tron, wygrywasz albo giniesz. Nie ma nic pomiędzy"). Poświęciła swoje życie na pogoń za władzą. Również Smoczą Królową zaślepiła pod koniec władza... Zginęła z ręki ukochanego oraz prawowitego władcy Tronu, Jona Snowa. "I'd die lookin' up at your face" - śpiewa SZA w piosence "Power is Power", będącej częścią oficjalnego soundtracku. Tak właśnie się stało. Jona wygnano na Czarny Mur, a Sansa została Królową niepodległej Północy.
A co z Żelaznym Tronem? Stopił się pod ogniem Drogona, pogrążonego w rozpaczy po śmierci swojej matki. Władzę nad Królestwami objął... Bran. Historia zatoczyła koło i zakończyła się klamrą. Jon wrócił na mur, a Starków spotkał tzw. "happy end". Komentarze w sieci są sceptyczne: "Zmarnowaliśmy 8 lat na coś takiego?" - padają pytania. Po licznych intrygach i kontrowersyjnych zagrywkach, oczekiwania wobec finału były ogromne. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że koniec jest dość płaski. Czy tytułowa gra była warta świeczki? Większość bohaterów zginęła w imię mitycznego tronu. "Gra o tron" jest metaforą ludzkich słabostek, pragnień oraz grzechów. Zwycięska mowa Daenerys wielu skojarzyła się z Hitlerem. Same zmagania o Żelazny Tron i zakulisowe intrygi Littlefingera oraz Varysa przywodzą na myśl historię Polski, Wielkiej Brytanii czy Francji.
A czy zwróciliście uwagę na propozycję Sama dotycząca pozwolenia ludowi na samodzielny wybór władcy? Rada wyśmiała pomysł i podjęła dalszą dyskusję. Sam mówił o demokracji. To taki smaczek dla wszystkich uważnych widzów, których wśród fanów "Gry o tron" nie brakuje. Najważniejsze pytanie brzmi inaczej... Co będziemy oglądać dalej?