Prezes PiS podkreśla, że od Polski oczekuje się zbyt wiele w kwestii praw osób LGBT.
„To, czego się od nas wymaga, to nie jest tolerancja, bo w Polsce tolerancja jest pełna, są przecież kluby, wszyscy o tym wiecie”, powiedział, aby po chwili dodać:
„Pewnie i tu, w tym świętym mieście też są”. Jarosław Kaczyński myśli najwyraźniej, że funkcjonowanie klubów LGBT jest wystarczającym krokiem milowym w kwestii dość wątpliwej jego troski o prawa mniejszości seksualnych.
„Ideologiczne szaleństwo według Kaczyńskiego”
Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Myszkowie, podobnie jak podczas większości tego rodzaju zgromadzeń poruszył temat społeczności LGBT w tym osób transpłciowych, które są na tapecie u Prezesa już od dobrych kilku lat. Stwierdził, że przyszła wygrana PiS będzie stanowić część procesu europejskiego, który się już w Polsce zaczął i doprowadzi do zaprzestania ideologicznego szaleństwa, które jest lobbowane przez Unię Europejską.
„To szaleństwo odnoszące się do obyczajów, relacji między kobietami i mężczyznami, a dokładnie do twierdzenia, że tak naprawdę ani kobiet, ani mężczyzn nie ma”, stwierdził Kaczyński.
Prezes PiS podkreślił, że zanim obecna partia rządząca doszła do władzy wolność obywatelska była całkowicie ograniczona.
„Pan o imieniu Donald" zwraca uwagę na sprawy takie jak kwestie życia rodzinnego, ale jakie? Aborcji albo związane z możliwością zmiany płci, ale nie zmiany poprzez zabiegi lekarskie, operacyjne, bo to jest czasem potrzebne, gdy ludzie mają jakieś wady psychiczne, albo nawet fizyczne. Tzw. obojnactwo, tym ludziom oczywiście trzeba pomóc, ale chodzi o zmianę płci na zasadzie decyzji. Na przykład że od za dwadzieścia siódma pan marszałek ma na imię Zofia”- stwierdził Jarosław Kaczyński.
Narracja o „wadach psychicznych” jakie według Kaczyńskiego posiadają osoby transpłciowe jedynie jeszcze bardziej uwypukla jego negatywny, przypominający pseudonaukową praktykę terapii konwersyjnych, stosunek do wszelkich mniejszości.
Pan Prezes wygwizdany
Wystąpienie Kaczyńskiego, co nie jest już nowością, spotkało się z ostrą reakcją tłumu protestującego pod lokalami, w których miał swoje wiece. Hasła „Będziesz siedział”, „Złodzieje” i mniej cenzuralne okrzyki doprowadziły do licznych aresztowań protestujących korzystających z obywatelskiego prawa do demonstrowania swoich poglądów (art. 57 Konstytucji RP).
Konsekwencje słów Kaczyńskiego
Do słów, które padły podczas spotkań w Częstochowie i Myszkowie odniósł się w porannej rozmowie Gazeta.pl Krzysztof Śmiszek:
„To jest jakiś bełkot Jarosława Kaczyńskiego”, stwierdził.
Śmiszek zauważa, że prezes PiS „wyciąga jak królika z kapelusza kolejnego wroga, tym razem są to osoby LGBT i transpłciowe. Próbuje od nieszczęścia tej grupy społecznej odcinać polityczne kupony".
„Za słowami idą czyny. Niedawny, okropny przykład z Bratysławy pokazuje, że słowa polityków skończyły się śmiercią dwóch osób. Niektórzy biorą na serio tego typu słowa, podkreślił polityk.
Tekst: Michalina Szczęsna