Do 1985 roku w Hiszpanii obowiązywał całkowity zakaz aborcji. Od tego czasu wszystko zaczęło się zmieniać i obecnie jest ona możliwa na życzenie kobiety w pierwszych 14 tygodniach, a jeśli zagraża życiu matki lub płodu - także do 22 tygodnia. Najnowsza ustawa rozpoczęła procedurę parlamentarną, a po uchwaleniu nowelizacji w sprawie zdrowia seksualnego i dobrowolnego przerywania ciąży przez Kongres Deputowanych, projekt zostanie skierowany do Senatu w celu zatwierdzenia. Parlamentarna większość to większość Sancheza, która chce, by ustawa weszła w życie do końca 2023 roku, czyli jeszcze przed zakończeniem kadencji rządu.
Ustawa mówi, że aborcja ma być zagwarantowana przez hiszpańską publiczną ochronę zdrowia. Ponadto kobieta decydująca się na usunięcie ciąży będzie miała dostęp do specjalistycznego wsparcia psychologicznego oraz dni wolnych od pracy. Oprócz tego, ciekawą nowością będzie nałożenie na apteki oraz wszystkie ośrodki zdrowia obowiązku posiadania tabletek postkoitalnych, tzw. tabletek „dzień po”. Obecnie są one dostępne bez recepty w cenie 20 euro. Aptekarze nie będą mogli argumentować odmowy sprzedaży, chociażby „brakiem w magazynie”, ponieważ trzeba będzie liczyć się z ogromnymi karami. Mogą one wynosić od 90 tyś., aż do 1 mln euro. Farmaceuta musi mieć zawsze „zapas odpowiedni do zapotrzebowania”. Prawicowy „La Razon” nazywa to działanie „polowaniem na czarownice”.
Rząd Sancheza pragnie również rozwinąć i ulepszyć szkolną edukację seksualną, ponieważ uważa to za niezwykle istotną kwestię w rozwoju młodych ludzi. Minister ds. równości Irene Montero podkreśla, że edukacja ta powinna być obowiązkowa.
„Dogłębnie przekształcamy politykę państwa, tworzymy architekturę feministyczną w kierunku innej kultury seksualnej, opartej na wolności seksualnej wszystkich kobiet”, wyjaśniła Montero.