Advertisement

Łempicka w San Francisco – wystawa ujawniła nieznane informacje o artystce

07-12-2024
Łempicka w San Francisco – wystawa ujawniła nieznane informacje o artystce
Hurwitz, Łempitzky, de Lempicka, Kuffner – pod tymi nazwiskami ukrywała się enigmatyczna ikona art deco. Obecnie wystawa jej prac odbywa się w muzeum de Younga w Kalifornii. Prezentowanych jest ponad 120 dzieł.

Najpierw była córka

Prowodyrem wystawy w San Francisco był rysunek powstały w 1937 roku; przedstawia on jedyną córkę Tamary Łempickiej - Kizette (a właściwie to Marię Krystynę) de Lempicka-Foxhall. Amerykańskie muzeum nabyło pracę 3 lata temu - od tamtej pory kuratorzy pochylali się nad pierwszą retrospektywną wystawą polskiej awangardzistki w USA. Pieczę nad kolekcją sprawowała Gioia Mori – uczennica Łempickiej; a także Furio Rinaldi – włoski historyk sztuki.

Przyszedł czas na wnuczki

Ściśle współpracowaliśmy z wnuczką i prawnuczką Łempickiej, które podzieliły się z nami archiwalnymi fotografiami i dokumentami, mówił Rinaldi.
Zaangażowanie krewnych zaowocowało odkryciem nazwiska rodowego i roku, w którym artystka przyszła na świat. Wskutek mnogich kłamstw odnośnie wieku (Łempicka lubiła się odmładzać), data urodzenia nigdy nie była znana. Według najnowszych odkryć, malarka urodziła się w 1894 roku.

„Przynależeć dwa razy nie można”...ale cztery już tak.

Wystawa podzielona jest na cztery segmenty – każdy z nich odpowiada jednemu nazwisku, z którego w danym okresie życia, korzystała portrecistka. Nazwiska reprezentują tożsamości, które przybierała Łempicka i nienagannie obrazują problemy, z którymi borykała się w różnorodnych okolicznościach. Podróż po karierze malarki rozpoczynamy od nazwiska rodowego: Tamara Rozalia Hurwitz; nigdy jednak nie podpisywała swoich obrazów w taki sposób, z obawy przed antysemityzmem początków XX wieku we wschodniej Europie.
Przenosimy się do Paryża, szalone lata dwudzieste, a na skończonym płótnie gości podpis – Monsieur Łempitzky; podawała się za mężczyznę, aby jej prace traktowane były z większym, należytym poważaniem. Następnie, ku podkreśleniu swojej arystokratyczności, do nazwiska po pierwszym mężu dodała przedrostek „de”, w ten oto sposób, nastała Tamara de Łempicka. W ostatnim segmencie, jaki przygotowano w San Francisco, Polka przedstawiona jest jako baronowa Kuffner - pseudonim ten otrzymała po zaślubinach w 1934 z baronem Kuffnera, drugim mężem, z którym w 1939 roku w marcu, uciekając przed wojną, wyjedzie do Nowego Jorku.
Hollywood i amerykańska prasa ochrzciły ją baronową z pędzlem. Jej kobiecość, która manifestowała się przez szminkowość, a raczej nadszminkowość nie zapewniły jej aprobaty wśród bohemy z USA, do czego nie była przyzwyczajona. Smutek, który zasiała w niej emigracja tłumaczyła cytując Balzaca: „Przynależeć dwa razy nie można”, ale jej cztery tożsamości, które mamy szansę przestudiować w muzeum de Younga, zdawały się jej nie przeszkadzać.

Zmierzając na południe

Po zakończeniu wystawy w Kalifornii, będzie ona przeniesiona do Muzeum Sztuk Pięknych w Houston, Texas; artystka mieszkała tam przez kilka lat, zanim wyprowadziła się do Meksyku, gdzie zmarła w 1980 roku. Przeżywszy całe życie w towarzystwie absolutnej ekstrawagancji, nie mogła od nas odejść w jakkolwiek tuzinkowy sposób. Na życzenie Tamary, jej córka Kizette, wynajęła helikopter i rozpyliła prochy matki nad wulkanem Popocatépetl znajdującym się na Wyżynie Meksykańskiej.
Otwarcie wystawy odbyło się 12 października, a zwiedzać ją będzie można do 9 lutego 2025 roku.
tekst: Zuzanna Zalejasz
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement