Dla fanów „Substancji” i nie tylko
Body horror, czyli podgatunek horroru opierający się na pokazywaniu deformacji ciała, przeżywa swoje pięć minut za sprawą głośnej „Substancji” w reżyserii Coralie Fargeat z Demi Moore oraz Margaret Qualley. To satyra na standardy piękna; bezlitosne spojrzenie na obsesję społeczeństwa na punkcie młodości oraz wyglądu. Choć jest szalenie absurdalna, kobiety przeglądają się w niej jak w lustrze.
„Substancja” nieźle namieszała. Dostała nagrodę za najlepszy scenariusz w Cannes, przyniosła Demi Moore kilka branżowych nagród i uznanie ze strony krytyków, wywołała szereg dyskusji i rozkochała w sobie Gen Z dzięki pulsującej muzyce i odważnej estetyce. Otrzymała pięć nominacji do Oscara, ale wygrała tylko jednego – za charakteryzację. Wielka szkoda, bo ta wygrana mogłaby przebić szklany sufit dla horroru, który od lat jest traktowany przez Akademię lekceważąco.
Jak daleko posuniesz się, aby wyglądać pięknie?
Jeżeli podobała wam się „Substancja”, to koniecznie musicie zobaczyć „Brzydką siostrę” w reżyserii Emilie Blichfeldt. Akcja przenosi nas do czasów dawnych, do baśniowego królestwa za kilkoma górami i kilkoma lasami. To właśnie tam czarne chmury pojawiają się nad dwiema rodzinami, okrutnie splatając ich los. Szansę na odmianę pechowego losu może przynieść bal u przystojnego księcia, który szuka ukochanej. Główna bohaterka, Elvira, jest gotowa zrobić wszystko, aby pokonać swoją przyrodnią siostrę Agnes i przyciągnąć uwagę następcy tronu. W tym celu musi nieco poprawić swój wygląd, a w wysiłkach entuzjastycznie wspiera ją matka. Elvira wie, czego chce. Chce być piękna, podziwiana i kochana. Spełnienie tego marzenia może jednak kosztować ją… cóż, wszystko.
Główna bohaterka (w tej roli świetna Lea Myren) przechodzi spektakularną przemianę z nieśmiałej, rozmarzonej dziewczynki w bezwzględną i zdeterminowaną, ale również nieco zdesperowaną, młodą kobietę. „Brzydka siostra” zręcznie balansuje pomiędzy komedią i horrorem, zachowując przy tym ogromną samoświadomość. Film wyrywa z widzów równie wiele chichotów, co odgłosów obrzydzenia. Podczas mojego seansu, wypełnionego zresztą po brzegi, widzom zdarzało się zakrywać oczy. Zdarzały się również komentarze: „Daj znać, jak ta scena się skończy”. Podczas jednej z takich scen ktoś donośnie się wysmarkał, co znacznie rozluźniło atmosferę i wywołało falę nerwowego śmiechu. Bo, nie przesadzając, momentami bywa naprawdę obrzydliwie. Tak jak wspomniałam, wszystko toczy się w czasach dawnych, a więc bohaterka nie ma do dyspozycji dzisiejszej technologii. Wyobraźcie więc sobie, jak może wyglądać procedura nastawiania nosa czy aplikacji sztucznej rzęs… Tak, właśnie tak.
Jest to bardzo przyzwoity debiut, który sprawdza się w swojej konwencji i nie popada w przesadne moralizatorstwo. Duże wrażenie zrobiło na mnie zwłaszcza wykorzystanie postaci drugoplanowych, które często w tego typu historiach są stereotypowe i pełnią rolę tła. Cóż, nie tym razem – w „Brzydkiej siostrze” każda z tych postaci pełni jakąś funkcję. Od matki po księcia! Bardzo ciekawa byłam zakończenia, muszę przyznać jednak, że liczyłam na jakiś większy twist. W ogólnym rozrachunku jednak „Brzydka siostra” daje radę, serwując widzowi cały kalejdoskop różnorakich emocji. To błyskotliwa przypowieść o tym, że nie wszystko złoto, co się świeci i że nie wszystko warte jest swojej ceny. Nawet jeśli wydaje nam się, że nas stać.
Polscy twórcy i polskie lokalizacje
Jak podaje Polski Instytut Sztuki Filmowej, za produkcję odpowiadają Maria Ekerhovd- Mer Film (Norwegia), Mariusz Włodarski – Lava Films (Polska), Lizette Jonjic – Zentropa (Szwecja) oraz Theis Nørgaard – Motor (Dania). W film zaangażowani byli również polscy twórcy: Mariusz Włodarski (koproducent), Klaudia Klimka-Bartczak (scenograf), Luiza Skrzek (kierownictwo produkcji), Daniela Komędera (choreografia) i Marzena Wojciechowska (kostiumy).
W rolach drugoplanowych wystąpiły polskie gwiazdy Katarzyna Herman oraz Agnieszka Żulewska. Całość zdjęć do filmu powstała na terytorium Polski m.in. na terenie Zamku w Gołuchowie, Akademii Muzycznej w Łodzi czy Klasztorze Cystersów w Lubiążu.
fot. Łukasz Bąk, mat. pras. Best Film