Advertisement

Netflix wypuścił jeden z najlepszych seriali roku. Mrozi krew w żyłach

Autor: Monika Kurek
20-03-2025
Netflix wypuścił jeden z najlepszych seriali roku. Mrozi krew w żyłach
W dobie mediów społecznościowych i platform streamingowych trudno jest przewidzieć sukces danej produkcji. Wystarczy spojrzeć na takie tytuły jak „Dom z papieru”, „Squid Game”, „Reniferek” czy „Dark”.
W marcu premierę na Netflixie miałyfilm sci-fi „The Electric State” z Millie Bobby Brown i Chrisem Prattem, a także serial „Tylko jedno spojrzenie” na podstawie książki Harlana Cobena, ale największe emocje budzi niepozorny brytyjski miniserial „Dojrzewanie”. W ciągu tygodnia od premiery wygenerował 24 mln wyświetleń i był oglądany łącznie przez ponad 90 mln godzin. Stał się absolutnym viralem w sieci oraz podbił serca krytyków, gromadząc 98 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes.

Nie kto, ale dlaczego

Pierwszy odcinek zaczyna się z wysokiego C. Trafiamy w sam środek akcji policyjnej; funkcjonariusze przygotowują się do tego, aby wejść do mieszkania i zatrzymać osobę podejrzaną o zabójstwo. Ich przybycie wywołuje przerażenie i popłoch wśród rodziny. Cel udaje im się zlokalizować dopiero na górze. Wówczas oskarżonym okazuje się… przerażony 13-latek.
Wstrząśnięci rodzice Jamiego Millera nalegają, że musiało dojść do pomyłki. Odpowiedzi nie nadchodzą zbyt szybko. Towarzyszymy Jamiego w drodze na komisariat, przechodzimy z nim przez wszystkie procedury. W końcu zaczyna się przesłuchanie i dowiadujemy się, że chodzi o zabójstwo koleżanki ze szkoły. Czy Jamie rzeczywiście ją zabił? Jego rodzina, terapeutka i policyjny detektyw usiłują odkryć, co naprawdę się stało.
W tym serialu nie chodzi o to, kto zabił, ale dlaczego. Naturalnym odruchem jest racjonalizacja. Winę mogą ponosić na przykład rodzice. A może to z chłopcem jest coś nie tak? Czy wykazywał od wczesnych lat psychopatyczne odruchy? Gdzie szukać błędu, który doprowadził do tak tragicznych wydarzeń? „Dojrzewanie” obiera niespodziewany kierunek, rzadko widziany w mainstreamowych produkcjach. Kolejne puzzle malują przerażający obraz wpływu internetu oraz mediów społecznościowych na młode umysły.

Musimy porozmawiać o mężczyznach

Współczesna młodzież dużo szybciej trafia do internetu, gdzie jest narażona na zalew treści, których do końca nie rozumie. Tutaj nie ma filtrów, a rodzice często nie zdają sobie sprawy z nawet połowy zagrożeń czyhających w sieci. „Dojrzewanie” bierze na warsztat trudne, niewygodne tematy – toksyczna męskość, mizoginia, radykalizacja i przemoc. To o tym, jak treści zatruwają młode umysły. To o przytłaczającej presji wpisania się w stereotypowe role, które przypisuje nam społeczeństwo. To o tym, jak coraz większą popularność zdobywają prawicowe treści. To o tym, że postaci pokroju Andrew Tate’a mają rzeczywisty wpływ na ludzkie życie. To o dorastaniu w dobie internetu i emocjach, z którymi młodzi nie umieją sobie poradzić.
Kiedy myślę o „Dojrzewaniu”, to myślę sobie: mały wielki dramat. Każdy odcinek nakręcony jest w jednym ujęciu, a gęsta i duszna atmosfera trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Tym bardziej imponujący jest więc występ Owena Coopera, dla którego rola Jamiego Millera jest debiutem aktorskim. Jego doskonały kunszt aktorski widać zwłaszcza w trzecim odcinku, gdy raz jest przestraszonym chłopaczkiem, a raz sfrustrowanym i wściekłym młodym mężczyzną. Aż trudno uwierzyć, że w momencie kręcenia Cooper miał zaledwie 14 lat! Gdy „Dojrzewanie” było jeszcze post-produkcji, „Variety” informowało, że Cooper wcieli się w młodego Heathcliffa w „Wichrowych wzgórzach” Emerald Fennell („Obiecująca. Młoda. Kobieta”, „Saltburn”). Dorosłe wersje Heathcliffe’a i Cathy grają Jacob Elordi oraz Margot Robbie. Po takim starcie Coopera niewątpliwie czeka spektakularna przyszłość w branży filmowej.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement