Chamskie zaczepki na ulicach to niestety norma na całym świecie, również w Polsce. Wielu mężczyzn na widok nieznanych kobiet (w drugą stronę zdarza się to zdecydowanie rzadziej) w miejscu publicznym gwiżdże, wygłasza teksty w rodzaju "brałbym", "fajny tyłek" czy "co za biust", czy wprost oferuje stosunek. Dla nich to zabawa, chęć zaimponowania kolegom, czy forma flirtu. Dla odbiorczyń takich zachowań to najczęściej trudny do zniesienia przejaw seksizmu i uprzedmiotowienia. Problem molestowania słownego został nazwany "catcallingiem" i szeroko dyskutowany jest w wielu krajach Zachodu. W Polsce nadal się o nim mało mówi, a zmienić ma to kampania "To nie komplement".