Wybrane grono finalistów ma do 28 maja przygotować filmy dla marek patronujących konkursowi, a są to w tym roku Fundacja Orange, EB, Sprite, PZU, McDonald's i DPD. Uroczysta gala, na której nastąpi ogłoszenie zwycięzców i premiera ich klipów, odbędzie się 13 czerwca w warszawskim CSW Zamek Ujazdowski. Pula nagród PYD to 60 tysięcy, z czego połowa przypadnie zwycięzcy.
Przy okazji konkursu porozmawialiśmy ze zdobywczynią II nagrody PYD w 2016 roku, Weroniką Ławniczak. Dziś to ceniona artystka wizualna, tworząca wideo dla domu produkcyjnego Papaya Films. Jedną z jej ostatnich realizacji jest klip do singla "Nie czekaj" Barbary Wrońskiej, o którym pisaliśmy przy okazji jego premiery. Paula Kierzek (K MAG): Na początku tworzyłaś tylko w odcieniach czerni i bieli. Rośliny, krajobrazy, portrety czy kobiece ciało tym sposobem nabierały prostoty i smutku.
Weronika Ławniczak: Czerń i biel są mi ewidentnie bardzo bliskie. Chodzi jednak bardziej o stan gradientu i szarości, o to, by w życiu nie być do końca określonym, tylko falować pomiędzy barwami. Na moich fotografiach coraz częściej pojawia się kolor, ale jest to związane bardziej z oczekiwaniami zleceniodawców. Zdjęcia muszą odpowiadać koncepcji i planom na projekt. W swoich niekomercyjnych pracach wciąż wybieram odcienie szarości, która jest dla mnie uniwersalna. Ludzie często identyfikują b&w ze smutkiem i depresją. Myślę, że sposobem na to jest głębsze patrzenie na zdjęcia, na światło, które mówi o nich najwięcej. Fotografia narodziła się w kolorach czerni i bieli, te barwy zawsze kojarzą mi się z elegancją i ponadczasowością.
Twoje prace były prezentowane na wystawach między innymi w Galeria The Painters (Nowy Jork), Galeria Platan (Budapeszt), International Art Festival (Walencja) czy Eddie the Eagle Museum (Amsterdam). Skąd decyzja o pójściu w stronę reżyserii?
To wyszło dość naturalnie. Studiowałam fotografię na ASP w Poznaniu na wydziale komunikacji wizualnej. To miejsce otwiera głowę, daje więcej możliwości wyrażania siebie i myślenia o obrazie. Dziś wiem, że w pewien sposób to właśnie uniwersytet poszerzył moje pole widzenia, a dzięki temu wybrałam drogę wideo-artu. Czułam, że fotografia to dla mnie za mało – brakowało w niej ruchu, historii, czasu i przestrzeni. Niemniej jest pochodną reżyserii, ponieważ każda sesja wiąże się z kreacją sytuacji i jej bohaterów.
W twoim reżyserskim dorobku widać ogromną mieszankę tematyczną – współpraca z National Geographic, Rak&Roll, czy Mery Spolsky.
Wszystko sprowadza się do koncepcji na daną realizację. Myślę, że w życiu są dwie drogi. Pierwsza to pasja i zamiłowanie, druga – życie wymagające od nas otwierania się na nowe wyzwania. Wybierając reżyserię, czułam to podekscytowanie pójścia w ogień. Mimo różnorodności projektów, które udało mi się zrealizować, każdy z nich znajduje się w obrębie moich zainteresowań, estetyki czy wrażliwości.
Jak dowiedziałaś się o konkursie i co skłoniło cię do wzięcia w nim udziału?
Moja przyjaciółka współpracowała z Papayą. Poprosiła mnie o prowadzenie jej mediów społecznościowych w kontekście promocji konkursu, dzięki czemu sama się nim zainteresowałam. Przejrzałam wszystkie briefy będące wytycznymi sponsora. Jednym z nich był H&M, któremu zależało na połączeniu ubrań z muzyką. Od dłuższego czasu chodził mi po głowie motyw bliźniaczek, który udało mi się przełożyć na konkursowy film. Wysłałam scenariusz, za który ostatecznie dostałam nagrodę. Po zrealizowaniu jeszcze kilku produkcji Papaya zaproponowała mi współpracę.
Co zmieniło się w twojej twórczości po nawiązaniu współpracy z domem produkcyjnym?
Papaya znakomicie dobiera reżysera do projektu. Cały zeszły rok byłam skupiona na budowaniu portfolio. Praca na planie filmowym jest ogromną odpowiedzialnością, łączy ze sobą mnóstwo elementów, wymaga intuicji i wyczucia. Często współpracujesz z zawodowcami, którzy tego samego profesjonalizmu wymagają od ciebie. Tworzenie filmu to praca na wspólny sukces. Każdy członek ekipy dokłada swoje 5 groszy, co sprawia, że efekt jest nieporównywalnie lepszy od tego, który stworzyłbyś w pojedynkę. Dzięki Papayi mam możliwość kształtowania swoich umiejętności w różnych tematykach. Uwielbiam takie wyzwania, ponieważ dzięki nim rozwijam siebie i swoją kreatywność.
Poleciłabyś coś osobom biorącym udział w konkursie?
Rad jest wiele. W tej i poprzedniej edycji miałam przyjemność opowiadać o konkursie na kilku uczelniach. Co ciekawe – pytania od studentów często się powielały. Tym bardziej uważam meetingi za dobry pomysł Papayi. Najważniejsze jest napisanie przejrzystego, zrozumiałego dla każdego odbiorcy scenariusza, co pozwoli uniknąć problemów podczas jego realizacji. Dla pewności warto też przeczytać go komuś obiektywnemu, na przykład rodzinie czy znajomym, i zbierać w punktach myśli przewodnie, pomysły, nie zostawiać eksplikacji na ostatnią chwilę. Zaufać swojej intuicji, która moim zdaniem jest niezbędna. Jeśli ma się w głowie obraz projektu, zawsze warto zaryzykować.
Jak z planami na przyszłość? Eksperymentujesz z krótkimi formami filmowymi, fotografią artystyczną. Chciałabyś nakręcić coś pełnometrażowego?
Przyjdzie pora na film pełnometrażowy, ale póki co chodzi mi po głowie pomysł na trochę dłuższą historię, którą planuję zrealizować w tym roku. Mogę jedynie zdradzić, że pojawią się dialogi, które są dla mnie sporym wyzwaniem.