Advertisement

Ponury obraz złamanego pokolenia rosyjskich kobiet w przejmującym dramacie "Wysoka dziewczyna" [recenzja]

Autor: Monika Kurek
14-10-2019
Ponury obraz złamanego pokolenia rosyjskich kobiet w przejmującym dramacie "Wysoka dziewczyna" [recenzja]

Przeczytaj takze

Czasami po zakończeniu projekcji w kinie zapada cisza. Nie dlatego, że nie ma się ochoty na rozmowę, lecz dlatego że zwyczajnie brakuje słów. Właśnie tak jest w przypadku najnowszego filmu Kantemira Balagova, "Wysoka dziewczyna", który został nagrodzony w Cannes w dwóch kategoriach (Najlepszy reżyser i Najlepszy film sekcji Un Certain Regard) oraz jest rosyjskim kandydatem do Oscara.
Uczucie niepokoju towarzyszy widzom już od pierwszych sekund seansu. Scena otwierająca przedstawia bohaterkę podczas ataku paniki, z którymi zmaga się od powrotu z wojny. Przeraźliwie chuda, blada Iya, nazywana również Tyczką, przez większość czasu wygląda jak karykatura samej siebie. Mało się odzywa, stroni od kontaktów międzyludzkich oraz znacznie przewyższa większość koleżanek ze szpitala.
Iya nie jest sama. Towarzyszy jej Paszka, mały, pełen energii chłopczyk, który nie potrafi wysiedzieć w miejscu dłużej niż dwie sekundy. Stopniowo pojawiają się również pozostali bohaterowie dramatu: przyjaciółka z frontu, jej adorator czy ordynator szpitala. Dramatyczne wydarzenie sprawi, że ich drogi skrzyżują się w w niespodziewanych okolicznościach.
Najlepszą przyjaciółką Tyczki jest Masza, będąca również jej zupełnym przeciwieństwem. Masza znajduje ukojenie w kontaktach cielesnych i rozpaczliwie nie chce być sama. Jest gadatliwa, charyzmatyczna, dużo się śmieje i na pierwszy rzut oka wszystko z nią w porządku. Z czasem jednak zauważamy na tej idealnej fasadzie rysy. Zwłaszcza, gdy Masza maniakalnie kręci się kółko w przymierzanej sukience lub kolejny raz absurdalnie racjonalizuje traktowanie ludzi instrumentalnie.
Słodko-gorzka relacja dwóch dziewczyn (doskonałe Viktoria Miroshnichenko i Vasilisa Perelygina) to jeden z najmocniejszych punktów tego wstrząsającego obrazu. Choć znajdują w sobie oparcie i ukojenie, nie brakuje tu również zazdrości i toksycznej manipulacji. Momentami ciężko stwierdzić, czy to prawdziwa przyjaźń, jednostronne zauroczenie czy też karykatura bliskiej relacji będąca efektem wojny.
W historii Balagova nie ma dobrych decyzji, heroicznych czynów, ani nawet szczęśliwych zakończeń. Tutaj każdy coś stracił, a kolejne aberracje są przyjmowane ze wzruszeniem ramion i ponurą akceptacją. Brakuje tu zastanowienia się nad aspektem moralnym codziennych wyborów, granice się zacierają i chodzi jedynie o to, by przeżyć kolejny dzień. Bohaterowie są jak potłuczone porcelanowe lalki, których odłamki kaleczą wszystko dookoła.
Nawet gdy pacjenci szpitala dla zabawy udają zwierzęta i przychodzi kolej Paszki, pada stwierdzenie podające w wątpliwość to, że mogłaby wiedzieć, jak wyglądają psy, gdyż wszystkie zostały zjedzone podczas wojny. W "Wysokiej dziewczynie" ani na chwili nie wschodzi słońce, jest tylko niekończąca się zima. Weterani wojenni proszą o eutanazję, seks jest narzędziem, samobójstwo nie budzi zdziwienia i nikt nie ma pomysłu, co dalej.
"Wysoka dziewczyna" to dowód na to, że historii nie piszą zwycięzcy, a pozbawieni emocji wykolejeńcy, którym cudem udało się przeżyć. To nieprzyjemny film, ale ważny, dosadny i doskonale obrazujący, jak dużą krzywdzę może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi.
Zobaczcie zwiastun:
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement