Linia miejskiego horyzontu przeszła na początku XX wieku prawdziwą rewolucję, jednak już w latach 50. kilkoro wizjonerów postanowiło skierować swoje ambicje nie ku niebu, lecz ku ziemi. Wykute w jaskiniach Meksyku luksusowe i zarazem funkcjonalne pomieszczenia dawały poczucie intymności, wystrojem nawiązywały do mezoamerykańskiej ikonografii, art brut oraz secesyjnych tarasów Gaudiego. Naturalna izolacja skalna sprawdziła się w każdych warunkach atmosferycznych. Wraz ze wzrostem zainteresowania ogromne nadzieje na rozwój projektu na masową skalę pokładano w wykorzystaniu go przez władze w budownictwie socjalnym. Niestety, prace nad kompleksem przerwano z powodu śmierci głównego architekta.
Idea „jaskiniowej rewolucji” może być jedną z odpowiedzi na odczuwalny w coraz bardziej dotkliwy sposób kryzys rynku nieruchomości na Wschodzie i Zachodzie. Relatywnie niedrogie, łatwe w budowie oraz wytrzymałe konstrukcje intrygują już władze hiszpańskie oraz, a jakże, meksykańskie. Dzięki pasji Javiera Senosiaina w XXI wieku idea nie tylko nie została zapomniana, lecz uczyniła twórcę „organicznego domu” jednym z najbardziej rozpoznawalnych meksykańskich architektów. Jego jaskinia nie jest ciemną pieczarą, lecz skąpaną w naturalnym świetle i przytulną przestrzenią porośniętą przez zielone filtry zanieczyszczeń i hałasu - drzewa i krzewy. W przyszłości takie domy mają emitować zerowy ślad węglowy za sprawą instalacji paneli fotowoltaicznych.
Mieszkania wykute w skale mają nieść według Juana O’Gormana, niegdyś czołowego reprezentanta nurtu, jeszcze jedną zaskakującą korzyść: powrót do jaskiń oznaczałby dla człowieka fantastyczną szansę na ponowne scalenie się z naturą. Pozwoli nam to, zdaniem architekta, zacząć odnosić się do niej z większym szacunkiem. Czy rzeczywistość dorówna potencjałowi?
tekst: Antonina Mierzejewska