Paweł Sakowicz: Myślę, że nastąpiła pewna zmiana, choć mogę mówić głównie na podstawie własnych doświadczeń. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem było na przykład otwarcie poprzedniego sezonu w Narodowym Starym Teatrze naszym „Boa”. Teatry zaczynają zauważać potrzebę poszerzania repertuaru i odpowiadania na rosnące zainteresowanie publiczności choreografią, performansem i tańcem. Coraz częściej zapraszają choreografki do współpracy. Wciąż jednak zdarza się, że tego typu spektakle trafiają na mniejsze sceny, z mniejszym budżetem, grane są w mniej atrakcyjnych dniach tygodnia. Ale to się zmienia. W TR Warszawa mamy do dyspozycji duży budżet i rozbudowaną scenografię. Zrobiłem już sporo kameralnych solowych prac, więc warunki stwarzane przez teatry umożliwiają mi rozwój.
Czy łatwo jest pozyskać aktorów do spektaklu ruchu? Jak było w przypadku „Laguny”?
Słyszałem w kuluarach, że wszyscy bardzo czekają na tę produkcję. Jest coś kuszącego w ruchu i w tym nieoczywistym dla teatru podejściu, gdzie ciało staje się głównym narzędziem budowania dramaturgii spektaklu. Wiem, że zespół TR był na to bardzo otwarty. Choć materiał, nad którym pracujemy, jest dość mroczny i wymagający – mnóstwo tu pracy na podłodze, dużo zwolnień i przeciwnie, ekstremalnych przyspieszeń czy intensywnych sekwencji – aktorki i aktorzy podeszli do naszej pracy z dużym zaangażowaniem. Są bardzo hojni w swoim wkładzie w ten świat.
Proces zaczęliśmy prawie rok temu. Zorganizowałem wtedy dwudniowy warsztat, który był jednocześnie formą audycji. Zaprosiłem wszystkich aktorów i aktorki z teatru, którzy chcieliby wziąć udział w projekcie. Po warsztatach, w porozumieniu z moimi współpracowniczkami oraz teatrem, wybraliśmy grupę, która najlepiej pasowała do tego konkretnego projektu.
„Laguna” różni się od twoich poprzednich prac. Sporo tu teatralnych środków wyrazu. Czego nie da się wyrazić ruchem?
To mój pierwszy spektakl, w którym performerzy są jednocześnie zbudowani jak postaci teatralne „z krwi i kości”. Bardzo interesujące jest dla mnie napięcie, które tworzy się między teatrem a choreografią, oraz to, jak i dlaczego jedno robi miejsce drugiemu. Ciałem można wyrazić naprawdę dużo, ale rzeczywiście, słowo mnie tutaj kusi, bo słowami można grać w inny sposób – można je zapominać, zapętlać, traktować jako coś bardzo materialnego, coś, co również można choreografować.
Ruch jako narzędzie jest mniej dosłowny, daje więcej miejsca na abstrakcję, intuicję, na budowanie cielesno-emocjonalnych obrazów. Ta praca mnie ekscytuje, ale bywa też sporym wyzwaniem. To, co dla mnie jest naturalnym językiem, dla aktorów bywa zupełnie obcą galaktyką. To spotkanie – nasze wzajemne poznawanie się, odkrywanie swoich potrzeb, ale też obaw – jest ogromną lekcją. To proces obustronny, który wymaga zarówno otwartości, jak i czasu, żeby stworzyć coś wspólnego.
Kiedy oglądałam fragmenty tej próby, trudno mi było wyobrazić sobie, że w takim ruchu nie ma przestrzeni na improwizację. Na ile pozwalasz aktorom na swobodę, a na ile wszystko jest dopracowane do ostatniego szczegółu?
Lubię pracować na różne sposoby – od całkowitego puszczenia materiału po bycie ekstremalnie precyzyjnym. W tym spektaklu rzeczywiście zaczynamy powoli, bardzo minimalnie, żeby podkreślić wagę każdego gestu, każdego ruchu, i jednocześnie odsłonić różne sposoby aktywowania choreografii. Dla mnie zarówno intensywny, dziesięciominutowy materiał, jak i prosty gest, na przykład delikatne wyciągnięcie dłoni w górę, które powtarza się po pół godzinie w nowym kontekście, są choreografią.
W moich pracach używam improwizacji dość powściągliwie. Korzystam z niej jako narzędzia do tworzenia materiału, ale ostatecznie materiał jest dość precyzyjnie zaplanowany. Na przykład w jednej wyjątkowo intensywnej scenie mamy jasno określone narzędzia i zasady, z których korzystamy. Są też pewne możliwości wyboru, przejścia między poszczególnymi ruchami pozostają w gestii aktorów. Zapraszam ich do tego, żeby decyzje nie wynikały z głowy, ale z ciała – z tego, gdzie się ono znajduje, jak reaguje na grawitację, oddech czy obecność innych osób. Chodzi o zawierzenie ciału, które często wie, co robić dalej.
twórcy i twórczynie
choreografia i reżyseria: Paweł Sakowicz
tekst i dramaturgia: Anka Herbut
scenografia: Iza Tarasewicz
kostiumy: Milena Liebe
sound design: Justyna Stasiowska
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
Obsada: Dobromir Dymecki, Mateusz Górski, Natalia Kalita, Rafał Maćkowiak, Sebastian Pawlak, Agnieszka Żulewska