Advertisement

Sabrina Carpenter zmienia okładkę nowej płyty. Odpowiada krytykom, odnosząc się do Boga

07-07-2025
Sabrina Carpenter zmienia okładkę nowej płyty. Odpowiada krytykom, odnosząc się do Boga
Sabrina Carpenter, nowa księżniczka popu, zasłynęła z bezczelnej rewolucji swojego wizerunku. Seksowna, pełna dystansu do siebie, kreuje retro świat wokół swojej muzyki.
Charakterystyczne gorsety, pończochy sceniczne i teksty z kategorią wiekową 18+ przyciągnęły falę fanów czerpiących z tej seksualnej swobody. Estetyka zaprezentowana w zapowiedzi nowej płyty wpisuje się w wizję, którą Carpenter pieczołowicie buduje wokół swojego wizerunku. Tym razem jednak nie obyło się bez kontrowersji związanych z okładką.
fot. Island Records
Powodem wzburzenia stało się zdjęcie autorstwa Bryce'a Andersona na okładce najnowszego studyjnego albumu „Man's Best Friend” – Sabrina klęczy w czarnej mini, a mężczyzna w garniturze trzyma ją za włosy. Połączenie tytułu nawiązującego do powiedzenia o psie jako najlepszym przyjacielu człowieka z fotografią artystki pozującej na kolanach podzieliło odbiorców: jedni bronią Carpenter, tłumacząc sesję jako satyryczny komentarz, inni uznają ją za antykobiecą.

Czy retro klimat jest nadal cute, jeśli w tle czai się przemoc?

Moda na vintage i nostalgiczny wizerunek Sabriny – inspirowany motywami z lat 50. i 60. – króluje już od dłuższego czasu. To właśnie ten trend ukształtował karierę Carpenter i uczynił z niej jedną z największych gwiazd nowego pokolenia. Mimo że artystka stała się rozpoznawalna dzięki tej konkretnej estetyce, nowa sesja zdjęciowa nie została przyjęta tak ciepło jak jej wcześniejsze zabawy z konwencją. Czy sesje przywołujące estetykę retro nie powinny skupić się na klimacie danego czasu, bez nawiązywania do przemocy, patriarchalnych podziałów i uprzedmiotowienia kobiet – nawet w ironiczny sposób?

Ruchy kobiece zabierają głos

Na ten temat wypowiedziała się dla BBC Heather Binning z organizacji Women's Rights Network. Podkreśliła, że przemoc wobec kobiet nie powinna być traktowana jako satyra, szczególnie gdy odbiorcami Sabriny są głównie młode dziewczyny, które nie dostają jasnych sygnałów, że twórczość artystki ma charakter humorystyczny. Taka estetyka pozbawiona kontekstu może „oswajać je z przekonaniem, że uległość wobec seksualnych, czasem przemocowych pragnień mężczyzn to coś zabawnego, luźnego, sexy".
Głos zabrała również organizacja Glasgow Women's Aid, wspierająca ofiary przemocy domowej, nazywając grafikę „krokiem wstecz", który „promuje elementy przemocy i kontroli". Ale czy balansowanie między popowym urokiem a prowokacją nie zakłada z góry wzbudzenia kontrowersji? Sabrina:
„To wy wynieśliście te piosenki na szczyt. Kochacie seks".
Oskarżenia o antykobiecość są kontrargumentowane tematem ekspresji wolności wyrażania własnej seksualności przez kobiety i potrzebie niecenzurowania ich sztuki.
Sama artystka w wywiadzie dla Rolling Stone, zapytana o rolę seksu w jej muzyce i wizerunku oraz o ustosunkowanie się do krytyki, odpowiada:
„To mnie zawsze bawi, kiedy ludzie narzekają. Mówią: 'Ona cały czas śpiewa tylko o tym jednym.' Ale to właśnie te piosenki wy windowaliście na szczyt. Ewidentnie kochacie seks. Jesteście nim obsesyjnie zafascynowani".

Artystka ulega i łagodzi przekaz? Niekoniecznie

W odpowiedzi na kontrowersje Carpenter wypuściła alternatywną wersję okładki – czarno-białe zdjęcie, na którym trzyma mężczyznę za ramię. Nadal retro, ale tym razem grzeczniej. Odcina się w charakterystyczny dla siebie sposób, puszczając oko do krytyków. Nowa, limitowana edycja winylu zostaje opatrzona komentarzem „Approved by God".
Sabrina Carpenter bawi się konwencją i swoim wizerunkiem. Bada granice, testuje cierpliwość odbiorców i zyskuje tym jeszcze większą popularność. Czy humor i żartobliwość wystarczą jej na dłuższą metę? Czy da się jednocześnie być nową ikoną kobiecej seksualności i symbolem wolności w wyrażaniu siebie – i nie być przy tym ciągle zmuszaną do tłumaczenia swojej wizji? A może właśnie o to chodzi. Nie o jedno hasło, nie o poprawność, tylko o to, żeby mówili i od czasu do czasu zaśmiali się z błyskotliwego komentarza.
tekst: Lila Szymańska
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement